Wiem, że jesteśmy na samym końcu kampanii wyborczej i opinię publiczną interesuje głównie twarda polityka. Gorące debaty, dyskusje, haki, celne riposty, obietnice, kolejne obietnice i cały ten buzujący tygiel, który ma sprawić, że 26 maja zagłosujemy na tych, a nie na tamtych. Gdzieś na końcu polityki ma być Polska. Piszę, że ma być, a nie, że z pewnością jest, bo zachowanie polityków czasem tę pewność burzy. Jedna z posłanek obecnej opozycji ogłasza światu z dumą, że „maszerowała w sobotę z Bronkiem i z Olkiem, a Adrian pewnie znów na nartach”. Odkładając na bok gimnazjalny styl - Bronek i Olek to wszak byli prezydenci, a „Adrian” ma być kpiną z obecnego - to ów wpis jest kompromitujący z jeszcze jednego powodu. Pan prezydent Andrzej Duda nie był, łaskawa pani „na nartach”. Poleciał na cmentarz pod Monte Cassino, by oddać hołd polskim żołnierzom, którzy tam zginęli. I ja chciałem właśnie o tym.
CZYTAJ TAKŻE: Uroczystości w 75. rocznicę bitwy o Monte Cassino. Prezydent Duda: „Dajemy bohaterom świadectwo miłości i szacunku”
To była uroczystość niezwykła. 75 rocznica ostatniego, zwycięskiego natarcia na piekielne wzgórze. Po raz pierwszy w miejscu bohaterskiej bitwy armii gen. Władysława Andersa spotkali się prezydenci Polski i Włoch. Biskup polowy Wojska Polskiego wygłosił przejmujące kazanie podczas Mszy Św., weterani poczynili wiekopomne przesłanie do młodzieży, a ponad półtora tysiąca harcerzy, skautów i strzelców trzymało wartę przy grobach poległych. Tym ostatnim należy się kilka słów, bo przy okazji uroczystości otrzymali zadanie szczególne. To właśnie ich weterani bitwy postanowili zobowiązać do dbałości, by pamięć o udziale polskich żołnierzy w tej bitwie nigdy nie zaginęła.
Wspominamy tamten czas z autentycznym wzruszeniem. Jako czas młodości zmąconej wojną, a jednocześnie czas wzmożonego wysiłku oddanego Ojczyźnie
— mówił do młodzieży płk Wojciech Narębski. Przypomniał słowa piosenki „Czerwone maki”, które napisał Feliks Stanisław Konarski „Ref-Ren”. „Czy widzisz te gruzy na szczycie? Tam wróg twój się ukrył jak szczur. Musicie, musicie, musicie Za kark wziąć i strącić go z chmur”.
Tak. To był mus. By spełnić obowiązek wobec kraju i kolegów. Pokonać śmiertelnego wroga naszej Ojczyzny. Zdobyliśmy się na ten wysiłek, choć większość z nas miała za sobą ciężkie przeżycia związane z zesłaniem na Sybir. Ta zsyłka wiele nas kosztowała. A jednak zasililiśmy szeregi wojska, poczuliśmy się żołnierzami, którzy mają własne zadanie do wykonania. 75 lat temu padł najważniejszy rozkaz: zająć klasztor na wzgórzu. Rozkaz wykonaliśmy nie bacząc na strach. Teraz mamy prawo oczekiwać, że młodzi przejmą od nas pałeczkę tradycji. Dlatego zwracamy się do młodych powtarzając za Ref-Renem: musicie, musicie zachować w pamięci dla przyszłych pokoleń prawdę o bitwie o Monte Cassino, prawdę o naszym poświęceniu, o konaniu naszych kolegów, o desperacji z jaką pokonywaliśmy terenowe przeszkody w morderczym ogniu nieprzyjaciela. To wszystko tkwi głęboko w naszych sercach. Ale chcemy mieć pewność, że gdy ostatni z nas opuści ziemski padół, pozostaną następcy, którzy będą o tym pamiętać, którzy odwiedzą groby naszych kolegów i złożą im hołd. (…) Wierzymy, że ta symboliczna chwila mocno wryje się w wasze serca. Liczymy, że okruchy tych wspomnień przekażecie kiedyś waszym dzieciom i ciągłość tradycji zostanie zachowana
— powiedział wzruszony żołnierz.
Jestem pewien, że to zobowiązanie zostanie wzięte na serio. Bo tam na miejscu zobaczyłem przyszłość Polski. Wspaniałe, jasne, mądre twarze. Nastolatków dumnych z biało - czerwonych barw, wiedzących, co to służba Ojczyźnie i świadomych wagi uroczystości, w której brali udział. W tym sensie uważam, że działy się tam rzeczy, które mogą wpłynąć na kształt Polski, nawet bardziej niż obecna kampania polityczna. Może nie od razu, ale to ziarno kiedyś zakiełkuje. Oby, bo w tych dzieciakach jest nadzieja. To im politycy powinni służyć, a nie odwrotnie.
Przytoczyłem obszerny fragment wypowiedzi Pana pułkownika, bo wydaje mi się, że to słowa właściwie ustawiające hierarchię wartości. Powinny wryć się w pamięć nie tylko tym młodym, do których były kierowane, ale też politykom, którzy potrafią kpić z wyjazdu na Monte Cassino. Pewnych rzeczy po prostu się nie robi. To kwestia wychowania. Do „Czerwonych maków” się nie tańczy.
ZOBACZ GALERIĘ ZDJĘĆ:
Publikacja dostępna na stronie: https://wpolityce.pl/historia/447297-do-czerwonych-makow-sie-nie-tanczy-to-kwestia-wychowania?fbclid=IwAR18eOKqDa6jaBErpeGt4DIng0r8IQwI55FUkxpfv97SfskTd0PxR17AXd8