Moda na łączenie dokumentu jest w polskim kinie w rozkwicie. Po „Wszystkich nieprzespanych nocach” do kin wchodzi kolejny film, który nie tylko jest zrobiony w manierze dokumentu, ale główne role grają amatorki.
Ania (Anna Kęsek) i Kasia (Katarzyna Kopeć), siedemnastolatki wchodzące w dorosłość, chcą wybić się z rodzinnego miasta i zmienić swoje dotychczasowe życie. Marzą, aby zostać zawodowymi fryzjerkami. Póki co, odbywają praktyki w niewielkim salonie. Zmiany, o których marzą wymagają wiele wysiłku i rodzą poważny konflikt z otoczeniem. Między dziewczynami rodzi się głęboka więź. Niespodziewanie na drodze Ani staje matka, z którą dziewczyna od lat nie miała kontaktu. (Kino Świat)
Debiut fabularny Grzegorza Zaricznego to solidne i ciekawe kino, unikające emocjonalnego szantażu i publicystycznej łopatologii choćby Kena Loacha. Jest to jednak kino równie „wrażliwe społecznie”, co obrazy najsłynniejszego kinowego socjalisty. Zariczny nie ukrywa czułości dla swoich bohaterek. Pielęgnuje świeżość ich amatorskiego aktorstwa, ale jednocześnie nie maskuje niedoświadczenia i potknięć. Przekuwa je w atuty filmu.
Nie mają „Fale” wybuchowych punktów, które rozsadzałyby widza emocjonalnie. Zariczny pozwala z pewnej odległości przyjrzeć się problemom potłuczonych życiowo nastolatek żyjących w szarej beznadziei Nowej Huty. To największa siła filmu, który nie wzoruje się na oderwanym od polskiej rzeczywistości teenager movies, ale też jest bardzo daleki od spojrzenia na życie polskich nastolatków z plastikowych seriali TVN.
Zariczny nie zmyśla świata, który pokazuje. Trudno oczekiwać czegoś innego od zdobywcy nagrody za dokumentalny „Gwizdek” na prestiżowym festiwalu Sundance. Choć chciałbym miejscami jakiegoś mocniejszego dramaturgicznego szturchnięcia, tupnięcia nogą scenarzysty, to doceniam dystans, jaki obrał reżyser. Jest świetny obserwując epizodyczną postać inwalidy w parku z psem, ale subtelnie też przygląda się rozbudowanej postaci ojca (Tomasz Schimscheiner), który niegdyś był agresywnym alkoholikiem, a teraz próbuje odbudować relacje z córką.
„Fale” to kino bez dających się pokochać, wyrazistych bohaterów. Ale przecież nie o to w tej opowieści chodzi. Możliwe, że znający świat Nowej Huty mieszkańcy nie będą zaciekawieni pokazaniem na ekranie własnej egzystencji. Dla mnie ponury świat pokazany przez Zaricznego jest jednak egzotyczny. Egzotyczne są jego bohaterki i ich problemy.
Zazwyczaj socjalne kino, pochylające się nad „wykluczonymi” do mnie nie trafia. Nie porusza mojego libertariańskiego serca. Bohaterki tego filmu chcą jednak się wyrwać z szarej beznadziei. Szukają w sobie ambicji. Próbują pokonać traumę rodzinną. „Fale” otworzyły mi oczy na problemy takich ludzi. Takich uczuć w kinie oczekuję.
4/6
„Fale”, reż.: Grzegorz Zariczny, dyst.: Kino Świat
Publikacja dostępna na stronie: https://wpolityce.pl/kultura/318671-fale-przelamujac-beznadzieje-polski-b-recenzja