Aresztowany ochroniarz Tajfuna Dariusz S. był wielokrotnie nagradzanym policjantem, m.in. pracownikiem wydziału kryminalnego Komendy Miejskiej Policji w Gdańsku - poinformował PAP obrońca mężczyzny Dawid Szachta. Dodał, że przebieg jego służby był nienaganny.
Z informacji przekazanych PAP przez obrońcę aresztowanego ochroniarza Dariusza S. wynika, że S. pracę w policji rozpoczął w 2003 roku. Był m.in. detektywem w wydziale kryminalnym, a także pracował w wydziałach ds. przestępczości narkotykowej, samochodowej, a także ubezpieczeniowej Komendy Miejskiej Policji w Gdańsku.
8 czerwca 2009 roku minister spraw wewnętrznych nadał Dariuszowi S. brązową odznakę „zasłużony policjant”. W październiku 2009 roku Dariusz S. otrzymał wyróżnienie Komendanta Wojewódzkiego Policji w Gdańsku dla najlepszego funkcjonariusza policji garnizonu województwa pomorskiego, a w grudniu tego roku otrzymał nagrodę prezydenta Gdańska. Wielokrotnie był też wyróżniany przez Komendanta Miejskiego Policji w Gdańsku.
Z pisma, które otrzymał PAP od obrońcy Dariusza S. z 2010 roku podpisanego przez zastępca komendanta miejskiego policji w Gdańsku podinsp. Dariusza Krasulę wynika, że w styczniu 2009 roku Dariusz S. miał być jednym z policjantów, którzy doprowadzili do zatrzymania 22 mieszkańców gdańskiej Orunii, którzy należeć mieli do grupy przestępczej, na której czele stać miał mężczyzna o ps. „Banan”.
Prawdopodobnie Dariusz S. odszedł ze służby w 2018 roku, ponieważ przeszedł na rentę z uwagi na stan zdrowia
— wskazał Szachta.
W czwartek pełnomocnik firmy Tajfun Łukasz Isenko poinformował PAP, że Dariusz S. zajmował w tej firmie stanowisko dyrektorskie, ale nie był szefem ochrony podczas finału WOŚP w Gdańsku, gdyż tę funkcję sprawował wówczas właściciel firmy Gracjan Wolak.
CZYTAJ RÓWNIEŻ: Pomyłka? Pełnomocnik agencji Tajfun zaskakuje: Szefem ochrony podczas finału WOŚP w Gdańsku był właściciel firmy
Być może dla szeregowego pracownika tej firmy był on szefem, ale najwięcej o tym, jakie są relacje wewnętrzne w tej firmie, wie właściciel Gracjan Wolak, który zresztą pełnił funkcję szefa ochrony finału WOŚP w Gdańsku. Nie wiem, dlaczego prokuratura po zatrzymaniu Dariusza S. przypisała mu taką funkcję. Nie jestem uprawniony do tego, żeby wypowiadać się za inny organ, ale być może właśnie ta funkcja dyrektorska Dariusza S. w ramach struktury firmy mogła być dla kogoś myląca
— powiedział PAP Isenko.
Dodał, że Dariusz S. był na miejscu w trakcie finału WOŚP i wykonywał swoje obowiązki tak, jak inni ochroniarze firmy. Pełnomocnik Tajfuna poinformował także, że nadal trwają intensywne czynności w tej sprawie, w których w czwartek uczestniczył.
Nikomu z firmy nie postawiono na tę chwilę zarzutów niedopełnienia obowiązków. Zresztą Dariusz S. też ma inne zarzuty, bo dotyczą one składanych przez niego fałszywych zeznań. Mogę tylko powiedzieć, że Dariusz S. cieszył się w firmie i cieszy nadal dobrą renomą, jako osoba dobrze wykonująca swoje obowiązki, w przeszłości funkcjonariusz policji, a nawet odznaczany funkcjonariusz. Zarzuty dla niego są dla nas zaskoczeniem. Gdyby nie miał dobrej reputacji, nie zajmowałby stanowiska dyrektorskiego
— przyznał Isenko.
Wcześniej PAP informowała, że obrońca Dariusza S. Dawid Szachta podkreślał, że jego klient nie był szefem ochrony finału WOŚP, jak od początku wskazywała prokuratura.
Jak informowała PAP we wtorek, gdański sąd uwzględnił we wtorek wniosek prokuratury o aresztowanie ochroniarza firmy Tajfun Dariusza S.
Jednocześnie sąd orzekł wykonywanie tego tymczasowego, trzymiesięcznego aresztu w warunkach szpitalnych ze względu na samopoczucie i stan psychiczny podejrzanego
— poinformowała PAP rzecznik prasowy Prokuratury Okręgowej w Gdańsku Grażyna Wawryniuk.
