Skandalicznie niski wyrok – tym stwierdzeniem można skwitować decyzję gdańskiego sądu, który orzekł karę 15 lat więzienia dla Marcina P. twórcy piramidy finansowej Amber Gold oraz 12,5 roku dla jego żony Katarzyny P. wspólniczki w oszukańczym interesie.
Takie wyroki nie tylko nie wypełniają idei wymierzenia sprawiedliwości dla dwojga bezwzględnych oszustów, którzy obiecując niebotyczne zyski, wyłudzili podstępem majątki bądź oszczędności od blisko 18 tysięcy Polaków. Kilkanaście tysięcy spośród nich skazali na materialną wegetację do końca ich życia, ponieważ w pełni świadomie i cynicznie jak klasyczni przestępcy w „białych rękawiczkach”, ograbili ich z ostatnich pieniędzy odłożonych na „czarną godzinę”.
Po wtóre tak niewielkie wyroki, nie tylko nie spełniają podstawowej roli – odstraszania innych rzezimieszków od naśladowania tego typu przestępstw. Odwrotnie, mogą wręcz zachęcić bezlitosnych amatorów szybkiego wzbogacenia się, do rozkręcenia podobnych biznesów. Po to, by błyskawicznie zbić fortuny kosztem tysięcy nieszczęśników, którzy mają pecha spotkać ich na swojej drodze poprzez reklamy ogłoszenia bądź wynajętych „naganiaczy”. Wszystkie te narzędzia wykorzystują drobne, ale ludzkie i często zrozumiałe słabości, jaką jest chęć pomnożenia swojego stanu materialnego. Kilkuletnie więzienie, tego rodzaju hochsztaplerzy będą traktować jako konieczną, krótkotrwałą przerwę w pełnym luksusu życiu do jego końca. Zaś fundamentem ich komfortu finansowego po wyjściu z więzienia będą niedostępne dla służb policyjnych i fiskalnych pieniądze pochodzące z przestępczego procederu.
Wreszcie trzeci istotny element, który należy brać pod uwagę, oceniając wysokość kary. W polskim kodeksie karnym istnieje przepis mówiący o możliwości „warunkowego zwolnienia z odbywania kary”. Oczywiście wymaga to spełnienia wymaganych warunków podczas odsiadki, takich jak np. nienaganne zachowanie i innych. Skazany ma prawo podjąć takie starania po odbyciu co najmniej połowy kary. Na okres odbywania wyroku liczy się czas spędzony w areszcie tymczasowym. Dla Marcina P., przebywającego w areszcie od sierpnia 2012 roku, połowa wyroku 7,5 lat przypadnie na luty 2020 rok. Dość zrozumiałe, że wobec takiej winy, jak na nim spoczywa, sąd nie przychyli się do jego prośby już na początku następnego roku. Nie wyklucza to jednak możliwości znacznie wcześniejszego opuszczenia przez niego więzienia niż dopiero w 2027 roku, jak opiewa to dzisiejszy wyrok.
Można założyć, że rodziny Marcina P. i jego żony Katarzyny, wydadzą „ostatnie grosze” na wynajęcie najlepszych adwokatów, którzy będą pilotować sprawy ich ewentualnego wcześniejszego „warunkowego zwolnienia” z więzienia.
Kolejną „łyżką dziegciu” w tej dzisiejsze wątpliwej bardzo „beczce miodu” jest przyznanie przez Europejski Trybunał Praw Człowieka Marcinowi P. blisko 8 tys. euro za zbyt długie przebywania oskarżonego w areszcie tymczasowym.
Ta decyzja Europejskiego Trybunału wskazuje jak odległy jest dystans polskiego wymiaru sprawiedliwości – zarówno prokuratury jak i sądów – od standardów zachodniego czy amerykańskiego sądownictwa.
Kolejny ważny wymóg, stawiany wymiarowi sprawiedliwości, że kara spełnia swoje znaczenie tylko wtedy, kiedy jest szybka, pozostaje w Polsce ciągle tylko na papierze.
Publikacja dostępna na stronie: https://wpolityce.pl/kryminal/468679-gorzki-posmak-afery-amber-gold-w-wydaniu-sadowym?utm_source=feedburner&utm_medium=feed&utm_campaign=Feed%3A+wPolitycepl+%28wPolityce.pl+-+Najnowsze%29