Mężydło o protestujących w Sejmie: „Jeśli są zatroskani o dzieci, to zrozumieją, że nie można nadmiernie zadłużać państwa...” NASZ WYWIAD

Fot. PAP/Leszek Szymański
Fot. PAP/Leszek Szymański

wPolityce.pl: w internecie pojawiło się nagranie, na którym słychać, jak Janusz Palikot gani swoich współpracowników za to, że nie wykorzystali do walki partyjnej rodziców niepełnosprawnych dzieci, którzy protestują w Sejmie. Jak pan ocenia takie stawianie sprawy?

Antoni Mężydło, poseł PO: Oceniam tę sprawę zapewne tak samo, jak wszyscy. To jest strasznie niemoralne. Wykorzystywać ten problem do uprawiania polityki... Sądzę, że społeczeństwo takiego czegoś nie zaakceptuje. Mam nadzieję, że to będzie koniec jego ugrupowania, jeśli on dalej będzie się takimi metodami posługiwał.

 

Zachowania Palikota bronić się nie da – nie po raz pierwszy – ale czy nie dziwi pana również, że spotkanie, na którym padły te słowa, nagrała Kancelaria Sejmu, a potem udostępniła nagranie mediom?

Na tym polega demokracja, że wszystkie metody zdobywania wiadomość są uprawnione. Dziennikarze muszą takie rzeczy pokazywać i walczyć z takimi zjawiskami. To jest istota demokracji. Dziennikarze są uprzywilejowani, żadne zasady dot. zdobywania wiadomości nie powinny obowiązywać dziennikarzy.

 

Władze Sejmu powinny brać udział w takim procederze?

Nie wiem, na ten temat nie chcę się wypowiadać... Jednak zdobywanie takich informacji przez dziennikarzy jest uprawnione. Inaczej nie będziemy mieli pełnej demokracji. Media to bardzo ważny element demokracji, one muszą ujawniać takie patologie, bo inaczej będziemy obrastali w takie zjawiska jak na Ukrainie czy w Rosji. To, co tam się dzieje, wynika z natury człowieka, ale ją można ograniczać i walczyć z nią. Trzeba budować kulturę polityczną.

 

Mówi pan ładnie brzmiące rzeczy, ale w Polsce z mediami też nie jest łatwo. Dopiero po wielu miesiącach walki o multipleks Telewizji Trwam udało się wywalczyć należne jej miejsce na MuX-1. Cieszy się pan z tego?

Oczywiście, cieszę się. Od dawna mówiłem, że cyfryzacja pozwoli praktycznie wszystkim, którzy mają pieniądze, funkcjonować w telewizji naziemnej.

 

Szkoda jednak, że KRRiT inaczej podchodziła do tej sprawy. Mówił pan na początku, że wykorzystywanie rodziców dzieci niepełnosprawnych jest niegodziwe. Co pan sądzi o wizytach Donalda Tuska u protestujących? Komentarzy wskazują, że raczej blado wypadł...

Myślę, że premier radzi sobie z takimi trudnymi rozmowami. Podziwiam go za to, że ma odwagę systematycznie chodzić do tych ludzi, którzy domagają się podwyżek na opiekę nad dziećmi niepełnosprawnymi. Sądzę, że argumentacja szefa rządu jest racjonalna. Mamy do czynienia z trudnym problemem, a opozycja jeszcze stara się to wykorzystać, jak mówił Palikot. To gmatwa sprawę. Wykorzystywanie tej sytuacji do polityki jest kompletnie nieuprawnione. Tak nie można podchodzić do tego problemu. Problem zasiłków to jest bardzo bolesna sprawa. Zagrywki polityczne z wykorzystaniem taki bolesnych problemów społecznych są nieuprawnione. To również nie przysłuży sprawie zwiększenia zasiłków dla osób opiekujących się dziećmi niepełnosprawnymi.

 

A wypowiedzi pańskich partyjnych kolegów przysłużą się? Adam Szejnfeld oskarżył protestujących o upartyjnienie problemu, a Stefan Niesiołowski groził, że gdyby w Sejmie nie było dzieci, to on by zareagował na to, co się dzieje...

Sprawa upartyjnienia jest zdaje się łatwa. Posła Mularczyka wciąż widać wśród protestujących. Próbuje wchodzić między protestujących a rząd. Widać wyraźnie, że z nim jest problem. Miejmy jednak nadzieje, że on działa nie z takich samych pobudek, o których mówił Palikot. Jeśli tak by było, to jego to również przekreśla. Problem jest bolesny i trzeba odnieść się do tego ze zrozumieniem, trzeba się odnieść merytorycznie do tego problemu. Potrzebne jest rozwiązanie systemowe, które uwzględni i inne roszczenia.

 

To jednak wydłuży załatwienie sprawy, a rodzice mają już dość. Również dlatego, że dotąd są karmieni pustymi obietnicami...

Jednak przecież bieda dotyka również inne grupy społeczne, choćby rodziny wielodzietne. Te problemy państwo musi jakoś załatwić. Ale też nie może tego robić kosztem rozwoju gospodarczego, bowiem wtedy siłą rzeczy w dalszej perspektywie świadczenia będą mniejsze. Trzeba umieć to ważyć, również protestujący powinni o tym wiedzieć, jeśli nie działają z pobudek politycznych. Jeśli oni są zatroskani o swoje dzieci, walczą tylko o środki, to potrafią zrozumieć, że nie można nadmiernie podwyższać podatków, ani zadłużać państwa, ponieważ w perspektywie to zaszkodzi również sprawie zasiłków.

Rozmawiał Stanisław Żaryn

Dotychczasowy system zamieszczania komentarzy na portalu został wyłączony.

Przeczytaj więcej

Dziękujemy za wszystkie dotychczasowe komentarze i dyskusje.

Zapraszamy do komentowania artykułów w mediach społecznościowych.