Wałęsa o ks. Jankowskim. Twierdzi, że nie miał pojęcia o szokujących obyczajowo zachowaniach prałata.To nieprawda. Wiedział o nich doskonale i wypowiadał się wyjątkowo pobłażliwie.
Rozmawiałam przed laty z Lechem Wałęsą o księdzu Jankowskim. Był to szczególny moment — nad prałatem gromadziły się czarne chmury. Ujawniono, że prokuratura bada wątek seksualnego molestowania Sławomira R., ministranta z parafii św. Brygidy.
Nie potępiajmy nikogo, nie osądzajmy. Ludzie zmieniają się nieprawdopodobnie. Nikt nie wie, czy czegoś nie zje albo jakoś chemia czy słońce nie zadziała i zmieni się mu gust i apetyt. Dlatego należy się zastanowić, jak mu pomóc. Może potrzeba lekarza? Wielcy ludzie często mają jakąś piętkę
— mówił mi wówczas Wałęsa.
Wydało mi się uderzające, że Wałęsa absolutnie nie wątpi w winę prałata Jankowskiego, jego moralną słabość czyli „piętkę” a także specyficzne upodobania, czyli „gust i apetyt”. I nawołuje przy tym, by nie potępiać ani nie osądzać.
Nikt nie poszedł wówczas tak daleko jak Wałęsa. To był rok 2004, obyczajowe wątki związane z księdzem Henrykiem Jankowskim były głośnym tematem wśród elit Gdanska. Rozmawiałam wówczas z wieloma przedstawicielami miejscowego establishmentu, pracując nad tekstem „ Labirynty księdza prałata” , opublikowanym w „Rzeczpospolitej”.
Uderzyło mnie, że nikt nie dałby sobie ręki uciąć za niewinność prałata i dotyczyło to osób naprawdę wysoko w Gdańsku postawionych. Raczej nie mówiono jednak tak otwartym tekstem jak Wałęsa.
Jest jeszcze jeden wątek związany z księdzem Jankowskim, który świadczy o tym, że wbrew temu co dziś mówi, Wałęsa dobrze wiedział o jego dziwnych zachowaniach. Jeden z bliskich znajomych Wałęsy opowiedział mi, jak zbulwersowany był Wałęsa, gdy córki powiedziały, co mówił im ksiądz Jankowski. Ujmując rzecz oględnie, takie słowa nigdy nie powinny paść z ust kapłana.
Zapewne to miała na myśli Danuta Wałęsowa, gdy w autobiograficznej książce „Marzenia i tajemnice” stwierdziła, że ksiądz Jankowski potrafił mówić „obleśne słowa ” w obecności kobiet i dorastających dzieci.
Kiedy więc dziś Lech Wałęsa zapewnia, że „nie jest w stanie uwierzyć” w obyczajowe zarzuty pod adresem księdza Jankowskiego i sam nigdy się nie spotkał z jego nagannymi zachowaniami, najzwyczajniej w świecie mówi nieprawdę.
Na marginesie tej historii warto dodać, że chociaż Wałęsa zawsze był blisko związany z księdzem Jankowskim to po śmierci prałata zachował się jak na przyjaciela dość nietypowo.
„Mam pilniejsze wydatki ” - powiedział, gdy zwrócono się o niego po datek w imieniu komitetu budowy pomnika prałata Jankowskiego. Hojną wpłatę przekazał za to dawny ministrant parafii św. Brygidy, prezydent Paweł Adamowicz.
Publikacja dostępna na stronie: https://wpolityce.pl/kosciol/435524-walesa-wiedzial-o-ks-jankowskim