wPolityce.pl: - Czy rosyjska agresja na Ukrainę mogła paradoksalnie ucieszyć premiera Donalda Tuska? Jak widać po sondażach, Platforma odrobiła już większość strat do PiS-u....
Prof. Jadwiga Staniszkis: Mam nadzieję, że to co robił premier Donald Tusk w ostatnich dniach - bo muszę przyznać, że zachowywał się racjonalnie i efektywnie, inaczej niż w pierwszej fazie kryzysu - nie robił ze względu na sondaże, tylko rzeczywiście była to przemyślana reakcja polityczna. Bo jak wynika z doniesień prasowych, w jakimś stopniu wpłynął na ujednolicenie stanowiska liderów zachodnioeuropejskich. Przede wszystkim w tej kwestii - kiedy podpisać, choćby takie cząstkowe porozumienie o stowarzyszeniu z Ukrainą. Kraje zachodnie upierają się np. żeby nie było tam sprawy strefy wolnego handlu, bo tam wciąż na stole jest propozycja wciągnięcia na różne sposoby Rosji. Sądzę, że wysiłek Tuska, żeby legitymizować nowy rząd ukraiński właśnie przez ten podpis - bo jak pamiętamy wszystko rozpoczęło się przecież od walki Majdanu o Stowarzyszenie z UE - okazał się bardzo skuteczny. To, że mu wzrosły notowania jest nagrodą za to zdecydowanie, skuteczność i brak agresywności, bo jednak jego wcześniejszy sposób funkcjonowania w polityce był zawsze podszyty agresją. To jest też nagroda za to, że powstał inny klimat, klimat współpracy, który generalnie w większym stopniu powinien cechować polską politykę, bo jest wiele sfer, które powinny być w Polsce wyłączone spod bezpośredniej walki. Dlatego sądzę, że jest to reakcja naturalna, choć okoliczności są dramatyczne dla Polski.
A czy nie zaskoczyła Pani zmiana retoryki Donalda Tuska? Przez ostatnich 7 lat cechowała ją ogromna spolegliwość wobec Rosji i Putina, a tu nagle stał się niezwykle stanowczy, używa wręcz wojennej retoryki...
Nie wiem, czy to jest wojenna retoryka. W sumie on bardzo długo sprzeciwiał się sankcjom, kiedy już Kaczyński i inni je proponowali po pierwszej fali ataku na Majdan, ale jeszcze przed tymi 77 ofiarami. Tusk mówił "nie" i reprezentował stanowisko bliskie niemieckiemu. Ale nawet i teraz nie sądzę, żeby to była retoryka wojenna. Myślę, że kontekst pokazał mu, że nie ma niczego pewnego. I w tych warunkach wziął na siebie odpowiedzialność, jest premierem i co jest pozytywne, wydobył z siebie coś, o co go wcześniej nie podejrzewaliśmy. Widziałam np. scenę z Sejmu, po bardzo dobrym wystąpieniu Ludwika Dorna, który zwracał uwagę na hipokryzję zarówno rządu francuskiego jak i rządu niemieckiego, które w dalszym ciągu w sferze zbrojeniowej czy strategicznej, utrzymują bliską współpracę z Rosją i widać było, że Tusk bił mu brawo. To też jest pewnym znakiem, bo przecież Dorn mówił m.in., że może powinniśmy inaczej spojrzeć na to, że jesteśmy takim bliskim cieniem polityki niemieckiej. Być może po decyzji, że to były premier Luksemburga Jean-Claude Juncker będzie głównym kandydatem Europejskiej Partii Ludowej na szefa Komisji Europejskiej, Tusk uznał, że taki wcześniejszy oportunizm nie jest już potrzebny albo mu się nie opłaca. Ale nie znam go na tyle, żeby wyciągać dalej idące wnioski. W każdym razie dobrze, że to zostało zauważone, że Polacy jednak śledzą tę scenę polityczną i ten wzrost notowań jest zasłużony.
Czy ten wzrost notowań PO utrzyma się? Czy konflikt na Ukrainie odbije się na polskiej scenie politycznej?
Do wyborów parlamentarnych jest jeszcze bardzo daleko, tak że jeszcze wszystko może się zmienić. Być może jednak w wyborach europejskich, które są już stosunkowo niedługo to się jednak odciśnie na szansach kandydatów Platformy. Mogą oni np. teraz przedstawiać się jako przyszli wykonawcy i reprezentanci tej polityki na gruncie Parlamentu Europejskiego, silniej akcentując rolę Polski na tym przedmurzu.
Bez wątpienia ta sytuacja zmodyfikuje retorykę kandydatów na europosłów, a z kolei ta modyfikacja wydaje się, że odpowiada nastrojom wyborców. Przy czym ta sytuacja ciągle ma swoje niuanse, nie tylko w Polsce.
Wydaje się, że sprawa Krymu jest już przesądzona. Zachód ma nadzieję, że to będzie teraz taka strefa niczyja - będzie się rozwijał, będą wizy. Z drugiej strony Rosja chce się znacznie dalej posunąć w sensie wcielenia. Dlatego uważam, że to będzie przykład konfliktu już nie rosyjsko-ukraińskiego ale dotyczącego całej geopolityki, bo takich obszarów, do których wysuwane są pretensje, a które mają znaczenie strategiczne jest mnóstwo na świecie. Rozumieją to Stany Zjednoczone, ale nie rozumie tego Unia, która zawsze byłą przyzwyczajona, że to Ameryka trzyma nad nią parasol militarny i nie chce brać w pełni odpowiedzialności. Ale myślę, że to jest teraz, jak mówił Jaceniuk sprawa całego świata, nie tylko Ukrainy. Dlatego jak widać to znacznie wykracza poza pańskie wyjściowe. Pytanie, jak to wpływa na naszą sytuację, po pytaniem jest, jak to wpłynie na przyszłość i stabilność świata.
