Cieszą mnie bardzo „Patrioty”. Martwi czteroletni okres oczekiwania na nie. I to bardzo.
Sytuacja w Europie zmienia się dynamicznie. Nie sądzę, aby śniade czy zielone „ludziki” cierpliwie czekały, aż się dozbroimy. Pamiętam przedwojenne prognozy ekonomistów wykazujące czarno na białym, że w 1943r. rozwój gospodarki umożliwi Polsce osiągnięcie takiego stanu gotowości bojowej który pozwoli na skuteczne powstrzymanie ew. inwazji Hitlera… Pewnie i tak by było, gdyby Niemcy i Rosja chciały zaczekać…
Dlatego tak ważne jest, aby cała reszta zdolności obronnych Rzeczypospolitej była rozwijana maksymalnie szybko i skutecznie. Nie wiem, dlaczego w dobie zagrożeń nie wprowadzono jeszcze powszechnego poboru do podstawowego przeszkolenia wojskowego.
Sam odbyłem – wkrótce po studiach - roczne szkolenie wojskowe podchorążych, które ukończyłem jako dowódca działonu haubic. Młody, wysportowany (pływanie, sporty walki), z dyplomem inżyniera – całą ówczesną serwowaną mi wiedzę wojskową byłem w stanie przyswoić sobie w ciągu 2-3 tygodni. Resztę wspominam jako stratę czasu i „malowanie trawy na zielono”…
Zdaję sobie sprawę, że współczesna broń wymaga wyższych kwalifikacji – ale przecież chłopaki z powszechnego poboru nie będą obsługiwać „Patriotów” czy „F-16”. Karabin maszynowy, granat, przeciwczołgowa bazuka czy ręczna wyrzutnia ziemia-powietrze w zupełności wystarczą do obrony swego terytorium (we współdziałaniu z tzw. armią zawodową: jednostkami pancernymi, lotnictwem, bateriami rakietowymi, marynarką wojenną, artylerią, jednostkami liniowymi etc.) Tak właśnie wyglądała wojna w Syrii czy w płn. Afryce: lotnictwo i ostrzał przygotowywały grunt, ale i tak potrzebni byli konkretni, zdeterminowani i ostrzelani fighterzy do zajęcia i utrzymania terenu. Główne zadanie WOT to właśnie powstrzymania aktów dywersji i terroryzmu na danym terenie.
Tylko odwagi/męskości/bitności nie nauczą żadne kursy. Tu trzeba zacząć od podstawówki i LO. Ale przedtem należy zatrzymać genderową inwazję. Demoralizacja jest naszym największym wrogiem… Państwo Rzymskie nie upadło z braku broni czy strategii prowadzenia wojen. Rzymowi zabrakło zdeterminowanych, oddanych sprawie obrońców. Oto do czego prowadzi nadmiar igrzysk, rozpasania i braku odpowiedzialności za kraj.
PS Zaprawdę – nie wiem już, czy się śmiać, czy płakać. Z Francji – w obawie o swoje życie – co roku wyjeżdża kilka tysięcy Żydów (w 2016r. było ich pięć tysięcy!). W Niemczech żydowskie szkoły, koszerne sklepy czy synagogi mają już całodobową, policyjną ochronę. Trudno się dziwić; niemieccy neonaziści organizują oficjalnie masowe, ochraniane przez policję imprezy – np. koncert w Themar w Turyngii. W przygranicznym Ostritz kilka tysięcy fanatyków Hitlera – pod patronatem prawicowej partii NPD – świętować będzie hucznie urodziny swego führera.
Tymczasem w oficjalnej narracji to my jesteśmy największymi antysemitami na świecie! Szkoda tylko, że zwykli Żydzi jeszcze o tym nie wiedzą; nasze placówki dyplomatyczne w Izraelu masowo wydają polskie paszporty wszystkim chętnym do osiedlenia się w naszym niebezpiecznym kraju…
Z cyklu – znalezione w sieci – ballada „Czterdziesty Czwarty”. W Powstaniu Warszawskim walczyli w większości ochotnicy, szkoleni na tajnych kompletach i kursach podchorążych. Gdyby tylko mieli broń i amunicję! Afgańscy górale (cywilbanda?) dwukrotnie przegonili ze swego terytorium największe armie świata. Można? Można. Ale lepiej przygotować się walki w czasie pokoju. Wtedy do wojny może w ogóle nie dojść. Któż chciałby zadzierać z twardzielami?
Publikacja dostępna na stronie: https://wpolityce.pl/blogi/388213-patrioty-i-patrioci-dwa-rownorzedne-filary-bezpieczenstwa