Robert Radwański o sympatiach politycznych córek: "Gdyby Agnieszka i Ula miały się zdecydować na wyraz wsparcia, to tylko u boku Kaczyńskiego"

Fot. Robert Radwański w tygodniku "wSieci"
Fot. Robert Radwański w tygodniku "wSieci"

Na polskich "salonach" szydzi się z patriotyzmu

- mówi na łamach miesięcznika kulturalnego "Wpis" Robert Radwański, ojciec i wieloletni trener Agnieszki i Urszuli Radwańskich.

Opiekun najlepszych polskich tenisistek przekonuje, że mimo dzisiejszej mody i politycznej poprawności, patriotyzm jest potrzebny zarówno w sporcie, jak i życiu codziennym.

Patriotyzm jest tak naprawdę prostą sprawą. U nas objawił się choćby tym, że w 1995 r. wróciliśmy z Niemiec do Polski. Żyliśmy za Odrą przez prawie siedem lat. Były tam warunki do uprawiania tenisa i pod tym względem było nam jak u Pana Boga za piecem. Niemniej chcieliśmy wrócić do kraju i pójść polską drogą. Nie wyobrażaliśmy sobie, że będziemy wychowywać nasze córki na fajne Niemki, chociaż z pewnością łatwiej być sportowcem w USA, Niemczech czy innych krajach zachodnich

- tłumaczy Radwański, podając przykłady innych zawodniczek polskiego pochodzenia, które reprezentują barwy innych państw.

W rozmowie z "Wpisem" pojawia się także ocena związana z organizacją zawodów sportowych w Polsce:

U nas w Polsce panuje jednak jakiś dziwny wstyd przed własną narodowością. W Stanach nawet na malutkiej imprezie sportowej juniorów mamy do czynienia z ważnym wydarzeniem, przed zawodami grany jest hymn państwowy, powiewają flagi USA. Odczuwany jest pewien rodzaj pozytywnego patosu w odniesieniu do własnego kraju. To jest tam powszechne i normalne, i nikt tamtejszych ludzi nie nazywa nacjonalistami czy szowinistami. Polakom zaś w miejsce dumy narodowej wmówione zostało uczucie wstydu, a patriotyzm przedstawiono jako niszę, do której nikt o zdrowych zmysłach nie chce wejść. Na polskich "salonach" szydzi się z patriotyzmu

- przekonuje.

Radwański przywołuje również historię dotyczącą konfliktu tenisistek z telewizją TVN, a także incydenty w Izraelu:

Po igrzyskach w Londynie w 2012 r. środowisko skupione wokół TVN-u chciało nas zniesławić i stwierdziło, że Aga zlekceważyła Polskę. W związku z aferą londyńskich igrzysk zbojkotowaliśmy wszyscy TVN i myślę, że mamy też swój mały udział w tym, że spadła im oglądalność. (...) Agnieszka jest gwiazdą i wcale nie musiałaby jechać do Izraela. Ale ona chce i tam zbiera baty za Polskę, z trybun lecą w jej stronę wyzwiska

- mówi.

Pytany o wątek "wyrzucenia" z klubu "Nie wstydzę się Jezusa", Radwański mówi, że była to decyzja absurdalna i opowiada o reakcji Agnieszki:

Powiedziała od razu, że nie można jej z tej akcji wyrzucić, bo Jezusa naprawdę się nie wstydzi i ma go w sercu

- stwierdza.

W wywiadzie nie zabrakło też pytania o poglądy polityczne sióstr Radwańskich.

To, że wspieramy samą "Pietę Smoleńską", jest oczywiste. Nie ma tu co długo tłumaczyć - pieta jest po prostu kontynuacją patriotycznej działalności mojej i moich córek. Już od maleńkiego Aga i Ula chodziły ze mną na manifestacje patriotyczne. Nie po to to robiliśmy, żeby teraz wymigiwać się od konkretnych czynów. (...) Proszę sobie przypomnieć, jaka wybuchła afera, kiedy w 2012 r. Agnieszka poszła na obchody drugiej rocznicy katastrofy smoleńskiej w Krakowie pod Krzyżem Katyńskim...

- mówi Robert Radwański.

I dodaje, że nie chciałby, by obie tenisistki zostały wykorzystane w kampanii wyborczej, choć propozycji zapewne by nie zabrakło:

Powiem szczerze, sam bym nie chciał, żeby tak się stało. Oczywiście mamy ogromny szacunek dla Jarosława Kaczyńskiego i gdyby Agnieszka i Ula miały się zdecydować na taki wyraz wsparcia, to tylko u jego boku. Nie chciałbym jednak, aby wizerunek dziewczyn został jakoś źle wykorzystany, a one potraktowane jak celebrytki, z którymi dobrze jest zrobić sobie zdjęcie

- kończy Radwański.

Całość rozmowy w miesięczniku "Wpis".

svl

Dotychczasowy system zamieszczania komentarzy na portalu został wyłączony.

Przeczytaj więcej

Dziękujemy za wszystkie dotychczasowe komentarze i dyskusje.

Zapraszamy do komentowania artykułów w mediach społecznościowych.