Jerzy Polaczek o zmianach w GDDKiA: „Ludzie z branży mogą mieć gorzką satysfakcję, że to, co mówili kilka lat temu, potwierdziła praktyka”. NASZ WYWIAD

Lech Witecki, Fot. Youtube.pl
Lech Witecki, Fot. Youtube.pl

wPolityce.pl: trwają roszady kadrowe we władzach. W ramach zmian premier odwołał Lecha Witeckiego z funkcji p.o. dyrektora Generalnej Dyrekcji Dróg Krajowych i Autostrad. Ta decyzja daje nadzieje na lepsze funkcjonowanie branży drogowej w Polsce?

Jerzy Polaczek, były minister transportu, poseł PiS: Mamy narastające gwałtownie problemy w realizacji inwestycji dot. infrastruktury drogowej. W takim momencie premier Donald Tusk zrzuca z sań pana Witeckiego, kierującego dotąd GDDKiA. Towarzyszy temu bardzo niejasny oficjalny komentarz. Powstaje jednak pytanie, czy dokonania rządu w inwestycjach drogowych nie stają się ewenementem na skalę światową? Okazuje się, że w Polsce nic nie może być zrealizowane zgodnie z harmonogramem. To szczególnie niekorzystne, bowiem w ostatnich siedmiu latach branża drogowa miała przed sobą wielką szansę. Rząd mógł wykorzystać bardzo dużo środków europejskich, miał kilkanaście razy więcej pieniędzy niż jakikolwiek inny gabinet wcześniej. A efekty mamy takie, że znacząca część branży drogowej jest w fatalnej kondycji, w upadłości lub już zbankrutowała.

 

Problemy mieli nawet bardzo silni gracze, jak PBG, czy Alpine Bau...

To był widoczny odwrót od optymizmu, który budował się w połowie lat 2000.

 

Jaką rolę w tej sprawie miał Witecki i kierowana przez niego GDDKiA?

Gdy prześledzimy inwestycje drogowe z ostatnich lat okaże się, że oczywista jest powtarzalność błędów GDDKiA. Widać również brak umiejętności współpracy ze środowiskiem wykonawców. To jest konieczne, by udało się wypracować takie modele postępowania, by znacząco zmniejszone zostało ryzyko popełniania pomyłek w przyszłości. To w mojej ocenie najbardziej gorzka refleksja dotycząca działalności GDDKiA.

 

Skoro było tak źle to może dobrze, że Witecki został odsunięty? Sądzi pan, że nowym szefem GDDKiA zostanie ktoś kompetentny, kto usprawni sektor drogownictwa?

Tysiące ludzi z branży drogowej i w firmach czekają na dialog, oparty o wiedzę, o doświadczenie dot. prowadzenia inwestycji. To nie może być dialog polegający na tym, że topi się branżę i kładzie na łopatki. Kolejnym problemem jest dokonanie rządu, czyli narastające gwałtownie zadłużenie Krajowego Funduszu Drogowego. Jego dług przekroczy w tym roku 50 mld złotych, a obsługa bieżąca w 2014 roku wyniesie 10 mld złotych. To jest wyjątkowo drogi pieniądz. On towarzyszy inwestycjom drogowym w Polsce. Podsumowaniem ostatnich lat jest fakt, że żadna droga ekspresowa czy autostrada planowana przez rząd nie jest dziś gotowa. A było na to dużo czasu, były obiektywne szanse, żeby sobie z tymi inwestycjami poradzić, by pokazać efekt sieciowy w Polsce. Ludzie, którzy decydowali o polityce infrastrukturalnej w ostatnich latach, dysponowali ogromnymi środkami. One mogły być lepiej wykorzystane. Może dlatego ludzie odpowiedzialni za to byli bardzo radykalnie, niekoniecznie pozytywnie, oceniani przez rynek drogowy.

 

Rząd tworzył patologie? Czy te błędy, są wynikami wcześniejszych rozwiązań systemowych?

Rządowi nie zależało na kompetencjach osób odpowiedzialnych za przygotowanie inwestycji infrastrukturalnych, za organizacje tych inwestycji, za to, by był to naprawdę łączący ludzi program państwowy, w którym władza stara się integrować wysiłki administracji państwowej, opinii publicznej i wykonawców. Większość opinii dotyczących programu drogowego to opinie negatywne. Pojawiają się nawet propozycje, by w związku z dzisiejszą decyzją, przenieść Dzień Drogowca z kwietnia na 13 lutego. Dzisiejszy dzień jest traktowany jako istotne wydarzenie. Ludzie związani z branżą mogą mieć gorzką satysfakcję, że to, co mówili kilka lat temu, potwierdziła praktyka.

Rozmawiał KL

Dotychczasowy system zamieszczania komentarzy na portalu został wyłączony.

Przeczytaj więcej

Dziękujemy za wszystkie dotychczasowe komentarze i dyskusje.

Zapraszamy do komentowania artykułów w mediach społecznościowych.