Macierewicz: "Polska jest na granicy agresywnego imperium. Rosja jest państwem zbójeckim, stawia się poza dobrem i złem". NASZ WYWIAD

Fot. MG/Blogpress
Fot. MG/Blogpress

wPolityce.pl: sytuacja na Ukrainie emocjonuje Polaków. I zdaje się słusznie. Na ile poważna jest dla Polski ta sytuacja? Powinniśmy się niepokoić?

Antoni Macierewicz, wiceprezes PiS, były szef MSW, były wiceszef MON, były szef SKW: Nie ma wątpliwości, że mamy do czynienia z bezprecedensowym aktem agresji, wywracającym do góry nogami cały dotychczasowy ład światowy, wywracający wszystkie założenia, które normują relacje między państwami. Działania rosyjskie oznaczają zakwestionowanie niepodległości suwerennego państwa i wywrócenie również międzynarodowych zobowiązań łączących nie tylko Ukrainę i Rosję, ale również Rosję z innymi państwami – Wielką Brytanią czy USA.

 

Działania rosyjskie mogły zaskoczyć?

Rosja pokazała twarz taką, jaką w Polsce zna formacja niepodległościowa. Ta formacja przypomina o tym cały czas i stara się uświadomić opinie publiczną. Jednak tę twarz próbowano ukryć, próbowano zakwestionować, że ona istnieje. Ostatnie kilkanaście lat to czas intensywnej propagandy, częściowo forsowanej przez agenturę wpływu, a częściowo przez użytecznych idiotów, mającej przekonać Polskę, a także cały Zachód, iż Rosja Czernienki, Breżniewa, czy marszałka Kulikowa odeszła w przeszłość. Myśmy przestrzegali, że tak nie jest, mówiliśmy, że pierestrojka nie miała na celu przekształcenie Rosji w normalne, demokratyczne państwo miłujące pokój i rozwijające się w ramach ładu międzynarodowego państwo, że było wręcz odwrotnie. Celem było nabranie sił do agresji. Ostatnie dni przekonują o tym w sposób dobitny.

 

Zdaje się, że coraz więcej osób to rozumie. A przynajmniej sprawia takie wrażenie...

Rzeczywiście wydarzenia przekonują o tym w sposób dobitny również tych, którzy trzy dni wcześniej tłumaczyli co innego.

 

Można mieć satysfakcję?

Tu nie chodzi o satysfakcję jednej czy drugiej strony, czy o wykazanie swoich racji. Tu chodzi o uświadomienie sobie, że bez względu na rozwój wydarzeń, relacji ukraińsko-rosyjskich, Polska jest krajem, który jest na granicy agresywnego imperium. Imperium, które oficjalnie zastrzega sobie wprost, publicznie i bezczelnie prawo do wojskowej interwencji w innych państwach, gdy uzna to za słuszne. Jesteśmy w związku z tym świadkami narodzin nowej doktryny narodowej państwa, z którym graniczymy. Ono obecnie uważa, że ma prawo do agresji, by zmienić ład konstytucyjny innego kraju, jego granice, działania polityczne, gospodarcze, ma prawo robić to wszystko, co swego czasu formowała doktryna Breżniewa, z lat 60. Ona mówiła, że Związek Sowiecki może interweniować zbrojnie zawsze, gdy zagrożony jest ład komunistyczny w danym państwie.

 

Działania Putina są podobne? Rodem z realiów zimnowojennych?

Cztery dni temu dowiedzieliśmy się przecież, że organa konstytucyjne Federacji Rosyjskiej uchwaliły takie uprawnienia dla prezydenta. Te uprawnienia są fundamentem nowej doktryny Rosji. Świat będzie musiał wyciągnąć wszystkie wnioski z faktu, że jedno z istotnych państw jest państwem zbójeckim, publicznie mówi, że nie będzie przestrzegało żadnych norm, żadnych zobowiązań, żadnych umów, jeśli uzna jakieś zmiany za niekorzystne. Rosja stawia się poza dobrem i złem.

 

Wiemy, że władze Polski próbowały przekonywać od lat, że relacje z Rosją są lepsze, że mamy partnerskie stosunki. Jakie wnioski muszą obecnie wyciągnąć?

Obecna sytuacja zobowiązuje nas do szybkiej zamiany samobójczej polityki, związanej z bezpieczeństwem wewnętrznym państwa oraz bezpieczeństwem międzynarodowym Polski. Taka linia była forsowana przez ponad dwadzieścia lat. Jestem jednak bardzo zaniepokojony doktryną, którą sformułował prezydent Bronisław Komorowski i premier Donald Tusk.

 

Są ostatnio aktywniejsi ws. ukraińskiej. Co pana niepokoi w ich działaniu?

