Natalia Niemen w 10 rocznicę śmierci Czesława Niemena wspomina ojca: "Tata tworzył muzykę w domu, można powiedzieć, że domowe koncerty miałam na co dzień"

Fot. youtube.com/Tuluba -Mateusz Otremba
Fot. youtube.com/Tuluba -Mateusz Otremba

W związku z 10 rocznicą śmierci wybitnego polskiego artysty - Czesława Niemena - portal wSumie.pl rozmawia z córką muzyka Natalią Niemen.


wSumie.pl: Mówi się, że człowiek staje się w pełni dorosły gdy odchodzi jeden z rodziców? Czy tak było też w Pani przypadku?


Natalia Niemen: Bingo. Trudne doświadczenia zmieniają. Bolesna droga, rozstania sprawiają, że zaczynamy dojrzewać.

 

WSumie.pl: Czesław Niemen często improwizował. Jako licealistka byłam na koncercie w czasie którego Pani tata otworzył Pismo Święte na „Hymnie o miłości” świętego Pawła i po prostu zaczął grać i śpiewać. To było niezwykłe przeżycie.


Natalia Niemen: Nie chodziłam na koncerty Taty zbyt często i jakoś specjalnie nie interesowałam się jego twórczością. To był po prostu mój Tata. Z drugiej strony tworzył muzykę w domu, można powiedzieć, że domowe koncerty miałam na co dzień. Pamiętam, jak w kościele św. Stanisława Kostki w Warszawie Tata też improwizował do słów „Hymnu o miłości”. Nigdy nie starałam się naśladować Taty, ale tego ducha improwizacji odkryłam również w sobie. Pierwszy raz dokonałam próby improwizacji na tekście z Pisma Św. kilkanaście lat temu na jakimś ekumenicznym spotkaniu chrześcijan. Nie kalkulowałam: „Aha, tata tak śpiewa, to ja też”. Po prostu sama z siebie poczułam do tego dryg. Otworzyłam Biblię na którymś z psalmów i jak mówimy w muzycznym żargonie zaczęłam szyć, czyli sadzić kwiaty, które muzycznie zakwitną tylko jeden jedyny raz. Zobaczyłam, że to ma w sobie wielką moc.

 

wSumie.pl: Wygląda na to, że Tata miał jakiś wyjątkowy kontakt z Bogiem. Niewielu twórców śpiewa Pismo Święte.


Natalia Niemen: Tata był zwykłym grzesznikiem, jak my wszyscy. W kwestii ducha był osobą poszukującą. Nie sądzę, by miał jakiś szczególny kontakt z Bogiem. Wielcy artyści nie są wybrańcami Boga. Nie można łączyć geniuszu artystycznego z jednoczesnym świętym status quo. Wspaniali artyści często są dalej od Boga, niż zwyczajni ludzie, parający się mniej oglądanymi publicznie i mniej docenianymi zajęciami. To, że ktoś śpiewa zapisy z Pisma Św. nie musi świadczyć o jego szczególnej więzi z Bogiem. Może natomiast pokazywać, że dla takiej osoby kwestie duchowe oraz sam Bóg są po prostu w jakiś sposób istotne. Nie tylko chrześcijanie zaglądają do Pisma Św. Jeśli chodzi o mego tatę, powiem tak: był po prostu niezmiernie wrażliwą, poszukującą osobą, która nosiła w sobie jakąś bojaźń Boga, z tym że ojciec miał swój obraz Boga, który, jak obserwowałam zmieniał się z latami. Czesław Niemen nie był katolikiem, jak kilka postronnych osób gdzieś ostatnio, nie wiem po co, rozpowiedziało.

 

Cała rozmowa z Natalią Niemen na wSumie.pl

Dotychczasowy system zamieszczania komentarzy na portalu został wyłączony.

Przeczytaj więcej

Dziękujemy za wszystkie dotychczasowe komentarze i dyskusje.

Zapraszamy do komentowania artykułów w mediach społecznościowych.