Rocznica wprowadzenia w Polsce stanu wojennego przeszła na świecie niezauważona – dziś nie jest to temat interesujący poza granicami naszego kraju. Z pewnym jednak wyjątkiem – otóż w mediach rosyjskich pojawiły się teksty wspomnieniowe dotyczące 13 grudnia 1981 roku, ale w specyficznej interpretacji.
Jeden z takich materiałów ukazał się na poczytnym portalu regnum.ru pod znamiennym tytułem: „Awanturnikom trzeba związać ręce: polskie zwycięstwo nad pierwszym Euromajdanem”. Autor Andriej Wypołzow twierdzi, że przypadek „legendarnego stanu wojennego” może być ciekawy dla rosyjskiego czytelnika, ponieważ stanowi przykład udanego zapobieżenia Euromajdanowi.
Według Wypołozowa w PRL w latach 1980-1981 doszło do niebezpiecznej konfrontacji: po jednej stronie znalazła się władza państwowa wspierana przez Moskwę, po drugiej – siły antypaństwowe, za którymi stali się Amerykanie. Dla autora tekstu to „jaskrawa paralela z ukraińskimi wydarzeniami sprzed trzech lat”.
Podobieństw jego zdaniem jest znacznie więcej. Otóż scenariusz operacji przygotowywanej przez Solidarność pod koniec 1981 roku miał jako żywo przypominać to, co stało się na przełomie 2013 i 2014 roku w Kijowie. Polscy ekstremiści, którzy stworzyli w całym kraju sieć „terrorystycznych organizacji”, planowali 17 grudnia 1981 roku przeprowadzenie strajku generalnego, przywiezienie do Warszawy 200 tysięcy swoich zwolenników oraz zdobycie szturmem budynku Telewizji (nie ma wątpliwości – jak pisze autor – że wtedy pojawiliby się tam „nieznani snajperzy”). Sami Polacy w tej rozgrywce mieli być jednak tylko pionkami w rękach Amerykanów, którzy stawiali wówczas na Andrzeja Gwiazdę – „trockistę” i „radykalnego fundamentalistę”.
Buntownicy nie przewidzieli jednego. Generał Jaruzelski – kontynuując wywód Wypołzowa – zdał sobie sprawę, iż lada moment wybuchnie krwawa wojna domowa, która stanie się „detonatorem zniszczenia globalnego systemu geopolitycznego na planecie”. Działania buntowników zmierzały bowiem jawnie do zdestabilizowania bezpieczeństwa w naszej części kontynentu. Świadczyło o tym choćby wystosowane przez Solidarność „Posłanie do ludzi pracy w Europie Wschodniej”.
Do realizacji czarnego scenariusza jednak nie doszło. „Heroiczna inicjatywa Jaruzelskiego” pokrzyżowała „plany gigantycznej operacji CIA”. Dzięki wprowadzonemu „w błyskotliwy sposób” stanowi wojennemu „odrodzony z popiołów polski dom” ocalał.
Jaki wniosek można wyciągnąć z powyższego tekstu, poza tym, że autor nie docenia wolnościowych dążeń narodu, widząc za wszystkim niewidzialną rękę CIA? Otóż pozytywnym bohaterem jego opowieści jest generał Wojciech Jaruzelski, którego zdecydowanie i męstwo zostają przeciwstawione rozmemłaniu Wiktora Janukowycza. Wypołzow nie ukrywa, że stan wojenny pociągnął za sobą ofiary śmiertelne, ale była to cena, jaką warto było zapłacić.
Tego typu poglądy są dziś rozpowszechnione w środowiskach popierających obecne władze Rosji. Każda próba wyrwania się z moskiewskiej strefy wpływów jest tam traktowana jak amerykańska intryga. Historia pokazuje, że każda powinna być bezwzględnie stłumiona już w zarodku. Janukowycz tego nie potrafił, a Jaruzelski – tak. Dlatego w kolejną rocznicę wprowadzenia stanu wojennego to właśnie peerelowski generał jest traktowany w Rosji jak zbawca.
Publikacja dostępna na stronie: https://wpolityce.pl/historia/371796-jak-rosjanie-patrza-na-rocznice-stanu-wojennego-jaruzelski-umial-zrobic-to-czego-nie-potrafil-dokonac-janukowycz