Etienne Dujardin: „Dziecko nie może kupić w Belgii papierosów, a może zdecydować, że chce umrzeć. Postępowa propaganda przyniosła efekty..." NASZ WYWIAD

Fot. Dossardsjaunes.be
Fot. Dossardsjaunes.be

Jeszcze cztery lata temu eutanazja dzieci w ogóle nie była w Belgii przedmiotem debaty publicznej. To pokazuje jak szybko i agresywnie postępuje lewicowa indoktrynacja. Trzeba łamać wszystkie tabu! - mówi w rozmowie z wpolityce.pl Etienne Dujardin, prawnik i jeden z założycieli belgijskiego stowarzyszenia „Les Dossards Jaunes” (Żółte Kamizelki) , które sprzeciwia się rozszerzeniu prawa do eutanazji na nieletnich.


wPolityce.pl: Belgia stała się wczoraj pierwszym krajem na świecie, który zalegalizował eutanazję dzieci, nie ustalając dolnej granicy wieku, od którego będzie ona dostępna. Sąsiadująca z Belgią Holandia zezwala na eutanazję nieletnich, ale dopiero od 12. roku życia. Pan organizował protesty w Belgii przeciwko ustawie. Uczestniczyły w nich całe rodziny. Jak się okazuje, bez skutku. Co teraz, gdy bitwa została przegrana?

Etienne Dujardin: Niestety dwie trzecie Belgów jest przychylnych takiemu rozwiązaniu. Odkąd w 2002 roku zalegalizowano śmierć na życzenie dla dorosłych, powyżej 18 roku życia, zaczęto wmawiać ludziom, że to prawo człowieka, że każdy powinien móc decydować o swoim życiu i swojej śmierci. Bez względu na wiek. Ta propaganda przyniosła efekty. Do tego doszły petycje i skargi od lekarzy, którzy przyznali, że uśmiercają nieuleczalnie chore dzieci regularnie, mimo iż jest to niezgodne z prawem. I że stawia ich to w trudnej sytuacji moralnej. Była mowa o faktach dokonanych do których już tylko trzeba dostosować prawo. W końcu, jeśli wszyscy tak robią, to znaczy, że tak być musi. Kiedy więc rozgorzała debata nad tym, czy prawo do eutanazji powinno również dotyczyć dzieci, większość ludzi, w tym wielu posłów i senatorów uznało: A czemu nie? Teraz pozostaje nam niestety tylko walczyć o jak najściślejszą kontrolę nad wykonaniem ustawy, czyli nad stosowaniem nowego prawa.


Władze w Brukseli zapewniają, że ustawa została tak sformułowana, aby uniemożliwić nadużycia. Z eutanazji będą mogły nieuleczalnie chorych dzieci, które odczuwają nieznośny ból fizyczny i są w ostatnim stadium choroby. Pod warunkiem że opiekunowie wyrażą na to pisemną zgodę. Wymagana będzie również opinia psychologów, że dziecko jest świadome konsekwencji takiej decyzji. To nie wystarczy?

Jak kilkuletnie dziecko może być świadome takiej decyzji? Moim zdaniem nie może. Dziecko nie może kupić sobie domu, alkoholu a nawet paczki papierosów samodzielnie. Także w Belgii. Ale może zadecydować, że chce umrzeć. Podjąć tak ostateczną decyzję. Wtedy uznajemy, że jest wystarczająco dojrzałe i świadome. To absurdalne. Na dodatek zgodnie z ustawą ono tej decyzji wcale nie podejmie samodzielnie. Rodzice będą musieli udzielić swej zgody. A psycholodzy będą mieli za zadanie rozstrzygnąć, czy dziecko wie, o co prosi. Nie wygląda mi to na wychwalaną przez zwolenników eutanazji „dobrowolną śmierć”. Moim zdaniem tu jest duże pole do nadużyć. Dziecko, zdesperowane, powie „chce umrzeć”, bo cierpi i cała machina ruszy. Rodzice, przerażeni cierpieniem dziecka oraz lekarze mogą uznać: ok, to eutanazja. A może wystarczałoby zwiększyć dawkę leków przeciwbólowych, zmienić terapię paliatywną. Skierowałem osobiście prośbę do przewodniczącego izby niższej, by nie poddawać tej ustawy głosowaniu, ponieważ jak dotąd nie zdarzył się ani jeden przypadek nieuleczalnie chorego dziecka w Belgii, w przypadku którego nie pomogła opieka paliatywna. Zostałem jednak zignorowany.


Jeśli problemu tak naprawdę nie ma, to dlaczego z sześciu partii wchodzących w skład belgijskiej koalicji rządzącej tylko dwie chadeckie sprzeciwiły się rozszerzeniu prawa do eutanazji na nieletnich?

Przyczyn trzeba szukać w postępowej ideologii, która jest nam coraz silniej narzucana przez różnorodne lobby. Jeszcze cztery lata temu eutanazja dzieci w ogóle nie była w Belgii przedmiotem debaty publicznej. Dziś okazuje się, że to bardzo ważny i pilny temat. To pokazuje jak szybko i agresywnie postępuje indoktrynacja. Do tego dochodzą względy elektoralne, zbliżają się wybory, więc politycy wskakują na wózek postępu, by przymilić się społeczeństwu, które zostało już wcześniej odpowiednio urobione. Trzeba łamać wszystkie tabu! I to do tego stopnia, że posłowie nie chcieli nawet wysłuchać opinii ekspertów przed głosowaniem, ani opinii Sądu Najwyższego. Odmówili też ustalenie granicy wieku na wysokości 14 lat. Pozostaje pytanie: Kto będzie następny? Noworodki, wcześniaki, chorzy na demencje? Bo takie głosy się już pojawiły.

- rozmawiała Aleksandra Rybińska

 

Dotychczasowy system zamieszczania komentarzy na portalu został wyłączony.

Przeczytaj więcej

Dziękujemy za wszystkie dotychczasowe komentarze i dyskusje.

Zapraszamy do komentowania artykułów w mediach społecznościowych.