Szczepkowska: "Obawiam się, że gender w dalekim celu ma prowadzić do homoseksualizacji społeczeństwa"

Fot. wPolityce.pl / "Polska The Times"
Fot. wPolityce.pl / "Polska The Times"

Jestem osobą po przejściach związanych ze sprawą homolobby, w którą zostałam wrobiona, którą rozdmuchano do granic absurdu. Wtedy w TVN pojawił się o mnie cały reportaż, w którym m.in. pan Tomasz Miłkowski stwierdził, że jestem osobą "poza normą". Widzowie po prostu zostali o tym poinformowani. W Związku Radzieckim dopuszczano się dokładnie tego samego - uznawano opozycjonistów za wariatów i wkładano ich w kaftan bezpieczeństwa

- mówi Joanna Szczepkowska w rozmowie z „Polską The Times”.

I wyjaśnia, dlaczego zaoponowała przeciw nagonce na ks. Oko, choć – zaznacza – wcale nie utożsamia się z tym, co kapłan głosi.

Oglądałam za to wywiad z nim przeprowadzony przez Monikę Olejnik. Ksiądz Oko powiedział tam coś, na co ja zwracam uwagę od dawna: argument, że coś istnieje "na całym świecie", nie oznacza automatycznie, że Polska to musi brać bez zastanowienia (…) zobaczyłam człowieka postawionego w krzyżowy ogień pytań, a odpowiadającego bardzo spokojnie. Nawet na pytanie o to, czy masturbował się w młodości! Kwalifikowanie takiej osoby jako kogoś, kto nadaje się do psychiatryka, wydaje się przerażające.

O tym, jak w Polsce zaczęło funkcjonować lobby gender mówi:

W Polsce całą sprawę gender przejęły ekstremalne, silnie opiniotwórcze środowiska feministyczne. W sukurs przyszły im równie mocne środowiska homoseksualne. Jedna z moich przyjaciółek (choć nie wiem, czy jeszcze nią jest) jest "genderówą". Ma nastoletnią córkę, przy której rozmawiałyśmy kiedyś o związkach, w których partnerzy znacznie różnią się wiekiem. Dziewczynka mówi: "Mamo, ja się może przecież kiedyś zakocham w starszym mężczyźnie…". Mama ją poprawia: "Albo w kobiecie się zakochasz, kochanie".

Szczepkowska podkreśla, że sama od lat „z całą ostrością opisują przejawy rozpasania kleru” i chętnie by „obśmiała tych biskupów wystraszonych gender!”. Jednak, zaznacza, sama widzi w nim wiele niebezpieczeństw:

Wcale nie jest fajnie kwalifikować się do "zaścianka", ale co zrobić? Obawiam się, że gender w dalekim celu ma prowadzić do homoseksualizacji społeczeństwa.

(…) Uważam, że Polaków robi się, przepraszam za określenie, w balona. Pod pozorem walki z zaściankiem dąży się do kompletnej zmiany świadomości społeczeństwa.

I podaje przykłady:

Kilka lat temu w mediach pojawiła się informacja, że Maria Konopnicka była lesbijką żyjącą w związku Marią Dulębianką. Na te rewelacje od razu odpowiedziała zdumiona wnuczka Konopnickiej, wykształcona kobieta, która z zażenowaniem tłumaczyła, że cienia homoseksualizmu u babci nigdy nie spostrzegła. A Maria Dulębianka, aktorka, którą się bardzo interesuję, do śmierci pozostała w znakomitym małżeństwie. Grała za to kiedyś, bardzo karykaturalnie zresztą, lesbijkę. I to jej jedyny związek z tym zjawiskiem. To raz. Dwa: kiedy Monika Olejnik rozmawiała ze mną na temat wspomnianego już homoseksualnego lobby, to nagle zaatakowała mnie pytaniem: "Ale wie pani, przecież Kamil Baczyński był gejem, a teraz robi się o nim film, a sprawa wciąż cicha". Rozmowa była trudna, więc ja to przeoczyłam, nie zwróciłam uwagi. Dopiero po powrocie naszła mnie refleksja: "Co ona właściwie mówi?". Jestem wielką fanką Baczyńskiego, to poeta bardzo modny z czasów, gdy byłam nastolatką. Jest autorem wielu erotyków do dwóch kobiet jego życia. Zginął młodo. Kiedy zdążył być homoseksualistą? To samo z "Zośką" i "Rudym". Na podstawie śladów, choćby w jednym słowie, indoktrynujemy społeczeństwo, że kryptohomoseksualizm zawsze był powszechny, a już zwłaszcza wśród młodych, pięknych bohaterów. Niestety, sztandarowym argumentem walczących homoseksualistów jest zdanie: Sama tak mówisz, bo jesteś homoseksualistką, choć sama o tym nie wiesz. Klasyka. Wolałabym tego nie widzieć, ale widzę. To indoktrynacja i posuwa się zdecydowanie za daleko.

Szczepkowska opisuje, jak poziom dyskusji sięgnął dna nie tylko w debacie publicznej, ale również wśród jej znajomych.

W każdą rocznicę śmierci Marka Edelmana odbywają się duże spotkania jego przyjaciół. Należałam do nich, więc normalne jest, że w zeszłym roku też się tam zjawiłam. Ale już, niestety, jako publiczna "homofobka", dlatego wielu moich dobrych znajomych się ode mnie odwracało. Podeszłam do osoby bardzo znanej, będącej wielkim autorytetem, i powiedziałam: "Słuchaj, porozmawiaj ze mną! Nie unikaj, tylko powiedz, co myślisz!". Usłyszałam w odpowiedzi jedynie, że jestem głupia.

Cała rozmowa na stronach „Polski The Times”.

znp

 

 

Dotychczasowy system zamieszczania komentarzy na portalu został wyłączony.

Przeczytaj więcej

Dziękujemy za wszystkie dotychczasowe komentarze i dyskusje.

Zapraszamy do komentowania artykułów w mediach społecznościowych.