„Masa” ujawnia kulisy kontaktów z politykami: Mafia miała swoich ministrów. Politycy, jak to świnie, z brudnymi mordami pchali się do chlewu, żeby się nachapać

Czytaj więcej Subskrybuj 50% taniej
Sprawdź
YT
YT

Jarosław Sokołowski ps. „Masa” gangster, który od lat współpracuje z organami ścigania w rozmowie z „Super Expressem" opowiedział o związkach mafii pruszkowskiej ze światem polityków. Nie optymistyczna to opowieść.

Na pytanie, czy jego mafia miała kontakty z politykami, „Masa” przyznał, że „mieli je, choć bez przesady, że ze wszystkimi”.

Niechętnie o tym mówię, bo jak zeznałem na Barbarę Piwnik, to zrobili ją ministrem sprawiedliwości. Jak zacząłem zeznawać o umoczeniu ludzi SLD w kontakty z mafią, to oni później wygrali wybory. Życie może mi spłatać figla i mogą znów wygrać

- tłumaczy.

Dodaje, że kontakty z politykami „były na różnych szczeblach”.

Politycy, jak to świnie, z tymi brudnymi mordami pchali się do tego chlewu, żeby się nachapać. Tylko im ogonki z tyłu merdały

- dodaje.

Wskazuje również na konkretną transakcję.

Kiedy "Pershing" oddelegował mnie do zajmowania się zwrotami podatku VAT, kiedy kupiliśmy z Kolasińskim (posłem AWS, potem skazanym – red.) Italmarcę... (…) To biznesplan, żebyśmy mogli uzyskać kredyt, pisał nam wiceminister finansów z lat 1992-1996 prof. Witold Modzelewski. Opierając się na przyjaźni z Gawronikiem kluczową rolę w Italmarce miał pełnić wicepremier Goryszewski z ZChN. Ochronę mieli zapewniać generałowie Petelicki i Czempiński, dając także ludzi

- tłumaczy gangster.

Dodaje, że jeszcze obecnie część polityków, z którymi współpracowała mafia jest aktywnych.

Wielu odeszło, wielu nie żyje, to raczej historia. Ale gdyby pogrzebać np. w SLD? To takich osób by się jeszcze kilka znalazło. Minęło jednak kilkanaście lat i to nie to samo

- tłumaczy.

Dodaje, że politycy, z którymi się kontaktował, mieli świadomość, kim on jest.

Wiedzieli, że jestem bandziorem, który może zabić, zgnoić, zgnębić - ale wiedzieli też, że możemy doinwestować. Politycy na początku lat 90. nawet twierdzili, że żadnej mafii w Polsce nie ma. Później pisano o "Masie", "Kiełbasie" i "Pershingu". Ale o "Parasolu" i innych? Gdzież tam

- tłumaczy.

I dodaje, że „Pruszków” „miał swoich ministrów, ale bez przesady, że tych najważniejszych”.

W rozmowie opowiada również o związkach mafii z księżmi, a także o tym, dlaczego gangsterzy nie stracili swoich majątków.

Cała rozmowa w „Super Expressie”.

wrp

Zapraszamy do komentowania artykułów w mediach społecznościowych