Nowym dyrektorem Teatru Polskiego w Bydgoszczy zostanie – jeśli prezydent miasta potwierdzi decyzję komisji konkursowej – aktor Łukasz Gajdzis. Może ważniejsze, kto przegrał. Paweł Wodziński, kierujący teatrem od dwóch lat. Krytykowany za jednoznacznie lewicową linię programową, a zwłaszcza za jeden skandal.
Na tak zwany festiwal premier bydgoski teatr zaprosił chorwackiego reżysera Olivera Frljicia. A ten z chorwackim zespołem pokazał „Naszą przemoc. Waszą przemoc”, widowisko, w którym Jezus schodzi z krzyża żeby zgwałcić muzułmańską imigrantkę. Kilka miesięcy później, ten sam Frljić zrealizował „Klątwę” w Teatrze Powszechnym w Warszawie.
Reakcją marszałka województwa kujawsko-pomorskiego, polityka PO Piotra Całbeckiego była groźba odmowy dotacji na kolejny festiwal. Także w samej Bydgoszczy Wodziński spotkał się z narastającą opozycją. Niedawno na portalu zawiesiliśmy petycję grupy obywateli, który zarzucili Wodzińskiemu programową jednostronność w lewicowym duchu i niski poziom przedstawień. Wygląda na to, że ożywa debata o teatralnej ofercie. Sygnatariusze petycji podkreślali, że mają szczególne prawo kwestionować hermetyczność przedstawień Teatru Polskiego w sytuacji, gdy to jedyna placówka w mieście.
Niewiele wiadomo o ofercie Gajdzisa, ale może on trafić w sam środek burzy. Zespół aktorski stanął za dotychczasowym dyrektorem i nie chciał w ogóle konkursu. Wygląda na to, że władze miasta (rządzi tam PO z SKD) nie przejęły się tym opowiadając się za zmianą, a przynajmniej za unikaniem skandali. Czy jednak teraz nie wybuchnie wojna na podobieństwo tej o Teatr Polski we Wrocławiu?
Możliwe, że wybuchnie, chociaż… Grzebany od pół roku, najczęściej przez „Gazetę Wyborczą”, nowy dyrektor Cezary Morawski przetrwał ataki. Będąc produktem kompromisu między platformersko-ludowym zarządem województwa i pisowskim ministerstwem kultury doprowadził właśnie w ostatnim tygodniu do premiery. To „Chory z urojenia” Moliera w reżyserii Janusza Wiśniewskiego, przedstawienie rutynowo zaatakowane przez „Wyborczą”, ale oklaskiwane przez komplet publiczności.
Nie wierzę w konserwatywny przełom w polskich teatrach, z opisów wynika, że nawet ten „Chory z urojenia” jest wystawiany według konwencjonalnych recept polegających na mechanicznym naśladowaniu Kantora. A jednak już zmianę w Bydgoszczy uważam za zjawisko pozytywne. Nie będzie pewnie kontrrewolucji. Ale ukarane zostało pobłażanie prymitywne stawianie na prowokację, epatowanie bluźnierstwem. W dzisiejszych czasach to już dużo.
I co ciekawe dokonali tego, pod społeczną presją, urzędnicy samorządowi związani z liberalną opozycją. Na tym tle żałośnie wygląda jednak decyzja Rady Warszawy aby zwiększyć o prawie 1.9 miliona dotację dla Teatru Powszechnego. Dyrektor Łysak dostaje od stołecznej PO nagrodę za „Klątwę”. Za urażające wierzących, skażone polityczną doraźnością obrazoburstwo. Co łączy Platformę warszawską i kujawsko-pomorską? To są jak widać dwie różne Polski.
Publikacja dostępna na stronie: https://wpolityce.pl/kultura/332257-w-bydgoszczy-zmiana-dyrektora-teatru-to-czesc-wojny-kulturowej-obejmujacej-cala-polske