Ego ministra nie pozwala na ustosunkowanie się do zarzutów opozycji. Premier: Sikorski uratował życie bardzo wielu ludziom

Fot. kprm.gov.pl
Fot. kprm.gov.pl

Czy zachowanie Radosława Sikorskiego w Kijowie, gdy straszył liderów opozycji śmiercią w przypadku niepodpisania porozumienia z Wiktorem Janukowyczem nie było przesadą? Od kilku dni słychać sporo głosów krytycznych pod adresem ministra spraw zagranicznych i zarzutów, że szef polskiej dyplomacji nie powinien się tak zachowywać.

Sikorski wraz z Donaldem Tuskiem zostali o to zapytani na konferencji prasowej. A konkretnie o krytykę ze strony Prawa i Sprawiedliwości, choć minister zbiera cięgi również od wielu publicystów, a zwłaszcza ze strony internautów.

Premier skorzystał z okazji i wypalił:

Polska się nie podzieliła. PiS znowu nie wytrzymał i to jest główny powód. Tak jest od lat: jeśli ktoś z ekipy rządowej PO osiąga sukces, jest natychmiast celem ataku. I ta gwałtowna zmiana frontu ze strony PiS – z umiarkowanie wspierającego polski rząd – zamieniła się na brutalne ataki, gdy cały świat uznał misję ministra Sikorskiego za niezwykle pożyteczną.

Nikt nie może mieć wątpliwości: ta misja uratowała życie bardzo wielu ludziom. Niepodpisanie tego dokumentu sprawiłoby, że tamten wieczór byłby o wiele większą katastrofą niż poprzedni. Nie jestem w stanie tego zaakceptować, to niebezpieczna zabawa. Ma na celu podważenie reputacji polskiego rządu, a mamy swoje interesy w grze o Ukrainę. Skuteczność Polski ma duże znaczenie także dla przyszłych pokoleń, być może dziś odbywa się kluczowy moment w historii Europy.

Oskarżył też swoich politycznych oponentów o kierowanie się niskimi pobudkami:

Uważam tę krytykę za niedopuszczalną. Niskie pobudki: zazdrość, zawiść i to, że przysporzy to popularności Sikorskiemu czy rządowi. Jest też w mojej ocenie drugi aspekt tej sprawy: bezpieczeństwo Ukrainy. Słyszeliśmy w kilku komentarzach ze strony PiS, że tam chodzi o zwycięstwo racji, a nie wygraną polityczną. (…) Znowu odżywa ten bardzo niebezpieczny dla Polski pseudoromantyczny mit, że rolą Polaków w polityce jest romantycznie przegrywać za cenę wielkich ofiar. Nikt nie dał i nie daje moralnego prawa żadnemu politykowi, by budował swoją satysfakcję na bazie milionów ofiar.

Nie mówię, że ma być pokojowy Nobel, ale z ministrem Sikorskim ważymy racje i proporcje – nie mamy romantycznych marzeń, że Polska Chrystusem, że od nas wszystko zależy, że staniemy na czele. To niebezpieczne mrzonki. Ministrowie wykonali świetną robotę, która uratowała ukraińską rewolucję i zapobiegli wielkiej tragedii. Będziemy to bardzo długo pamiętać. Marzy mi się, że wszyscy wywrzemy presję na tych politykach, którzy ewidentnie dzisiaj szkodzą Polsce, by zrozumieli, że tak nie wolno robić, a Polacy nie akceptują awanturnictwa. „Po nas choćby potop”, „my musimy postawić na swoim”, nieładnie...

Sam Sikorski nie był w stanie wydusić z siebie nic poza jednym zdaniem:

Proszę wybaczyć, nie potrafię się zniżyć do poziomu tej krytyki.

Minister, jak widać, wciąż trzyma głowę niezwykle wysoko. Przyzwyczailiśmy się.

znp, lech

Zapraszamy do komentowania artykułów w mediach społecznościowych