To podgrzewanie emocji ws. Ukrainy coraz mniej mi się podoba
- ubolewała Janina Paradowska, komentując ostatnie wydarzenia na Ukrainie.
Dziennikarkę tok fm męczy bowiem cała ta przeciągająca się antyrosyjska fobia w Polsce, do której - co najgorsze - dołączyła nie tylko opozycja, ale także rząd z Donaldem Tuskiem na czele. Paradowska jest zadziwiona tym, co się dzieje w naszym kraju:
Ja nie czuję się zagrożona i nie wydaje mi się, żeby to, co dzieje się na Krymie, wymagało takiego prężenia muskułów i wzniecania społecznego zaniepokojenia, a także - nie ukrywam - nastrojów antyrosyjskich zdecydowanie ponad miarę
- irytowała się.
Pani redaktor z "Polityki" nie może pojąć, po co politycy "zwiedzają marynarki wojenne", po co "wywołuje się silne emocje"...
Te wszystkie czołgi, lecące samoloty, F-16, Bóg wie co. A teraz jeszcze przeczytałam, że Rosjanie tak szybko dojdą do Warszawy
- przekonywała.
Nie zabrakło też wątku dołożenia opozycji - Paradowska przekonywała, że gdyby u sterów władzy stał tercet Kaczyński-Fotyga-Macierewicz, to już ruszalibyśmy na Moskwę, a na dzisiejszym stanie rzeczy traci przede wszystkim PiS.
Wczoraj czytałam wywiad z Adamem Lipińskim, w którym było tylko ostro, ostro, ostro z Rosją, bo z nimi tylko tak trzeba. A przecież rządzili, mogli pokazać, jak ostro trzeba z Rosją. Ukraina stała się pułapką dla całej opozycji, bo trudno krytykować jest rząd za to, co robi
- zakończyła.
lw, tok fm
Publikacja dostępna na stronie: https://wpolityce.pl/polityka/187788-oburzenie-paradowskiej-nie-wydaje-mi-sie-zeby-to-co-dzieje-sie-na-krymie-wymagalo-takiego-prezenia-muskulow-i-wzniecania-antyrosyjskich-nastrojow