A wracając do polskiej polityki, czy nie odnosi Pani wrażenia, że ta wyjątkowa aktywność Donalda Tuska jakby sparaliżowała PiS, które nie jest w stanie znaleźć recepty na inicjatywę polityczną premiera?
Ależ oczywiście PiS mógłby przejść do ofensywy, ale niekoniecznie poprzez szukanie jakichś różnic w stanowisku wobec Ukrainy. Sądzę, że dla Ukrainy najlepsza jest tu nasza jedność i tu trzeba opierać się na tym, co mówią ludzie, którzy najlepiej się w tym orientują, myślę tu o europosłąch, takich jak Kowal. Powinni oni być w przyszłości lepiej wykorzystani, bo byłoby szkoda, gdyby Kowal już się nie znalazł w Europarlamencie, bo on był jednym z tych, którzy kompetentnie bronisli sprawy ukraińskiej.
Wybory do Parlamentu Europejskiego pokrywają się z tym gorącym momentem na Ukrainie, z datą ichnich wyborów prezydenckich i myślę, że konieczne jest z punktu widzenia PiS wydobycie innych kwestii europejskich - dalej pozostaje problem, np. jaka przyszłość Europy, a nas w tym nie ma. To przecież pytanie o szanse przetrwania Europy, bo widać dzisiaj jej niezdolność do działania - częściowo to wynika z samej konstrukcji unijnej, i to też trzeba przemyśleć.
W tej kampanii PiS powinien pokazywać kompetentnych kandydatów, ale problem polega na tym, że na pewno kandydatem PiS-u nie będzie Ludwik Dorn, który jest na tyle inteligentny, że rozumie rzeczy, że nie będzie Kowal. Nie słychać też nic o Szymańskim, który jest też fantastyczny. Nie wiadomo więc, czy PiS wystawi ludzi, którzy będą mogli te problemy postawić, inne, niż wzajemne krytykowanie się w sprawie Gruzji. To wymaga inteligentnej, błyskotliwej strategii.
Czy PiS jest w stanie w ogóle przejąć inicjatywę narracyjną od Tuska? Może np. ucieczką do przodu, choćby proponując mu, kiedy już tak przestał bać się wojny z Rosją, powołanie międzynarodowej komisji ds. zbadania katastrofy smoleńskiej?...
O nie, nie... Po pierwsze w tym momencie taka komisja ma mniejsze szanse niż kiedykolwiek - widzimy, jaka jest Unia. Po prostu drugiego wyzwania Unia nie przyjmie. Gdyby więc Tusk nawet to postawił, to byłoby z jej strony - "nie". Lepiej, żeby pewne rzeczy nie stawały tak formalnie. Dlatego w tym momencie uważam, że to nie byłoby dobre. To by trzeba było niesamowicie zniuansować, tym bardziej, że jak się wydaje, większość krajów Unii gra nadal na Rosję. Dlatego nawet gdyby Tusk to przyznał, to byłaby przegrana sprawa, a my nie możemy sobie pozwolić na przegranie tego.
Czyli jednym słowem, PiS nie ma dobrego wyjścia - w jego interesie jest, żeby konflikt o Ukrainę jak najszybciej wygasł?
W interesie PiS-u jest wystawienie świetnych kandydatów do Europarlamentu, niekoniecznie na tej kanwie antyrosyjskości. To wymaga pozytywnej, przyszłościowej i kompetentnej strategii. Tusk dobrze wypadł, bo sprawiał wrażenie, że potrafi coś rozwiązać. Ja bym na przykład nie ciągnęła tego wątku, który prezes Jarosław Kaczyński rozpoczął w sprawie gotowości śmierci za Ojczyznę, bo to nie jestb takie jednoznaczne. Bo to nie chodzi o gotowość śmierci, ale tak, jak w wojsku amerykańskim o wykonanie zadania przy jak najmniejszych ofiarach. I w tym głośnym sondażu nie było pytania, czy poszedłbyś walczyć, tylko czy gotów jesteś poświęcić życie za Ojczyznę. Trzeba lepiej przeanalizować te odpowiedzi, niż dalej to ciągnąć, a prawdopodobnie PiS będzie dalej próbował, zarzucając brak patriotycznego wychowania itd. A przecież połowa społeczeństwa, która chce umrzeć albo narazić zdrowie za Ojczyznę to jest i tak niesamowicie dużo. Ale jeżeli oni będą tego używali jako broni na ten klimat edukacyjny w Polsce, to będzie to błędem.
not. kim
Publikacja dostępna na stronie: https://wpolityce.pl/polityka/187433-prof-staniszkis-o-zmianie-retoryki-tuska-wzial-na-siebie-odpowiedzialnosc-wydobyl-z-siebie-cos-o-co-go-nie-podejrzewalismy-nasz-wywiad
Dziękujemy za przeczytanie artykułu!
Najważniejsze teksty publicystyczne i analityczne w jednym miejscu! Dołącz do Premium+. Pamiętaj, możesz oglądać naszą telewizję na wPolsce24. Buduj z nami niezależne media na wesprzyj.wpolsce24.