Sikorski z dumą o ukraińskim kompromisie: "Więcej uzyskać się nie dało. Radykalna szarża może bardzo źle się skończyć"

fot. tvn24 / wPolityce.pl
fot. tvn24 / wPolityce.pl

Jak każdy kompromis, ta umowa nie usatysfakcjonuje wszystkich

- tak Radosław Sikorski skomentował podpisane dziś na Ukrainie porozumienie. Podczas wieczornej konferencji prasowej, na której wystąpił tuż po powrocie z Kijowa, stwierdził, że jeszcze dziś w południe wisiało ono na włosku, ponieważ sprzeciwiali się mu aktywiści z Majdanu. Pomóc miało między innymi przypomnienie historii "karnawału Solidarności" i stanu wojennego.

Jak Radosław Sikorski prowadził dyplomatyczne negocjacje widać doskonale na nagraniu, w którym straszy opozycję, że jeśli nie podpisze porozumienia "Wszyscy zginą".

CZYTAJ WIĘCEJ: Zagraniczne media ujawniają film z kulisami negocjacji Sikorskiego z ukraińską opozycją: "Jeśli nie podpiszecie tego porozumienia, wszyscy będziecie martwi!" ZOBACZ WIDEO!

 

Po całej nocy rozmów, nad ranem był gotowy tekst porozumienia. Kliczko stwierdził jednak, że będzie miał poważny problem polityczny

- wyjaśniał Sikorski. Lider partii Udar oznajmił, że niezwykle trudno będzie przekonać jego zaplecze polityczne i sam Majdan, po czym wraz z pozostałymi liderami opozycji ruszył na rozmowy z aktywistami reprezentującymi tłum demonstrantów.

O godzinie 13 było zaplanowane podpisanie porozumienia, ale opozycja się nie pojawiła. Niedługo później Sikorski i towarzyszący mu szef MSZ Niemiec Frank-Walter Steinmeier zostali poproszeni o przybycie na spotkanie liderów opozycji z aktywistami. Na miejscu okazało się, że panuje "gorąca atmosfera" i przedstawiciele tłumu nie chcą zaakceptować porozumienia.

Było kilkudziesięciu aktywistów, w tym ci bardziej krewcy

- relacjonował szef MSZ, podkreślając że w celu przekonania Ukraińców, powoływał się na doświadczenia Polaków, a dokładniej na historię "karnawału Solidarności" i wprowadzenie stanu wojennego. Twierdził, że chciał w ten sposób unaocznić jak można przeszacować swoje siły w obliczu przeciwnika politycznego, który dysponuje potężnym aparatem przymusu. JEgo zdaniem, nie można domagać się od obozu Janukowycza pełnej kapitulacji.

Zawarte dziś porozumienie jest dla Sikorskiego "optymalne w obecnej sytuacji". Podkreślił, że "póki co" skończyło się zabijanie i to jest najważniejsze. Zaznaczył, że jednak, że  teraz to Ukraińcy muszą wziąć odpowiedzialność za swój kraj i "wreszcie zdecydować się na reformy", bo "świat zewnętrzny nie jest w stanie zbawić Ukrainy wbrew niej".

Ludziom na Majdanie trzeba wytłumaczyć co się stało i to jest gestem przywództwa politycznego liderów opozycji. Nie każdy przeczyta, przeanalizuje dość dyplomatycznym językiem napisane porozumienie. Ale fakty są następujące: opozycja i Majdan już uzyskały powrót do bardziej demokratycznej konstytucji, już uzyskały skrócenie kadencji prezydenta Janukowycza i być może w przyszłym tygodniu będą mieli swój rząd, który być może wykona rzeczy, których nie ma nawet w tym porozumieniu

- powiedział.

To będzie dla nich testem

- stwierdził. Minister powiedział, że Ukraina "zmarnowała już olbrzymią ilość szans", zarówno w latach 90-tych, jak i po pomarańczowej rewolucji.

Mam nadzieję, że tej szansy nie zmarnują. My im w tym pomożemy

- zaznaczył Sikorski, podkreślając że podczas negocjacji Rosja odegrała "konstruktywną" rolę i choć ostatecznie jej przedstawiciel nie podpisał porozumienia, to parafował jego treść.

Może jeszcze nastąpi refleksja

- powiedział minister i zaznaczył, że ma nadzieję, iż Putin "wykorzysta szansę pokazania innej twarzy".

CZYTAJ TAKŻE: Wysłannik Putina twardo pilnuje interesów Rosji: "Nie podpisałem porozumienia, bo mamy kilka pytań"

 

Minister odniósł się do wieści napływających z Kijowa, według których radykalni aktywiści na Majdanie zdecydowanie odrzucają porozumienie i stawiają ultimatum Janukowyczowi, aby ustąpił do godziny 10 jutro rano. Przyznał, że jest groźba, iż porozumienie zostanie zerwane.

Sikorski wyobraża sobie, że "część Majdanu" może ruszyć juro na pałac prezydencki, którego ochrona jest osłabiona przez wycofanie części funkcjonariuszy. Minister tłumaczy, że ewentualny atak na siedzibę Janukowycza dałby władzy "wiarygodny argument" przemawiający przeciw opozycji.

Więcej uzyskać się nie dało. Radykalna szarża może bardzo źle się skończyć

- podkreślił szef MSZ.

CZYTAJ TAKŻE: Komorowski chwali Sikorskiego: "Ostre słowa, ale ważne że skuteczne". Teraz namawia Ukraińców do nie naciskania na szybkie odejście Janukowycza

 

mall / TVN24

Dotychczasowy system zamieszczania komentarzy na portalu został wyłączony.

Przeczytaj więcej

Dziękujemy za wszystkie dotychczasowe komentarze i dyskusje.

Zapraszamy do komentowania artykułów w mediach społecznościowych.