Balcerowicz o sobie. „To, co założyłem, się spełniło. Te ostatnie 25 lat w Polsce to najlepszy okres w ciągu 300 lat”

Fot. forum-ekonomiczne.pl
Fot. forum-ekonomiczne.pl

„W perspektywie historycznej te ostatnie 25 lat w Polsce to jest najlepszy okres w ciągu 300 lat” - powiedział w rozmowie z niemiecka państwową rozgłośnią „Deutsche Welle” autor radykalnej polskiej transformacji i „terapii szokowej” po 1989 r., prof. Leszek Balcerowicz.

Z typową dla siebie skromnością dodał, że choć „nie jest stuprocentowym prorokiem, to spełniło się niemal wszystko, co sobie wyobrażał przystępując do radykalnej reformy polskiej gospodarki pod koniec lat 80-tych XX wieku”.

Można było założyć, że jeżeli zostaną wprowadzone: wolny rynek, nieograniczone państwo i praworządność, to oczywiście uwolni się w ten sposób energię ludzi, podobnie jak stało się w innych krajach. I ci ludzie w roli przedsiębiorców, naukowców czy działaczy w społeczeństwie obywatelskim doprowadzą w rezultacie do rozwoju kraju. I to generalnie w Polsce się stało

—przekonuje ekonomista. I podkreśla, że jest bardziej niż zadowolony z wyników transformacji w Polsce.

Przede wszystkim należy sobie uświadomić, że pod koniec 88-go roku mało kto w ogóle marzył, że Polska może być wolna, demokratyczna, że może zacząć doganiać Zachód. W związku z tym obecna rzeczywistość przerosła nasze marzenia z tamtego okresu. Naturalnie nie wszystko, co planowaliśmy w 89 roku, udało się pewnie wprowadzić, bo zwykle reformy po jakimś czasie trafiają wszędzie na opór. I tam, gdzie z jakiś powodów nie udało się go przełamać, lub zabrakło reformatorów, pozostały, rzecz jasna, problemy nie do rozwiązania. Na przykład w służbie zdrowia jest za mało reform i dlatego sporo się narzeka. Ale w perspektywie historycznej te ostatnie 25 lat w Polsce to jest najlepszy okres w ciągu 300 lat

—mówi, zachwycony. Oraz usiłuje udowodnić, że w innych krajach bloku wschodniego przeprowadzono jeszcze bardziej radykalne reformy. Dlatego tam sytuacja jest nieco lepsza niż w Polsce.

Sytuacja jest dość zróżnicowana i niektóre kraje okazały się jeszcze bardziej radykalnymi reformatorami niż Polska, np. Estonia. Inne kraje zaczęły nadganiać, np. Słowacja, która, pod rządami premiera Milulasa Dzurindy, przez 8 lat wprowadziła jeszcze więcej reform niż Polska. Generalnie wnioski są takie, że jeżeli jest grupa kompetentnych osób, która ma poparcie polityczne i wie, co robić, to w każdym kraju można wiele zrobić. Oczywiście Polska była pierwszym państwem, które weszło na drogę reform i ten kierunek się sprawdził. Jednak są też inne kraje, którym warto się przyglądać

—mówi. Jednocześnie przyznaje, że mimo transformacji i reform, Polska wciąż nie dogoniła Zachodu.

Jest jeszcze 40 procent różnicy w PKB na głowę mieszkańca. Owszem udało się w ciągu 25 lat dużo zrobić, ale niemożliwe było aby całkiem dogonić Zachód. Dlatego Polska ma przed sobą ważne zadanie: nie ugrzęznąć na poziomie 60 procent przeciętnego dochodu w Unii Europejskiej, tylko nadal szybciej się rozwijać. Rosnąca gospodarka jest bardzo ważna, bo tylko z takiej biorą się środki na poprawę warunków życia. Jeśli gospodarka rośnie szybciej, niż w krajach bogatych, wtedy mniej ludzi emigruje za pracą. W Polsce zachodzi konieczność dodatkowych reform

—zaznacza. Siebie samego widzi dziś w roli arbitra między społeczeństwem obywatelskim a biznesem.

To, ile osób będzie pilnować polityków, by nie udawali św. Mikołajów, żeby nie angażowali się w rozmaite interwencje często pod naciskiem grup interesów, decyduje czy i jak szybko się kraj rozwija. I praktycznie w każdym kraju świata jest takich osób za mało, a za dużo jest grup roszczeniowych. Polska nie jest tu wyjątkiem, więc ja próbuję zmniejszyć trochę tę lukę między tymi, co naciskają, żeby państwo dało więcej, a tymi, co naciskają, by rozdawało mniej

—wyjaśnia.

Ryb, DW

Dotychczasowy system zamieszczania komentarzy na portalu został wyłączony.

Przeczytaj więcej

Dziękujemy za wszystkie dotychczasowe komentarze i dyskusje.

Zapraszamy do komentowania artykułów w mediach społecznościowych.