Widać w ich działaniu coraz wyraźniejszą linię, którą można podsumować stwierdzeniem: Polska nie może zostać sama. Ta doktryna oczywiście dla ucha Polaków, szczególnie tych świadomych porzucenia Polski przez sojuszników, brzmi w sposób korzystny. Odwołuje się do naszych obaw i lęków. Jednak prawdziwa doktryna, która zagwarantuje nam bezpieczeństwo, jest dokładnie odwrotna. Ona została nakreślona przez Charles de Gaulle'a, który mówił, że wojsko musi mieć taką siłę odstraszenia, by nasza decyzja zmusiła innych do wsparcia. Taką samą doktrynę stosuje obecnie Izrael. Musimy mieć taką możliwość działania militarno-politycznego, by w sytuacji zagrożenia naszego bytu państwowego nasze działanie wymuszało na sojusznikach wsparcie nas. To jest prawdziwa doktryna, którą teraz musimy wypracować w sensie politycznym, a także dostosować do tego nasze możliwości militarne.

 

Jak przełożyć to na praktykę? Co jako państwo musimy zrobić?

Musimy natychmiast zerwać z szaleństwem związanym z rezygnacją z powszechnego obowiązku obrony. Ta decyzja była decyzją samobójczą i musi zostać natychmiast zmodyfikowana. Nie możemy, będąc państwem narażonym na agresję ze strony rosyjskiej, bazować na sytuacji, w której mamy w koszarach dalece niepełne stany, które nie mogą być natychmiast uzupełnione powszechnym poborem. Do takiej sytuacji właśnie doprowadzono. Trzeba podjąć szybko działania umacniające naszą zdolność bojową. Te zdolności muszą zostać natychmiast poddane weryfikacji. Równolegle trzeba zacząć prowadzić działania w reakcji na działalność agentury wpływu. Z jej aktywnością mieliśmy do czynienia w sposób przerażający.

 

O czym pan mówi?

Mówię o sytuacji, w której dopuszcza się do tego, by opinię publiczną jako eksperci kształtowali ludzie szkoleni przez GRU i KGB, z czym mieliśmy do czynienia nie tylko w telewizjach prywatnych, które wyspecjalizowały się w kształtowaniu opinii publicznej zgodnie z interesem rosyjskim, ale również w mediach publicznych. W telewizji publicznej byli funkcjonariusze SB przekonywali, że Rosja musi wygrać, a my jesteśmy bezradni i musimy się podporządkować pod dyktando Rosji, ponieważ jesteśmy bezsilni, i Zachód jest bezsilny, i NATO jest bezsilne, i USA są bezsilne. Wynikało z ich przekazu, że jedynym człowiekiem zdolnym do działania jest pan Władimir Putin. To jest nieprawdopodobna propaganda bezradności, która miała osłabić naszą wolę działania i szukania rzeczywistych rozwiązań i działań potrzebnych dla obrony polskiej niepodległości.

 

Na ile niebezpieczna jest agentura wpływu?

Aprobata dla agentury wpływu, z którą mieliśmy do czynienia, a także propaganda wynosząca agenturę wpływu na najwyższe stanowiska jest sprawą równie ważną, co rekonstrukcja naszej siły wojskowej. Obecnie jesteśmy bezradni nie tyle wojskowo - bo polskie możliwości są całkiem duże. Jesteśmy stawiani przed faktami dokonanymi przez masową propagandę bezradności. Ona dominuje w środkach masowego przekazu. Dopiero z dzisiejszej perspektywy opinia publiczna musi się także zastanowić, jaki był sens propagandy na rzecz przywrócenia do służb i polskiego systemu politycznego ludzi ukształtowanych przez KGB i GRU, którzy tworzyli WSI. Jaki był sens nagonki, która miała podważyć resztki bezpieczeństwa Polski. Trzeba działać w tych dwóch obszarach – należy natychmiast zrekonstruować polskie siły zbrojne oraz uniezależnić się od agentury wpływu.

 

To możliwe w obecnych warunkach? Co musi się zmienić?

To nie jest możliwe bez zasadniczych zmian politycznych. To jednak zupełnie inny temat. Trzeba sobie zdawać sprawę, że sytuacja, z którą mamy do czynienia jest konsekwencją odrzucenia, potępienia i systematycznego szkalowania polityki niepodległościowej prezydenta Kaczyńskiego i premiera Jarosława Kaczyńskiego.

 

Jaki ma to związek?

Nie doszłoby do tego dramatu, związanego z zagrożeniem dla Polski i zakwestionowaniem suwerenności Ukrainy, gdyby nie zmasowana, systematyczna walka, potępianie, wykrzywianie, zakłamywanie celów i osiągnięć polityki niepodległościowej prezydenta Lecha Kaczyńskiego i premiera Kaczyńskiego. Z tego musimy sobie zdawać sprawę. To nie jest kwestia interesu partyjnego, ale sprawa narodowa, narodu polskiego. Różnica w stosunku do tego, co działo się po śmierci pana prezydenta Kaczyńskiego nie jest różnicą partyjną, jest różnicą narodową.

Rozmawiał Stanisław Żaryn

Dotychczasowy system zamieszczania komentarzy na portalu został wyłączony.

Przeczytaj więcej

Dziękujemy za wszystkie dotychczasowe komentarze i dyskusje.

Zapraszamy do komentowania artykułów w mediach społecznościowych.