Pobudka w Platformie. Czy za tymi słowami pójdą działania? Saryusz-Wolski: "Zyskaliśmy pewność, że Rosja jest gotowa używać środków militarnych". NASZ WYWIAD

PAP/EPA
PAP/EPA

Europoseł Platformy Obywatelskiej Jacek Saryusz-Wolski ujawnił na Twitterze, że pozbył się złudzeń co do polityki Rosji i opowiedział się za zwiększeniem możliwości obronnych Rzeczypospolitej.

Kiedy tak słucham, jestem coraz bardziej przekonany, że Polska powinna podwoić swój budżet na obronę

- napisał europoseł. Na otoczeniu polityka, które do tej pory zanurzone było w postpolityce i pacyfizmie, ta deklaracja pewnie zrobiła spore wrażenie. Rozmawiamy z Saryuszem-Wolskim i pytamy co go skłoniło dopiero teraz do wystąpienia z tym postulatem, skoro Rosja już dawno przejawiała agresywne zachowania.

 

wPolityce.pl: Na Twitterze napisał pan, że Polska powinna zwiększyć swój budżet obronny. Z czego wynikła ta pańska sugestia?

Jacek Saryusz-Wolski: Oczywiście ze zmienionej sytuacji geopolitycznej. Okazało się właśnie, że Rosja nie tylko jest uzbrojona, ale jest gotowa do używania środków militarnych w swych relacjach zewnętrznych. Wiedzieliśmy już wcześniej, że Rosja ma środki przymusu militarnego, ale panowało przeświadczenie, że ona ich nie użyje. A więc nastąpiła radykalna zmiana parametrów geostrategicznych, bo zyskaliśmy pewność, że jest gotowa używać środków militarnych, co potwierdzają nie tylko słowa, ale i fakty. W tej nowej sytuacji geostrategicznej musimy spojrzeć ponownie na nasz potencjał, na zdolność reagowania militarnego, która bliska jest zeru. Zdolność militarna NATO istnieje, ale ogranicza się do sytuacji z Artykułu 5. Wreszcie dochodzi zredukowane zaangażowanie USA w Europie, zarówno w kontekście wycofywania wojsk, jak i polityczne przejawiające się w tym, że Ameryka poświęca coraz więcej czasu na to, co się dzieje w rejonie Pacyfiku i Azji.

 

Wspomniał pan, że zmieniła się sytuacja geopolityczna w kontekście Rosji. Ale przecież symptomy tej zmiany pojawiły się już w sierpniu 2008 r.

Tak, były. Ale nie były one w takiej skali i nie były tak przekonywujące.

 

Naprawdę? Przecież tam doszło do otwartego konfliktu zbrojnego.

Owszem, ale to było dalej od naszych granic. Natomiast muszę się odnieść do tego, co mówią najwyższe organa państwowe – premier i prezydent. One mówią o zagrożeniu bezpieczeństwa Polski i dlatego m.in. domagają się zwołania rady NATO w oparciu o Artykuł 4.

 

Jak pan ocenia, czy organa konstytucyjne mówią o zagrożeniu Polski obserwując to co się dzieje, czy też mają informacje wywiadowcze mówiące wprost o powadze sytuacji wokół Polski?

Władze korzystają z pełnej informacji, zarówno wewnętrznych, jak i zewnętrznych.

 

Czy politycy łatwo przekonają Polaków do zwiększenia obciążeń na rzecz zbrojeń, skoro całe lata dowiadywaliśmy się, że w zasadzie po zakończeniu zimnej wojny „historia skończyła się”.

No to prawda. Jednak w tej chwili nawet opinia państw zachodnich rewiduje te dawne poglądy. Więc odpowiedź jest krótka – tak, trzeba zacząć przekonywać społeczeństwo - zwłaszcza młode pokolenie, które faktycznie chyba uwierzyło, że wojna to coś kompletnie nierealnego, historycznego - do wyrażenia zgody na większe wydatki na potencjał obronny.

Rozmawiał Sławomir Sieradzki

Zapraszamy do komentowania artykułów w mediach społecznościowych