Co piąta decyzja o odebraniu dziecka motywowana jest biedą rodziców. Kto dał państwu takie prawo?!

Czytaj więcej Subskrybuj 50% taniej
Sprawdź
fot. sxc.hu
fot. sxc.hu

W ubiegłym roku, na mocy urzędniczych decyzji, z rodzicami rozłączono ponad 1,8 tys. dzieci. Aż co piąte odebrano matce i ojcu wyłącznie z powodów socjalnych – biedy w domu.

Są to oficjalne dane rządowe. To skandal, bo wielu rodziców nie jest winnych takiej sytuacji, a państwo zamiast im pomóc jeszcze ich prześladuje

– mówi w wywiadzie dla Wirtualnej Polski  Judyta Kruk z Fundacji Rzecznik Praw Rodziców.

Odebranie dziecka to, w świetle prawa, ostateczność. Najpierw pracownik socjalny, kurator czy asystent rodziny powinien wesprzeć rodzinę tak, aby poprawić sytuację dziecka. (…) Z naszych obserwacji wynika jednak, że rzadko ma to miejsce. Nie zawsze jest to zła wola urzędników, często są oni przeciążeni pracą, brak im odpowiedniej wiedzy, doświadczenia i infrastruktury

– podkreśla Judyta Kruk.

Przedstawicielka Fundacji Rzecznik Praw Rodziców alarmuje, że znowelizowana 4 lata temu ustawa o przeciwdziałaniu przemocy w rodzinie, pozwoliła na odbieranie dzieci z domu przez urzędników, zanim zadecyduje o tym sąd.

Pojawienie się na poziomie ustawowym szerokiej definicji przemocy przy zastosowanej nazwie – ustawa o przeciwdziałaniu przemocy w rodzinie – sugeruje, że to rodzina jest źródłem przemocy. Jest to sprzeczne z polską konstytucją, która w kilku artykułach podkreśla, jak dobrą i ważną dla społeczeństwa instytucją jest rodzina

- mówi Judyta Kruk.

I dodaje:

W zachodnim ustawodawstwie stosuje się sformułowanie o przeciwdziałaniu przemocy domowej, co nie stygmatyzuje rodziny. Warto wiedzieć, że za przemoc jest również uznawane niezapewnienie dziecku odpowiednich warunków materialnych.

JUB/wp.pl

Zapraszamy do komentowania artykułów w mediach społecznościowych