O tym, czy gender jest ideologią czy nauką, a także tym, czy niesie ze sobą zagrożenia mówili goście programu "Bliżej" Jana Pospieszalskiego w Telewizji Polskiej.
Kto w tej wojnie jest agresorem, a kto ofiarą?
- pytał Jan Pospieszalski.
Zaproszenie do programu odrzuciła co prawda minister Kozłowska-Rajewicz, ale udzieliła obszernego wywiadu, którego fragmenty były zaprezentowane podczas audycji. Pani minister przekonywała, że zagrożenia gender są wydumane.
Niepokoi mnie prawie histeria związana z ideologią gender. Takie pojęcie ani w prawie, ani w nauce nie funkcjonuje. Do tego pojęcia przeklejono różne zjawiska i treści, które mają pejoratywne znaczenie i które mają samych przeciwników w Polsce. Nie znam w Polsce żadnego środowiska ani osoby, która chciałyby niszczyć polską rodzinę, tradycję czy chciałaby seksualizować dzieci. W tym temacie można przecież posadzić przy jednym stole księdza i feministkę i oni się zgodzą, że to szkodliwe
- przekonywała minister rządu Donalda Tuska.
Anna Borkowska Kniołek z Marszu dla Życia i Rodziny przekonywała, że Kozłowska-Rajewicz nie powiedziała wszystkiego. Przypomniała, że w Sejmie czeka projekt tzw. ustawy antydyskryminacyjnej, która - zdaniem gościa "Bliżej" - może być bardzo niepokojąca. Co może wnieść do polskiego prawa?
To choćby konieczność tworzenia specjalnych reklam do odbiorców preferujących homoseksualny tryb życia. Czy na przykład nowa ustawa to również zamach na wolność mediów - po wejściu w życie tej ustawy "Bliżej" mogłoby nie istnieć, bo osoba, która go ogląda może czuć się molestowana. W świetle ustawy antydyskryminacyjnej poszerza się definicję molestowania. Co więcej, odpowiadać może nie tylko soba, która bierze udział w danym programie, ale też organizatorzy programu
- tłumaczyła.
Ważny głos w dyskusji zabrał również Paweł Woliński z Fundacji Mamy i Taty:
Dziwi mnie krótka pamięć pani minister, bo ona opublikowała projekt dokumentu na rzecz równości. W tym projekcie były takie wskazówki i takie wnioski, że podręczniki szkolne preferują rodzinocentryczną perspektywę, że nie ma tam słów o innych typach rodzin, pomija się tzw. homorodzicielstwo...
- mówił Woliński.
Kozłowska-Rajewicz została też zapytana o program Równościowe Przedszkole, wokół którego narosło wiele kontrowersji:
Gender to jest pojęcie, z którym stykam się często w swojej pracy
- mówiła, dodając postulaty o równości płac, gender mainstreaming, a także przekonując, że kobiety są częstymi ofiarami pomocy i że problem, o którym mówi się przy okazji tego programu nie dotyka przebierania w przedszkolach.
Wiele jest historii, które się nie zdarzyły, a nauczyciele, którzy zostali zaszczuci w swoich środowiskach. W żadnym przedszkolu ten program nie jest już realizowany, bo nikt nie chce paść ofiarą nagonki
- przekonywała minister.
Małgorzata Lusar ze Stowarzyszenia Rzecznik Praw Rodziców przypomniała, że jednak problem jest realny, a rodzice zgłaszali konkretne uwagi:
Zwróciliśmy się z wnioskiem do PAN i MEN o to, by ten program został przeanalizowany. Zgłaszali się zaniepokojeni rodzice, a i głosy ekspertów były takie, że ten program jest czymś, co nie spełnia wymagań. MEN odpowiadało, że umywa ręce i nie musi wiedzieć, co się dzieje w przedszkolach
- ubolewała.
A Wojciech Słonika z Instytutu Rozwoju Społecznego podkreślał, że wprowadzane przepisy niszczą standardowe relacje.
Dziecko, jeśli ma się rozwijać i stworzyć udaną rodzinę w przyszłości, musi mieć stabilny obraz rodziny. To, co nazywamy dziś gender, a myślę, ze te środowiska specjalnie nie doprecyzowują, o co chodzi, powodują, że tracimy tę więź. Jeśli mamy uczyć dziecko, że aby mogło być szczęśliwe, powinno realizować z części swojego egoizmu, to jak się to ma do tego, że będzie mogło wybierać płeć? Jeśli podważamy nawet biologię, to co nam zostaje?
- pytał.
Minister Kozłowska-Rajewicz zapewniła też, że w Polsce nie ma obecnie najmniejszych szans na przyjęcie postulatu związanego z adopcją dzieci przez pary homoseksualne. Przyznała jednak, że nie jest przeciwna oficjalnemu uznaniu takich "par":
Popieram postulat pojawienia się związków partnerskich. (...) Propozycja Artura Dunina nie była o małżeństwach jednopłciowych, ale o tym, że można zawrzeć związek partnerski. Taki związek nie powinien mieć możliwości adopcji dzieci. Tego postulatu nie popiera 99% społeczeństwa i ja także nie
- dodawała.
Marek Babik, teolog i autor książki "Tato, gdzie ja mam plemniki" przypomniał, że podobne hasła dot. gender pojawiały się już w XX-leciu międzywojennym:
Wszystkie pomysły ruszenia rodziny nie są nowe. W okresie międzywojennym była książka o "małżeństwach koleżeńskich". Ale chcę jeszcze powiedzieć, że tak jak wtedy, tak obecnie grozi nam pewien błąd. Wówczas błąd polegał na tym, że teorie naukowe, jakie powstawały, uznano za coś absolutnego i w konsekwencji tego stało się to, co się stało, gdzie choćby eugenikę uznano za świetny pomysł. Dziś mamy do czynienia z podobnym zjawiskiem. Teoria opisująca płeć kulturalną, społęczną itd., poszerza nasze rozumienie na gruncie nauki, ale obawiam się, że damy jej walor prawdy absolutnej
- ocenił Babik.
W programie został również poruszony ważny wątek dot. zagrożenia, jakie niesie ze sobą pornobiznes. Lesław Sierocki ze stowarzyszenia Twoja Sprawa alarmował:
Pornobiznes reklamował się na ulicach miast. To nie były plakaty stricte pornograficzne, ale reklamowały portal pornograficzny. W jednym roku 720 tys. dzieci odwiedziło portale pornograficzne! To są szacunki, rodzice powiedzieli: nie!
Goście "Bliżej" przypomnieli także, że 2 lutego grupa młodych ludzi podjęła się zorganizowania w Warszawie bliźniaczej manifestacji przeciw rezolucji PE, która ma na celu zwiększenie uprawnień mniejszości homoseksualnej. Przeciwko temu protestuje Madryt, Bruksela i wiele stolic z całej Europy. Na Placu Zamkowym w Warszawie 2 lutego br. odbędzie się polski protest.
Całość programu do obejrzenia na stronach TVP.
svl
Publikacja dostępna na stronie: https://wpolityce.pl/polityka/183951-blizej-o-gender-i-zagrozeniach-rodziny-kozlowska-rajewicz-nie-znam-w-polsce-zadnego-srodowiska-ani-osoby-ktore-chcialyby-niszczyc-polska-rodzine-czy-tradycje