Pani kanclerz zastosowała popularną ostatnio „telefoniczną dyplomację”. Zadzwoniła do Jean’a-Claude’a Junckera, by osobiście zapewnić go o swoim poparciu - twierdzi "Financial Times".
Były luksemburski premier od grudnia przekonuje, że to on powinien być kandydatem Europejskiej Partii Ludowej (EPL) na stanowisko szefa Komisji Europejskiej, które piastuje obecnie José Manuel Barroso. Merkel była mu dotychczas jednak niechętna, bo w przeszłości wielokrotnie krytykował europejską politykę Niemiec, w szczególności surowe oszczędności narzucone przez Berlin krajom południowej Europy. Stawiała zamiast tego na szefową Międzynarodowego Funduszu Walutowego i byłą minister finansów Francji, Christine Lagarde.
Teraz wygląda jednak na to, że pani kanclerz zmieniła zdanie.
Juncker otrzymał zielone światło od Merkel, co oznacza, że prawdopodobnie to on będzie kandydatem europejskich chadeków na szefa KE
– potwierdził w rozmowie z „Financial Times” jeden z unijnych dyplomatów.
59-letni Juncker do 2013 r. piastował urząd premiera Luksemburga. Odszedł w atmosferze skandalu, na tle afery korupcyjnej w służbach specjalnych. Jego kariera na poziomie krajowym uchodzi za zakończoną.
W kraju niewiele może już zdziałać
-pisze dziennik „Luxemburger Wort”. Przerzucił więc swoje ambicje na poziom unijny. Nie zaszkodziło mu przy tym nawet – jak twierdzi „FT”- jego rzekome zamiłowanie do alkoholu. W poniedziałek niemiecki tygodnik „Der Spiegel” ujawnił, że Juncker „lubi sobie wypić. Jako szef Eurogrupy miał prowadzić spotkania „na lekkiej bani”. Potwierdza to jego następca na szczycie Europgrupy, Holender Jeroen Dijsselbloem. Juncker przyjął te doniesienia ze spokojem:
Fajnie by było, gdyby mnie ktoś zapytał o politykę zamiast o problem z alkoholem, którego nie mam
- stwierdził lapidarnie.
Za kandydaturą Junckera przemawia jego doświadczenie – w przeszłości dwukrotnie kierował Europgrupą - oraz jego znajomość brukselskich kuluarów. Nie wspominając o znajomości wszystkich urzędowych języków UE.
Poparcie Merkel dla kandydatury Junckera powinno uciąć toczące się od dłuższego czasu spekulacje o karierze polskiego premiera w Brukseli. Europoseł PO Jacek Protasiewicz twierdził jeszcze kilka dni temu, że Donald Tusk może zacząć pracę szefa KE. I to jeszcze w 2014 r.
Wszystkie funkcje są ważne, ale teka szefa Komisji jest primus inter pares. Jeśli przywódcy największych państw zwrócą się z prośbą o objęcie funkcji szefa KE, będzie miał dylemat do rozstrzygnięcia
–mówił Protasiewicz w wywiadzie z „Wprost”.
Za tym, że zbyt szybko nie zobaczymy Tuska w Brukseli przemawia także fakt, że jego nazwisko nie pojawia się na liście możliwych kandydatów wymienianych przez kierownictwo EPL. Przewodniczący frakcji europejskich chadeków, Francuz Jospeh Daul zapytany o możliwych kandydatów EPL na szefa KE, wymienił czterech polityków: fińskiego premiera Jyrki Katainena, premiera Łotwy Valdisa Dombrovskisa, Junckera oraz komisarza UE ds. rynku wewnętrznego Michela Barniera.
Europejscy chadecy wybiorą swojego kandydata na szefa KE 6 marca na kongresie w Dublinie. Jeśli ich wybór padnie na Junckera, nie oznacza to jednak, że zostanie on automatycznie szefem Komisji. By tak się stało, chadecy muszą wygrać najpierw wybory do PE. Szef KE powinien bowiem pochodzić z frakcji, która zdobyła najwięcej głosów. I tą osobę powinny państwa członkowskie nominować.
Niektóre media w Brukseli twierdzą jednak, że niemiecka kanclerz dość osobliwie interpretuje ten obyczaj i dała do zrozumienia, że niekoniecznie poprze nominację Junckera na stanowisko szefa KE, nawet jeśli chadecy wygrają eurowybory. Może zamiast tego poprzeć innego kandydata, choćby obecnego szefa PE Niemca Martina Schulza, który będzie kandydował na szefa Komisji z ramienia europejskich socjalistów.
Ryb/Euractiv.com/Wort.lu
Publikacja dostępna na stronie: https://wpolityce.pl/polityka/184966-koniec-marzen-tuska-o-karierze-w-brukseli-kanclerz-niemiec-angela-merkel-wsparla-kandydature-bylego-premiera-luksemburga-na-szefa-ke