W tle głównych sporów naszego życia publicznego toczy się ważna walka o kształt, a może w ogóle istnienie, Kościoła Katolickiego w Polsce. Choćby się waliło i paliło lewica nie porzuca marzenia o przejęciu kontroli nad Episkopatem, biskupstwami, dekanatami, parafiami, a przede wszystkim nad umysłami i sercami kapłanów.
Jasne, że biorąc pod uwagę ilu mamy dzielnych, odważnych i przede wszystkim wiernych Ewangelii kapłanów i zakonnic, zdaje sobie sprawę, że czeka ją długi marsz. Ale - to też wie - możliwy do przebycia. To właśnie stało się na Zachodzie i to w ciągu zaledwie kilkudziesięciu lat. Kościół uległ presji medialnej, a szerzej - presji współczesności - i dał się zredukować do organizacji co najwyżej charytatywnej, dał sobie odebrać głos, dał się podporządkować różnym bożkom i złudzeniom. Wiernych od tego nie przybyło, odwrotnie, świątynie opustoszały. W Polsce przy Kościele trwają, kochają go, także Ci, którzy sami nie zawsze w życiu dali radę. Bo jest w nim wielka moc duchowa i wspaniała tradycja.
Czy nas czeka to samo, co na Zachodzie? Triumf masonerii, której dziś stawia się tam pomniki?
Czytam oto, po raz kolejny, na łamach „Wyborczej”, entuzjastyczny tekst z pytaniem:
Muszyński, Polak, Ryś, Krajewski. Czy czterej biskupi próbują wygnać PiS z Kościoła?
Odkładam na bok życzeniowe często, wyrwane z kontekstu i nacechowane złą wolą i polityczną intencją interpretacje słów księży biskupów, pomijam, że w Kościele tego PiS jest malutko, o ile w ogóle, za to mamy dużo otwartości na wszystkich, o czym każdy chodzący do Kościoła regularnie wie doskonale.
Odkładam to i pomijam, bo chcę podkreślić, że każdy, kto by chciał jednak ulec takim podpowiedziom, zachętom, a czasem nadziejom na karierę, musi wiedzieć, że ten kierunek oznacza katastrofę. Bo to, co Czerska nazywa „wypędzaniem PiS” (którego tam nie ma), byłoby w rzeczywistości wypędzeniem wiernych. Jaki inny lud, poza „pisowskim”, czyli konserwatywnym, miałby tam się pojawić? Zwolennicy pani Kopacz? Wyznawcy pana Biedronia?
Jest to pomysł na dokładnie taki sam mechanizm, jaki wdrożono na Zachodzie jakieś 50 lat temu, a czego skutki widać dzisiaj w postaci świątyń przerobionych w najlepszym razie na muzea, a często i na dyskoteki oraz kluby, z obowiązkową flaga homoseksualistów w pobliżu. Taka jest cena za kilka pochwał medialnych od kumpli Michnika, czasami za purpurę.
Taki Kościół nikomu nie jest potrzebny. Umiera.
Ktoś to weźmie na własne sumienie?
Z tego finału, ze stawki, musi każdy, a szczególnie każdy biskup, zdawać sobie sprawę. Dziś, po doświadczeniach Belgii, Francji, Niemiec, Irlandii, nie można już udawać, że się nie wie, nie rozumie. Każdy wie i każdy rozumie.
Publikacja dostępna na stronie: https://wpolityce.pl/kosciol/404477-co-naprawde-znacza-zachety-do-wypedzenia-pis-z-kosciola?wersja=mobilna