Gdańska prokuratura, prowadząca śledztwo ws. zabójstwa prezydenta Gdańska Pawła Adamowicza, zarzuciła Dariuszowi S. dwukrotne złożenie nieprawdziwych zeznań oraz podżeganie innej osoby do złożenia fałszywych zeznań w wątku śledztwa dotyczącym identyfikatora z napisem „media”. Podejrzany nie przyznał się do zarzutów.
CZYTAJ TAKŻE: Szef ochrony finału WOŚP trafi do aresztu! Sąd przychylił się do wniosku prokuratury. Podejrzany nie przyznaje się do zarzutów
Rzecznik prasowa Prokuratury Okręgowej w Bydgoszczy Agnieszka Adamska-Okońska poinformowała PAP we wtorek, że Dariusz S. z czterema innymi osobami zaatakowali w lipcu 2016 roku mężczyznę. Uderzali go pięściami w twarz i tułów oraz kopali. Całej piątce przedstawiono zarzut udziału w pobiciu zagrożonym karą więzienia do trzech lat. Dariuszowi S. ponadto przedstawiono zarzut kierowania pod adresem pokrzywdzonego gróźb karalnych, za co grozi maksymalnie kara dwóch lat pozbawienia wolności.
Proces w tej sprawie ruszył, jednak nie odczytano aktu oskarżenia. Oskarżony Dariusz S. nie stawił się w sądzie, składając zaświadczenie lekarskie, które stwierdzały jego niezdolność do uczestnictwaa w procesie.
Jego koniec kariery w policji nie był związany z tą sprawą, ale z tym, że uzyskał rentę. Ma orzeczoną drugą grupę inwalidzką. Ta sprawa z 2016 roku nie miała żadnego związku z wykonywaną przez niego pracą w policji
— wskazał adwokat Dariusza S. Dodał, że prokuratura w wielu sprawach kieruje do sądu akty oskarżenia, ale one często kończą się uniewinnieniami.
Szachta powiedział w rozmowie z PAP, że jego klient „cieszył się zaufaniem społecznym i miał nieposzlakowaną opinię”. Potwierdził, że był on kuratorem sądowym.
Informacji pojawiających się w mediach o prowadzeniu firmy windykacyjnej przez mojego klienta nie potwierdzam
— dodał Szachta.
CZYTAJ WIĘCEJ: To się w głowie nie mieści! Ochroniarz z firmy obsługującej finał WOŚP został w 2017 roku oskarżony o pobicie i groźby karalne
Obrońca Dariusza S. pytany o to, dlaczego mimo orzeczeń biegłych o niezdolności Dariusza S. do uczestnictwa we wcześniejszym procesie, w którym podejrzany jest on o pobicie i kierowanie gróźb karalnych, pracował jako ochroniarz, ocenił, że jego klient mógł mieć wyłączoną zdolność pokierowania swoim zachowaniem.
Mając na uwadze dokumentację medyczną mojego klienta i zachowania, a także jego stan, mógł mieć wyłączoną zdolność do pokierowania swoim zachowaniem i zniesioną zdolność do rozumienia tego, co robi
— podkreślił Szachta.
W poniedziałek resort spraw wewnętrznych i administracji poinformował, że w toku kontroli MSWiA w Agencji Ochrony „Tajfun” stwierdzono szereg nieprawidłowości. Kontrola wykazała m.in., że przedsiębiorca nie weryfikował karalności pracowników ochrony i nie nadzorował wykonywanych przez nich zadań. Szef MSWiA Joachim Brudziński rozpoczął procedurę cofnięcia koncesji tej agencji.
W niedzielę, 13 stycznia, wieczorem Pawła Adamowicza zaatakował nożem w centrum miasta 27-letni Stefan W., który podczas finału WOŚP wtargnął na scenę. Samorządowiec w bardzo ciężkim stanie trafił do Uniwersyteckiego Centrum Klinicznego w Gdańsku, gdzie w poniedziałek, 14 stycznia, zmarł. Paweł Adamowicz miał 53 lata, prezydentem Gdańska był od 20 lat. W sobotę odbył się jego pogrzeb. Urna z prochami Adamowicza spoczęła w kaplicy św. Marcina w Bazylice Mariackiej w Gdańsku.
CZYTAJ WIĘCEJ:
kpc/PAP
Publikacja dostępna na stronie: https://wpolityce.pl/kryminal/431133-nowe-fakty-ws-ochroniarza-z-gdanska-nagradzany-policjant?wersja=mobilna