Prof. Marciniak: „są pierwsze efekty działalności unijnej trójki. Mamy różnice zdań wśród liderów Majdanu”. NASZ WYWIAD

Czytaj więcej Subskrybuj 50% taniej
Sprawdź
Fot. PAP/EPA
Fot. PAP/EPA

wPolityce.pl: Wiktor Janukowycz zgodził się na wybory prezydenckie, powołanie rządu jedności narodowej oraz powrót do realiów konstytucyjnych z 2004 roku. Część opozycji podpisała porozumienie z władzą, część uznała, że nadal trwa bunt, a Janukowycz musi odejść. Czy podpisanie umowy pomoże w rozwiązaniu sytuacji na Ukrainie, czy to tylko pewna gra polityczna?

Prof. Włodzimierz Marciniak, sowietolog: To jest pewne gra, to jest oczywiste. Widzimy, w jaki sposób ona się toczy. Treść hipotetycznego porozumienia zmieniała się w ciągu dzisiejszego dnia. Widać, że prezydent Janukowycz jeśli napotyka na stanowcze i nieustępliwe stanowisko Majdanu to się cofa. Nie znam szczegółów, więc trudno mi się odnosić do doniesień medialnych, ale pojawiały się wiadomości, że porozumienie mówi o grudniowym terminie przyspieszonych wyborów. Nie wiem jednak czy to jest data prawdziwa. Warto jednak zobaczyć jakie są pierwsze efekty działalności unijnej trójki. Mamy różnice zdań wśród liderów Majdanu, dotyczącą możliwości i zakresu porozumienia.

 

Obecnie może w ogóle dojść do porozumienia, które przyjmą protestujący?

Trudno mi to sobie wyobrazić bez natychmiastowego ustąpienia Wiktora Janukowycza. Takie rozwiązanie jednak wydaje się nie możliwe do osiągnięcia.

 

Co w takim razie może się stać obecnie? Majdan pozostanie? Czy raczej bunt się zakończy?

Tego nie potrafię powiedzieć, ani przewidzieć. Warto jednak pamiętać, że do tej pory sytuacja na Ukrainie rozwijała się falowo, po okresach nasilonej przemocy następowała fala wyciszenia, rozmów, negocjacji. A potem znów dochodziło do skokowego wzrostu napięcia. Nie wiem, czy tak będzie tym razem, ale wiem, że tak było. Rozumiem obecnie, że ustąpienie Janukowycza jest trudno wyobrażalne. No chyba, że któryś z krajów UE zaproponuje mu gościnę. Jednak jak się unijni politycy wmieszali w tę sytuację to pytanie, dlaczego chcą Ukraińców urządzić i wpędzić w dalsze pożycie z Janukowyczem. To jest jeden z problemów, jakie widzę w tym porozumieniu. Innym jest sprawa zmian konstytucyjnych.

 

Opozycja twardo domagała się powrotu do konstytucji z 2004 roku, co zresztą miało już miejsce. To jest błąd?

To była fatalna konstytucja, a pod jej rządami obserwowaliśmy konflikt między Wiktorem Juszczenką a premier Julią Tymoszenko. Ta konstytucja nie dawała możliwości załagodzenia tego sporu i uregulowania konfliktu. W sytuacji obecnej, w sytuacji osłabienia ukraińskiego państwa, które znajduje się w kryzysie politycznym i gospodarczym osłabianie instytucji prezydenta, fundowanie sobie konstytucji, która osłabia władze wykonawczą i ją paraliżuje, przyjmowanie tych rozwiązań jest szalenie niekorzystne. Szczególnie, że Ukraina będzie obecnie poddana presji różnych sił zewnętrznych. Przyjmowanie konstytucji z 2004 roku jest więc szalenie niekorzystne dla ukraińskich interesów, szczególnie, jeśli jeszcze przez kilka miesięcy prezydentem miałby być Janukowycz. Ukraina funduje sobie wielomiesięczny paraliż państwa. Tego nie powinna robić.

 

Czy zatem unijni negocjatorzy popełnili błąd domagając się tej zmiany?

Logika negocjatorów unijnych na Ukrainie jest zrozumiała. Jednak trzeba pamiętać, że oni kierują się nie dobrem Ukrainy, ale interesami swoich państw, czy też interesem unijnym, jeśli taki występuje. W tej sprawie najważniejsze są decyzje samych Ukraińców.

Rozmawiał Stanisław Żaryn

Zapraszamy do komentowania artykułów w mediach społecznościowych