Czy brak wspólnego oświadczenia Knesetu i Sejmu obniża rangę wizyty? Bartoszewski dla wPolityce.pl: tę wizytę organizował Sejm, a nie ja...

Czytaj więcej Subskrybuj 50% taniej
Sprawdź
fot. premier.gov.pl
fot. premier.gov.pl

Delegacje Sejmu i Knesetu nie wydadzą wspólnego oświadczenia dotyczącego używania fałszującego historię określenia „polskie obozy śmierci”. Rezygnacja z zapowiedzianego oświadczenia wynika z faktu, że na obchodach Dnia Pamięci o Ofiarach Holokaustu zabraknie marszałek Sejmu i przewodniczącego Knesetu. Przewodniczący Knesetu Juli-Joel Edelstein musiał odwołać swój udział w obchodach z powodu śmierci żony. Delegacji polskiej będzie przewodniczył wicemarszałek Sejmu Cezary Grabarczyk.

Posłowie z sejmowej komisji spraw zagranicznych pozytywnie zaopiniowali wersję wspólnego oświadczenia z zapisem:

Parlamentarzyści polscy i izraelscy sprzeciwiają się używaniu w domenie publicznej fałszywych sformułowań o polskich obozach śmierci i polskich obozach koncentracyjnych.

Szefowa polsko-izraelskiej grupy parlamentarnej Beata Małecka–Libera tłumaczy, że w związku z wypadkiem losowym oświadczenie nie zostanie przyjęte:

Idea była taka, aby oświadczenie było podpisane przez przewodniczącego Knesetu i marszałek Ewę Kopacz. W tej sytuacji nie ma osoby, która mogłaby to zrobić. W związku z tym oświadczenie nie będzie podpisane.

O to, czy fakt nieprzyjęcia wspólnego oświadczenia, zmienia wagę i znaczenie wizyty Knesetu w Polsce chcieliśmy zapytać przedstawiciela władz. Pomyśleliśmy, że najlepszym rozmówcą będzie przedstawiany jako ekspert od spraw międzynarodowych, szczególnie polsko-żydowskich, Władysław Bartoszewski.

Jednak okazało się, że członek władz niespecjalnie przejmuje się wizytą Knesetu w Polsce. Powód jest prozaiczny.

Tę wizytę organizował Sejm, a nie ja. Premier jej nie organizował, ani MSZ. Czyli do rozmowy jest wyłącznie biuro prasowe Sejmu oraz kierownictwo Sejmu, ci, którzy organizują i prowadzą. Ja nie byłem ani o to pytany, ani nie organizowałem

- powiedział nam Bartoszewski.

Niestety współpracownik premiera Donalda Tuska nie pokusił się o własną ocenę wydarzeń, jakie mają miejsce w Polsce. Gdy nasz dziennikarz tłumaczył, że zależy nam na opinii bez względu na to, kto organizował wizytę Knesetu w Polsce Władysław Bartoszewski zwyczajnie odłożył słuchawkę...

Zdaje się, że w grę mogą wchodzić urażone ambicje Bartoszewskiego. Czy fakt, że Sejm zorganizował spotkanie z politykami Knesetu za plecami sekretarza stanu w KPRM jest niewybaczalnym błędem?

KL

Zapraszamy do komentowania artykułów w mediach społecznościowych