Pirotechnicy sprawdzają siedziby kilku ministerstw po porannej informacji o możliwości podłożenia materiałów wybuchowych - poinformowała policja. Pracownicy byli ewakuowani, albo po przyjściu do pracy niewpuszczani do budynku.
Najprawdopodobniej to fałszywe alarmy
- powiedział Krzysztof Hajdas z Komendy Głównej Policji.
Ok. godz. 11 zakończono sprawdzanie resortów zdrowia oraz infrastruktury i rozwoju.
Stołeczna Komenda Policji podała, że pierwsza informacja o możliwości podłożenia ładunków wybuchowych dotarła ok. 6.30; kolejne maile przychodziły sukcesywnie.
Alarmy wysłano - oprócz resortów infrastruktury i rozwoju oraz zdrowia - do siedziby ministerstwa gospodarki, obrony, finansów, edukacji i kultury. Jedna z informacji dotyczyła też szpitala wojskowego przy Szaserów. Informacje o możliwości podłożenia bomby mogły też dotrzeć do kilku instytucji poza stolicą i są sprawdzane - dowiedziała się nieoficjalnie PAP.
Jak poinformował PAP Stanisław Krakowski z Ministerstwa Infrastruktury i Rozwoju mail z informacją, że w resorcie podłożono bombę przyszedł około godziny ósmej. Pracowników poinformowano, by na razie nie przychodzili do pracy, a tych, którzy już byli w budynku, ewakuowano. Po godz. 11 pracownicy mogli już wejść do siedziby resortu.
Obecny paraliż urzędów w Polsce to kolejny podobny problem w przeciągu ostatnich miesięcy. Alarmy bombowe w 2013 roku kilkakrotnie uniemożliwiały normalną prace państwa polskiego.
KL,PAP
Publikacja dostępna na stronie: https://wpolityce.pl/polityka/185275-znow-alarmy-bombowe-w-ministerstwach-kto-paralizuje-polskie-instytucje