Niezłomny kapłan z Podola. Opowieść o księdzu Bronisławie Mireckim (1903-1986)

Ks. Bronisław Mirecki, fot. archiwum autora
Ks. Bronisław Mirecki, fot. archiwum autora

13 sierpnia minęła 30. rocznica śmierci ks. kanonika Bronisława Mireckiego, uczestnika bitwy pod Zadwórzem w 1920 r., niezłomnego kapłana z Podola, dzięki któremu katolicyzm i polskość przetrwały tam do dzisiaj.

Ks. Bronisław Mirecki urodził się w rodzinie dla której drogowskazem była zawsze bezwzględna wierność Bogu i Polsce. Głęboką religijność i patriotyzm wyniósł z domu rodzinnego. Matka Paulina ze Ścisłowskich (zm. 3 V 1951 r. w wieku 73 lat) pochodziła ze szlachty podolskiej. Miała siedmioro rodzeństwa. Jej ojciec był sybirakiem, jeden z braci – Józef Ścisłowski (1862–1937) kapłanem, katechetą i nauczycielem łaciny i greki w gimnazjum klasycznym w Buczaczu, później dziekanem w Jazłowcu i kapelanem w klasztorze ss. Niepokalanek w Niżniowie. Rodzina posiadała majątki ziemskie w ziemi tarnopolskiej i na Podolu. Ojciec Dominik (zm. 16 I 1954 r. w wieku 85 lat), syn powstańca styczniowego, był urzędnikiem. Mireccy herbu Szeliga byli drobną szlachtą. Ich gniazdem rodowym była przed wiekami wieś Mircze – w okresie staropolskim leżąca w powiecie bełskim – od której w XVI w. wzięli nazwisko. Rodzice Pauliny początkowo nie chcieli zgodzić się na jej małżeństwo z Dominikiem, które zostało ostatecznie zawarte w maju 1898 r. Młodzi małżonkowie zamieszkali najpierw w Przeworsku, przenosząc się później – wraz ze zmianą miejsca pracy Dominika – do Krakowca k. Jaworowa i Ulanowa n. Sanem. Tutaj na świat przychodziły kolejne dzieci (czterech synów i cztery córki). W 1900 r. z oskarżenia nacjonalistów ukraińskich Dominik Mirecki trafił do więzienia we Lwowie. W 1921 r. rodzina Mireckich przeniosła się do Racławic k. Niska.

Bronisław Józef był drugim dzieckiem, a najstarszym synem spośród ośmiorga rodzeństwa (czterech sióstr i czterech braci). Urodził się 3 IX 1903 r. w Przeworsku. W 1920 r. jako ochotnik brał udział w wojnie polsko-bolszewickiej. Walczył w batalionie kpt. Bolesława Zajączkowskiego, wchodzącym w skład Małopolskich Oddziałów Armii Ochotniczej. Ranny 17 sierpnia w bitwie pod Zadwórzem na przedpolach Lwowa, dostał się do niewoli sowieckiej. Uciekł z obozu jenieckiego pod Kijowem, chory na tyfus dotarł pieszo do Lwowa i po pobycie w miejscowym szpitalu szczęśliwie wrócił do domu rodzinnego. Naukę w gimnazjum państwowym w Nisku rozpoczął w 1918 r., lecz z powodu udziału w wojnie dopiero w 1926 r. zdał maturę. Pod odbyciu służby wojskowej w 1927 r. wstąpił do seminarium metropolitalnego we Lwowie. Jednocześnie był studentem na Wydziale Teologicznym Uniwersytetu Jana Kazimierza. Duży wpływ na jego formację intelektualną miał profesor katedry socjologii chrześcijańskiej ks. dr hab. Andrzej Mytkowicz, pod kierunkiem którego napisał obronioną w 1933 r. pracę magisterską pt. „Prawo własności w świetle encykliki Rerum Novarum i Quadragesimo anno”. 26 listopada 1933 r. w katedrze lwowskiej przyjął święcenia kapłańskie. Jako kapłan ks. Bronisław wiele zawdzięczał również swemu wujowi ks. Józefowi Ścisłowskiemu, u którego w Jazłowcu często bywał i gdzie poznał ks. arcybiskupa Adama Stefana Sapiehę, metropolitę krakowskiego. Politycznie sympatyzował z obozem narodowym, z którym związane było jego rodzeństwo.

Z dniem 15 stycznia 1934 r. ks. został mianowany wikariuszem kooperatorem w parafii Żydaczów w dekanacie stryjskim. W parafii tej pełnił również obowiązki katechety. Od 15 IX 1935 r. był administratorem parafii Nowe Sioło w powiecie zbaraskim. Parafia ta należała do leżącego tuż przy granicy polsko-sowieckiej dekanatu Skałat, z którym - jak pokazała przyszłość - ks. Bronisław miał związać swoją posługę duszpasterską do końca życia.

Najprawdopodobniej krótko przed wybuchem wojny został administratorem sąsiedniej parafii dekanatu skałackiego w Podwołoczyskach nad Zbruczem.

Stosunkowo szczęśliwie ks. Mirecki wraz ze swoimi wiernymi przetrwał pierwszą okupację sowiecką.

123
następna strona »

Dotychczasowy system zamieszczania komentarzy na portalu został wyłączony.

Przeczytaj więcej

Dziękujemy za wszystkie dotychczasowe komentarze i dyskusje.

Zapraszamy do komentowania artykułów w mediach społecznościowych.