Gen. Koziej podgrzewa emocje: "Tak się zaczynała II wojna światowa. (...) Może się zdarzyć, że Rosja będzie maszerować dalej i spróbuje tego typu metod także wobec Polski"

Czytaj więcej Subskrybuj 50% taniej
Sprawdź
prezydent.pl
prezydent.pl

Czy Władimir Putin stracił kontakt z rzeczywistością, jak to miała powiedzieć kanclerz Merkel? No tak można by sądzić, jak się słuchało niektórych fragmentów jego wczorajszej konferencji. Niektóre były wręcz humorystyczne, jak te o szkoleniu bojowników Majdanu w Polsce

– mówił gen. Stanisław Koziej, szef BBN, gość programu „Polityka przy kawie” w TVP 1.

Według szefa BBN wypowiedzi prezydenta Rosji miały pokazać przede wszystkim Rosjanom, że rewolucja na Ukrainie nie była dziełem Ukraińców, ale była inspirowana z zewnątrz.

Cała interpretacja rosyjska idzie w tym kierunku, że ta rewolucja została przygotowana, zorganizowana i zainspirowana z zewnątrz przeciwko Rosji. Że nie był to bunt Ukraińców przeciwko władzy Janukowycza czy ruch w kierunku Europy

– wyjaśniał gen. Koziej.

Generał przekonywał, że wskazanie na Polskę, jako państwo w którym rzekomo szkolono bojowników z Majdanu miało zdyskredytować nasze państwo w oczach naszych sojuszników.

To oczywiście propaganda, do której Putin nie przywiązuje dużej wagi. Być może komentował to, aby zasiać wątpliwości wśród samych Ukraińców

– mówił.

Dodał:

Tak samo jak mówił o siłach samoobrony. On w ten sposób puścił oko do dziennikarza. Na Krymie na pewno jest cała mieszanka sił. Tam działają siły specjalne pod przykrywką, ale także lokalne siły. Ta cała mieszanka, to mętna woda, w której Rosjanie mogą dobrze łowić ryby przy pomocy takich działań specjalnych. Chodzi o zamęt na Krymie, na czym zależy Rosji

- oceniał Koziej.

Za bardzo niepokojące gen. Stanisław Koziej uznał sposób, w jaki Rada Federacji Rosyjskiej wyraziła zgodę na użycie wojska na Ukrainie. Tym bardziej, że jak mówił, wielu występujących krzyczało wręcz o konieczności użyciu środków wojennych.

Na nieszczęście historia pokazuje, że zawsze zwycięzcy mają rację nad prawem. Dlatego trzeba robić wszystko, aby do tego najgorszego nie doszło. II Wojna Światowa tak się zaczynała: od faktów dokonanych. Mniejszych, potem średnich i wreszcie doszło do wojny

– ostrzegał.

Zdaniem gen. Kozieja, Polska nie jest zagrożona bezpośrednią agresją, ale destabilizacja Ukrainy może oznaczać pojawienie się takiego zagrożenia u naszych granic.

Może się zdarzyć, że Rosja będzie maszerująca dalej w takim stylu, nie zatrzymywana, może iść dalej i próbować tego typu metod wobec innych państw, także do Polski. Wciąż nie można wykluczyć użycia siły na Ukrainie w szerszym zakresie

– analizował sytuację szef BBN.

lw, TVP

Zapraszamy do komentowania artykułów w mediach społecznościowych