"Tusk zachowuje się jak smarkacz, pokazuje, że jest intelektualnie nieprzygotowany do bycia premierem". NASZ WYWIAD

Czytaj więcej Subskrybuj 50% taniej
Sprawdź
Fot. PAP/Leszek Szymański
Fot. PAP/Leszek Szymański

wPolityce.pl: Platforma Obywatelska w kampanii wyborczej do PE stawia na straszenie Polaków. Premier Donald Tusk mówił, że nadchodzące wybory „być może są o tym, czy dzieci w Polsce 1 września w ogóle pójdą do szkoły”. W wyborczym spocie znajdują się podobne stwierdzenia. Jak Pan odbiera taką narrację?

Krzysztof Zaremba, były senator PO, a potem PiS: Donald Tusk zachowuje się jak smarkacz. Teraz mówi o zagrożeniu rosyjskim, wykorzystuje falę naturalnego zainteresowania i zaniepokojenia tym, co się dzieje z naszymi przyjaciółmi na Ukrainie. Obecnie premier mówi to, co mówił śp. Lech Kaczyński i PiS. Jednak z drugiej strony przez lata szef polskiego rządu uważał Władimira Putina za wiarygodnego partnera. Odpowiadając oponentom politycznym wskazywał, że nie będzie rozpętywał wojny z Rosją. Oddał śledztwo dotyczące tragedii smoleńskiej Rosji, bandyckiemu krajowi. Teraz, skoro premier zmienił zdanie o polityce Rosji, ma dobrą okazję, by zażądać od Putina zwrotu wraku i dowodów kluczowych dla śledztwa. Zgadzam się z postulatem red. Stanisława Janeckiego, który o tym pisał na wPolityce.pl.

Jak powiązać sprawę Ukrainy i sprawę wraku tupolewa, który rozbił się w Smoleńsku?

Skoro Putin jest tak przywiązany do prawa międzynarodowego, to można wykorzystać tę sprawę dla realizacji polskich interesów w sprawie smoleńskiej.

Wracając do Tuska... Sądzi pan, że on może liczyć na lepszy wynik grając na strachu Polaków?

Tonący brzydko się chwyta. Tusk pokazuje, że jest intelektualnie nieprzygotowany do bycia premierem. W imię walki z poprzednim prezydentem śp. Lechem Kaczyńskim premier i jego klakierzy uruchomili przemysł pogardy. Jednak zrobiono również coś znacznie gorszego. Tusk zdemontował polską politykę wschodnią, obniżył polskie bezpieczeństwo. Premier to człowiek zdolny do gadania, a nie do działania. Niczego więcej po nim się nie spodziewam.

Dlaczego Tuskowi tak łatwo przychodzi zmiana zdania i retoryki politycznej? Jego niedawni sojusznicy stają się nagle niebezpieczni, ale nie ma żadnej burzy czy afery...

Tak się dzieje, ponieważ połowa mediów jest „wykastrowanych” -- intelektualnie, kapitałowo. To media głównego nurtu, nazywane przez niektórych mediami głównego ścieku. One przypominają coraz bardziej publiczne media w Rosji. One mają bardzo krótką pamięć. W kraju, w którym istniałaby równowaga medialna, po takiej wolcie szefa rządu on zostałby rozjechany. Formułowano by pytania, cytowano by jego wcześniejsze wypowiedzi, wystąpienia i zaniechania.

Jednak tego nie widać?

Pytam więc premiera jeśli dziś Putin jest takim zagrożeniem, to dlaczego pozwolił na rozdzielenie wizyt w Katyniu w 2010 roku? Dlaczego pozwalał na spotkania obecnego sekretarza generalnego Platformy z Igorem Sieczynem, prawą rękę Putina? Dlaczego ze spotkań urzędników polskich i rosyjskich wypraszano tłumaczy? Co to miało znaczyć? Czemu to miało służyć? Zachowanie premiera oceniam, jako kompletnie nieodpowiedzialne. Tym bardziej, że to właśnie Tusk i Sikorski zdementowali linię polityczną, nakreśloną jeszcze przez Jerzego Giedroycia, który mówił: dobre stosunki z Rosją na tyle, na ile się da, ale nigdy nie kosztem relacji z krajami Europy Środkowej, od Estonii i Finlandii, po Bułgarię i Rumunię. Wszystkie kraje mają swoje rachunki z Rosją i jej nie ufają. To wynika z historii. Te narody, również my, mają dobrą pamięć.

Rozmawiał Stanisław Żaryn

Zapraszamy do komentowania artykułów w mediach społecznościowych