Michalkiewicz odpowiada krytykom: "Nie chcę niczego otwierać ani zamykać. A Terlikowski respektuje jurysdykcję >>Gazety Wyborczej<< w każdej sprawie"

Czytaj więcej Subskrybuj 50% taniej
Sprawdź
Fot. wPolityce.pl
Fot. wPolityce.pl

Nie chcę niczego otwierać ani zamykać

- mówi redaktor Stanisław Michalkiewicz w rozmowie z "Najwyższym Czasem!", odnosząc się do konfliktu, jaki wywołał jeden z felietonów, w którym napisał o "chwilowo nieczynnym obozie zagłady w Oświęcimiu".

CZYTAJ WIĘCEJ: Awantura o tekst Stanisława Michalkiewicza na Frondzie. Tomasz Terlikowski kaja się w "Wyborczej", Grzegorz Braun zrywa współpracę z portalem

Michalkiewicz tłumaczy, że nie może odpowiadać za absurdalne interpretacje dotyczące tego tekstu. Wyjaśnia, że jego słowa zostały źle odebrane:

Wyraziłem tylko obawę, że obóz w Oświęcimiu może być nieczynny chwilowo. Podobne zresztą precedensy już były. Przypomnę, że niemiecki obóz koncentracyjny na Majdanku po wyzwoleniu go z rąk niemieckich był chwilowo nieczynny, a potem został ponownie otwarty i umieszczono tam akowców przed wywiezieniem ich w głąb Rosji. Tak że takie precedensy się zdarzały i mogą się zdarzyć ponownie

- przekonuje.

Jak dodaje, nie może odpowiadać za to, jak jego teksty odbiera środowisko "Gazety Wyborczej".

Ta gazeta ma od dawna rozmaite urojenia, więc jeśli twierdzi, że ja chcę coś otwierać albo zamykać, to najpierw powinna zadzwonić do mnie i mnie zapytać. Jeżeli pan redaktor Michnik lepiej wie, co ja chcę albo czego nie chcę, wzbudza to podejrzenia, że dysponuje jakąś wiedzą aprioryczną, tak jakby mu sam Najwyższy przez czerwony telefon coś powiedział. (...) Tak już bywało i za Stalina, kiedy to media były pasem transmisyjnym UB do tak zwanych mas. Nic tutaj nowego się nie dzieje, a widocznie redaktor Michnik na starość przypomina sobie atmosferę rodzinną

- mówi Michalkiewicz.

W rozmowie powraca także wątek Tomasza Terlikowskiego i jego portalu, na którym tekst Michalkiewicza najpierw się pojawił, a następnie zniknął - przeprosiny za niego pojawiły się na łamach "Gazety Wyborczej". Michalkiewicz nie kryje oburzenia w tej sprawie:

Uważam pana redaktora Terlikowskiego za bęcwała. Buńczucznie oświadcza, że zrywa ze mną współpracę. Ja z panem Terlikowskim w żadnej sprawie nie współpracowałem, nawet nigdy nie miałem takiej intencji, zwłaszcza po różnych idiotycznych deklaracjach, jakie pan Terlikowski i jego współpracownicy wygłaszali. Nie wiem, co on zamierza ze mną zerwać. Jako żywo nie poczuwam się do żadnej współpracy. (...) Nadgorliwość kompromituje pana redaktora Terlikowskiego. Świadczy o tym, że respektuje jurysdykcję "Gazety Wyborczej" w każdej sprawie, a zwłaszcza takiej. Podejrzewam jednak, ponieważ pan Terlikowski był ostatnio przez niezależne media głównego nurtu trochę krytykowany, że podjął próbę politycznego wyleczenia się moim kosztem

- kończy Michalkiewicz.

wwr, "Najwyższy Czas!"

Dziękujemy za przeczytanie artykułu!

Najważniejsze teksty publicystyczne i analityczne w jednym miejscu! Dołącz do Premium+. Pamiętaj, możesz oglądać naszą telewizję na wPolsce24. Buduj z nami niezależne media na wesprzyj.wpolsce24.

Zapraszamy do komentowania artykułów w mediach społecznościowych