Rywalizacja między Jerzym Stuhrem i jego synem Maciejem trwa w najlepsze. Co na czoło wysunie się senior, to go junior błyskawicznie dogania, i odwrotnie – pan Maciej błyśnie, natychmiast pan Jerzy nie chce być gorszy. Współzawodnictwo to, jak łatwo dostrzec, nie ma miejsca w profesji, którą obaj uprawiają z niezłym skutkiem, czyli aktorstwie. Nową areną ich artystycznych zmagań stała się bowiem polityka, a ściślej – walka z władzą, którą ciemny „pisowski beton” wespół z „pisowskimi radykałami” wybrał na ich zgubę. Na razie, rzecz jasna, niczego, poza zdrowym rozsądkiem, klasą i smakiem, nie zgubili. No, ale jak się ta pisowska dyktatura rozpędzi, to nic, tylko będą zmuszeni emigrować. Najlepiej do Włoch, gdzie ojcu wszyscy kłaniają się w pas, gdyż wystąpił tam w kilku średnich obrazach. Włosi, jak wiadomo, kochają średnie obrazy, bo nie mogą już patrzeć na arcydzieła Felliniego i innych Viscontich. Więc nie dziwmy się, że Stuhr senior jest tam gwiazdą. A przynajmniej za taką się uważa.
Pretekst do wywiadu dla Wirtualnej Polski był jednak inny – kolejne wynurzenia starszego ze Stuhrów, zebrane w książce „Moje smoki na dobre i na złe”. Książki nie przeczytam, bo nie wierzę, by była chociaż w połowie tak śmieszna, jak „Seksmisja”, a po co psuć sobie obraz świetnego, komediowego aktora? A wywiad? Cóż, przynosi potwierdzenie wszystkiego, co już wcześniej o panu Jerzym wiedzieliśmy, ale baliśmy się zapytać (bo „Seksmisja”, bo „Wodzirej”, bo „Amator” itp.). A więc po pierwsze – jest to aktor na wskroś skromny. Ze świecą szukać takiej pokory i szacunku dla widzów. Po drugie – kocha rodaków, jak mało kto. Chyba tylko syn Maciej mógłby o nich powiedzieć tyle miłych, ciepłych słów. Po trzecie – to umysł tak przenikliwy, że gdyby tylko pan Jerzy chciał, przeniknąłby ściany własnych ograniczeń. Ale nie chce. Boi się odbiorcę powalić geniuszem. Więc woli skromnie, skromniutko, troszkę o sobie, troszkę o Polakach, troszkę o wielkości, troszkę o małości. I wiecie Państwo, co? Trzeba mieć naprawdę mnóstwo komediowego talentu, by nawet wtedy, gdy chce się komuś słowem przyłożyć najpoważniej na świecie, i tak w odpowiedzi usłyszeć śmiech. Kiedyś – przez łzy (bo „Seksmisja”, bo „Wodzirej”, bo „Amator” itp.), dziś – pusty jak dzban z historyczną wiedzą syna Macieja.
Najpierw dowód na skromność i szacunek do widzów.
„Wspominam w książce Vittorio Gassmana wybitnego, nieżyjącego już, włoskiego aktora. Fani zwali go mattatore (red. wielkim showmanem). A kiedy podchodzili z pytaniem, czy mogą go dotknąć, Vittorio łaskawie wskazywał na swoje ramię. Często spotykam się z tym, że ktoś nawet nie zapyta, czy może sobie zrobić ze mną zdjęcie, tylko robi. Ludzie przekraczają granicę i to jest przykre. To jakaś polska cecha”.
Teraz potwierdzenie pokory, np. wobec krytycznych opinii o własnych filmach.
„Krytyka w Polsce upadła. I te ich krytyki pod moim adresem są głupie. Jakby one były mądre, to bym się nimi naprawdę przejmował”.
