Dramatyczna opowieść Jana Olszewskiego o zabitym przed 67 laty koledze. Pamiętajmy o takich ludziach

Fot. Fratria
Fot. Fratria

W powodzi politycznych hejtów i awantur moja rozmowa z Janem Olszewskim w ostatnim numerze „wSieci” może nie zwrócić uwagi wielu osób. A przecież ważny u początków III RP  polityk, a wcześniej niezwykle istotny dla opozycji demokratycznej w PRL-u prawnik, daje wstrząsające ludzkie świadectwo.

Wspomina swojego przyjaciela ze szkolnej ławki Józka Łukaszewicza, rocznik 1929. Chłopaka, który zginął w roku 1949, czyli 67 lat temu, zamordowany strzałem w tył głowy w kazamatach UB. Wcześniej był torturowany przez wyjątkowo brutalnego ubeka, skazany na śmierć w pokazowym procesie. Po tak długim czasie wciąż wyczuwa się emocje towarzyszące tym wspomnieniom. Jan Olszewski z powodu wieku (86 lat) i stanu zdrowia rzadko się wypowiada. Ze mną rozmawiał dwa razy, w sumie ponad godzinę. Ciągle ma przyjaciela w pamięci. Myśli o nim.

Wywiadowi towarzyszy mój tekst o grupie licealistów, którzy działali w kole młodzieżowym mikołajczykowskiego PSL na Pradze Północ. To oni biegali z informacjami, to oni roznosili zagrożone zniszczeniem przez komunistyczne bojówki egzemplarze „Gazety Ludowej”. To oni pomagali organizować się obywatelskiemu społeczeństwu w rozpaczliwym zrywie: kampanii wyborczej jedynej partii niekontrolowanej przez komunistów. Byli ludzkim zapleczem nieustannie ponoszącym ryzyko. Kampanii zakończonej niestety totalnym sfałszowaniem wyborów 19 stycznia 1947 roku.

Ci chłopcy mimo młodego wieku mieli już za sobą najczęściej służbę w Szarych Szeregach, niektórzy udział w Powstaniu. Byli cywilami, choć w jakiejś mierze żołnierzami.

26 października 1947 roku byli przypadkiem w budynku partyjnej centrali w Alejach Jerozolimskich, w dzień kiedy ogłoszono o ucieczce Mikołajczyka na Zachód. Przyszli na odczyt działaczki PSL Barbary Matus. Władze zdecydowały się oddać PSL rozłamowcom, grupie Czesława Wycecha i Kazimierza Banacha. Wysłano tam więc bojówkę pijanych ludzi. Na prośbę wystraszonych członków mikołajczykowskiego kierownictwa licealiści stanęli do obrony. Bili się trzonkami od łopat. Nazwałem to „Licealnymi Termopilami”. Bojówkę odparli, na sprowadzone UB nie mieli już siły. Aresztowano ich, ukarano wyrzuceniem ze szkół, szykanowano wzywaniem na przesłuchania. Odpowiedzieli konspiracją o zabarwieniu narodowym, a w marcu 1948 pójściem do lasu. Zasilili oddział NSZ działający w rejonie Mińska Mazowieckiego. Jednym z nich był Łukaszewicz. Po trzech miesiącach rozdział rozbito na skutek zdrady. Na razie opisałem tylko pobieżne wyniki moich badań. Te dzieje będą tematem moich kolejnych tekstów, są też jednym z wątków mojej historycznej powieści. Powinien też powstać o tym film.

Fot. Józef Łukaszewicz / Ministry of Public Security mug shot after arrest/Wikimedia Commons
Fot. Józef Łukaszewicz / Ministry of Public Security mug shot after arrest/Wikimedia Commons

Ileż tu materiału do przemyśleń. Z jednej strony „Gazeta Wyborcza”, z drugiej – część prawicowych komentatorów i historyków przeciwstawia opór zbrojny cywilnemu. Ta historia pokazuje, że to schemat. Polacy próbowali grać na wielu fortepianach równocześnie. Opisani przeze mnie chłopcy działali w legalnej, choć szykanowanej opozycji, a kiedy ta droga się przed nimi zamknęła, poszli do lasu.

Zarazem dowodzę, że nic tu nie jest proste. Jan Olszewski opowiada, jak odwodził przyjaciela od tej decyzji. W 1945 pozostanie w lesie jawiło się jako tyleż naturalne, co dające nadzieję, choćby na nowy konflikt zbrojny. „Orlik” czy „Zapora” rozgrywali regularne bitwy z KBW, z wojskiem. W roku 1948 już tej nadziei nie było.

Czytaj dalej na następnej stronie ===>

12
następna strona »

Autor

Wspólnie brońmy Polski i prawdy! www.wesprzyj.wpolityce.pl Wspólnie brońmy Polski i prawdy! www.wesprzyj.wpolityce.pl Wspólnie brońmy Polski i prawdy! www.wesprzyj.wpolityce.pl

Dotychczasowy system zamieszczania komentarzy na portalu został wyłączony.

Przeczytaj więcej

Dziękujemy za wszystkie dotychczasowe komentarze i dyskusje.

Zapraszamy do komentowania artykułów w mediach społecznościowych.