"To co powstało w Ministerstwie Sprawiedliwości to jest jakiś potworek. Jakiś E.T." Prof. Kruszyński o ustawie "o bestiach" wymierzonej w Trynkiewicza. NASZ WYWIAD

Rys. Andrzej Krauze, "BEZ SŁÓW"
Rys. Andrzej Krauze, "BEZ SŁÓW"

Mariusz Trynkiewicz już wkrótce będzie na wolności. Rodzice drżą o swoje dzieci, a rząd wymyślił prawo, które umożliwia na mocy decyzji sądu cywilnego zastosowanie wobec takiej osoby, już po odbyciu przez nią kary więzienia, nadzoru prewencyjnego lub leczenia w ośrodku zamkniętym.

Prawnicy nie mają złudzeń - ministerstwo stworzyło bubel prawny. Rozmawiamy o nim z prof. Piotrem Kruszyńskim, specjalistą z zakresu prawa karnego materialnego i procesowego.

 

wPolityce.pl: Czy państwo polskie zdało egzamin w sprawie Trynkiewicza?

Prof. Piotr Kruszyński: Nie, zdecydowanie nie zdało egzaminu. Więcej – użyję mocnego sformułowania – państwo skompromitowało się. Było dużo czasu na przygotowanie odpowiedniego działania. Teraz jest jakieś paniczne działanie, robi się niedoróbki prawnicze. Mało tego. Przykro mi to powiedzieć. Słuchałem dzisiaj konferencji prasowej ministra Biernackiego jak i premiera Tuska no i muszę powiedzieć, że ci prominentni przecież politycy polscy, z rządzącej partii, próbują na innych zrzucić odpowiedzialność za skutki własnej nieodpowiedzialności na posłów, czy na jakiegoś fantoma, na Kaczora Donalda czy też na Myszkę Miki.

Zaznaczam – nie wypowiadam się na sprawy polityczne, a jedynie prawnicze. Uważam że projekty partii opozycyjnych: PiS i SP były projektami rozsądnymi; aby stosować środki wyłącznie wobec sprawców najcięższych zbrodni. To stan wyższej konieczności i niekiedy zachodzi potrzeba leczenia niektóre osoby.

Natomiast to co powstało w Ministerstwie Sprawiedliwości to jest jakiś potworek. Jakiś E.T. Dlatego, że środki z tego projektu mogą być zastosowane w stosunku do wszystkich sprawców, skazanych na karę pozbawienia wolności. Czyli teoretycznie spotkalibyśmy się, ja panu ukradnę portfel z sumą powyżej 500 zł i mogę pójść do więzienia. Tam podpadnę dyrektorowi zakładu karnego i wyślą mnie do psychuszki, może  nawet na całe życie. Ja przerysowuję w tej chwili, ale jest to właśnie teoretycznie możliwe.

Patrząc na ten projekt ministerstwa z grobu wystawia swój kościsty kciuk prokurator Wyszyński i Józef Wissarionowicz Stalin: tak trzymać chłopaki!

 

Skąd się biorą takie potworki? Czy dlatego, że nie pochylali się nad tym dokumentem prawnicy, czy to mentalność rządzących polityków?

Niestety muszę tak powiedzieć, choć ktoś gotów jest pomyśleć, że być może ja sam żałuję, iż nie jestem prawnikiem Ministerstwa Sprawiedliwości. Nie, nie żałuję. To jest ostatnia rzecz, jaką chciałbym robić. Myślę, że w tym resorcie są po prostu kiepscy prawnicy.

Myśl tworzenia była taka: aby Polska nie naraziła się na jakieś reperkusje międzynarodowe, że wprowadza się podwójną karalność, to więc wprowadzono tu tryb cywilno-prawny, pozaprocesowy. Sąd cywilny decyduje o umieszczeniu kogoś w zakładzie psychiatrycznym. Zrobiono jakiegoś potwora! Jestem już bardzo długo prawnikiem, ale nie widziałem jeszcze takiej sytuacji, żeby sąd cywilny – uwaga! – w postępowaniu nieprocesowym, w kwestii zabezpieczenia roszczeń. W ogóle co to za roszczenie? Polska jest ojczyzną Mrożka i Gombrowicza, ale nawet oni nie wymyśliliby czegoś takiego; żeby sąd w postępowaniu cywilnym w ramach zabezpieczenia roszczeń stosował jakieś środki zapobiegawcze. Tego nie wymyśliłby Ionesco. A chłopcy od Biernackiego i od Gowina to wymyślili.

 

Rodzicom małych chłopców włos się na głowie jeży dowiadując się takich rzeczy...

Ale nie tylko rodzicom dzieci. Mnie też się włos na głowie jeży. Mam tytuł profesora nauk prawnych, jestem adwokatem od wielu lat. Musiałem poprosić moich młodszych współpracowników, którzy nie mają już takiej sklerozy jak jak, stary dziad, aby mi to wyjaśnili. Bo ja to czytam i naprawdę oczom nie wierzę. Jak zakaz opuszczania kraju może wydać sąd cywilny? W ramach jakiegoś postępowania pozaprocesowego? Wszystko można wymyślić, nawet takie coś, taką operetkę, tragifarsę raczej.

Byłem za powstaniem ustawy. W kształtach proponowanym przez Ziobro i Kaczyńskiego. Po raz 28. robię zastrzeżenie: to nie ma nic wspólnego z polityką, to po prostu były rozsądne projekty.

Wracając więc do meritum. Jest stan wyższej konieczności i chodzi o zastosowanie środków leczniczych, ale nie wobec wszystkich i nie w jakimś absurdalnym, frankensteinowskim postępowaniu cywilnym pozaprocesowym.

Rozmawiał Sławomir Sieradzki

Dotychczasowy system zamieszczania komentarzy na portalu został wyłączony.

Przeczytaj więcej

Dziękujemy za wszystkie dotychczasowe komentarze i dyskusje.

Zapraszamy do komentowania artykułów w mediach społecznościowych.