Wreszcie coś dla rodaków, pewnie w podziękowaniu za „wywiady, autografy, wizyty w zakładach pracy”, które były udziałem Jerzego Stuhra jeszcze za poprzedniego ustroju. Trudno się dziwić, że po upadku komuny drwił ze zrywu „Solidarności” wielokrotnie. Wszak tak dobrze, jak wtedy, wielu artystom już nigdy potem nie było. Dlatego, gdy dziennikarka WP.pl, Rachela Berkowska prowokuje geniusza prostym pytaniem, ten zrywa się do ostatniego, no, dobrze – przedostatniego boju z własnymi korzeniami. Najpierw opowiada, że na podwórku podczas zabawy „w wojnę” zawsze musiał być „Niemcem”, do którego „Polacy” strzelali. Swoją drogą – cóż mieliby robić? Trzeba się było bawić w zajęcie Paryża. Proste zaś pytanie dziennikarki brzmi:
„Jedno pytanie, patrzy pan na całą Polskę ze sceny, i co widzi? Jakim jesteśmy społeczeństwem?”. „Niedouczonym. Niewychowanym”
– odpowiada Jerzy Stuhr.
„Oj, że tak powiem - z grubej rury ta odpowiedź”
– mówi prowadząca. Rozjusza tym geniusza jeszcze bardziej.
„Jakbyśmy byli bardziej obywatelsko douczeni, to byśmy nie zrobili takich głupstw, że w rankingu największego zaufania wygrywa pani premier, która jest podwładną pana prezesa, który w tym samym rankingu ma najwięcej nieufności (dwa kłamstewka w jednym, nie było takiego sondażu – przyp. KF). Gdzie jest jakaś logika tych ankietowanych, no gdzie? Żeby tylko tak pierwszy lepszy przykład dać. Niedouczenie. Dlatego tak sobie mogą wywijać z sądem najwyższym, z trybunałem, bo ludzie nie wiedzą, o co chodzi”.
No i na końcu najlepsze. Okazuje się, że wzorem naprawdę wielkich aktorów upodabnia się pan Jerzy do granych przez siebie bohaterów. De Niro przytył 20 kilogramów do roli Ala Capone, Christian Bale schudł drugie tyle do roli w „Mechaniku”, jednak obaj wrócili potem do swojej wagi. A panu Jerzemu coś z tych wszystkich granych przez niego zahukanych konformistów zostało na zawsze. A może to reżyserzy tak celnie go obsadzali i kolejność była odwrotna – najpierw odpowiednie cechy charakteru, a potem wlanie ich w role? Nie dojdziemy do tego, za to możemy dojść do sedna prawdy o światopoglądzie Stuhra seniora. Pani Rachela z Wirtualnej pyta bowiem na koniec: „Zdarza się, że za granicą musi się pan tłumaczyć z Polski?”. Twórca „Spisu cudzołożnic” odpowiada:
„Pomalutku tak. Byłem w Perugii, miałem tam wykłady. Perugię znam, pracowałem tam lata całe. Już teraz mieszkam w najbardziej ekskluzywnym hotelu. Różnie to bywało, szkoły mi wynajmowały mieszkania, w każdym razie teraz jest Baglioni - najlepszy. Świetna atmosfera, przychodzi do mnie maitre d’hotel, znał mnie z filmu i pyta „Maestro, czy wy naprawdę jesteście za torturami i karą śmierci?”. – Obruszyłem się, co pan do mnie mówi?
– myślałem, że się przesłyszałem.
Bo w „La Repubblica” jest wypowiedź waszego ministra, Partyka Jakiego i on mówi, że trzeba torturować tych, co zgwałcili w Rimini i wymierzyć im karę śmierci.
Jak się mnie pani pyta, jak się czuję jako Polak za granicą, to powolutku już mówię żonie na ulicy: „Tylko nie za głośno po polsku”. Już się na tym złapałem” – kończy Maestro Stuhr.
Wybaczcie Państwo, ale przez szacunek dla jego dawnych ról, nie skomentuję tego żadną puentą. Zwłaszcza, że musiałaby ona brzmieć i za głośno, i po polsku.
Publikacja dostępna na stronie: https://wpolityce.pl/gwiazdy/364025-wedlug-jerzego-stuhra-polacy-sa-niedouczeni-i-niewychowani-do-syna-macieja-pasuje-jak-ulal?wersja=mobilna