Prof. Kieżun: "Daj Boże, aby do władzy doszli ci, którzy rozumują po polsku". Weteran AK o amerykańskiej krytyce serialu "Nasze matki, nasi ojcowie"

Fot. bundeskanzlerin.de
Fot. bundeskanzlerin.de

Tego Niemcy chyba się nie spodziewali. Dziennik "New York Times" zniszczył swoją krytyką serial "Nasze matki, nasi ojcowie". Napisał o nim to, co od początku twierdził nasz portal, że to zwykła propagandówka, której jednym z zadań było obrażenie Polaków i ich historii.

CZYTAJ WIĘCEJ: New York Times ostro o niemieckim serialu "Nasze matki, nasi ojcowie": "Bohaterowie są niczym zdjęci z plakatów nazistowskiej propagandy"

O krytyce serialu, która przyszła zza oceanu, a nie z Warszawy, rozmawiamy z prof. Witoldem Kieżunem, weteranem Armii Krajowej, ekonomistą, uczestnikiem Powstania Warszawskiego, który od wielu lat walczy z antypolonizmem w USA i na świecie.

 

wPolityce.pl: NYT mocno skrytykował niemiecki serial. To dobrze, że Niemcy dostali po łapach za swoją propagandę, szkoda, że nie od nas.

Prof. Witold Kieżun: To świetnie, ale prawdopodobnie NYT skrytykował nie to, co powinno być skrytykowane, mianowicie to, że film przedstawił Polaków jako antysemitów, a Armię Krajową jako zbrodniczą organizację. Skrytykował z pewnością to, że ci Niemcy z filmu przyjaźnią się z Żydami w 1941 r. No to jest oczywista bzdura, bo Niemcy w tym okresie już ręki nie mogli podawać Żydom.

 

Jak Polska powinna reagować na tę goebelsowską w swej istocie propagandę, która produkuje takie filmy jak "Nasze matki...", czy pisze o „polskich obozach koncentracyjnych”?

Bardzo prosto. Nasza organizacja Ius et Lex mówiła już o tym 10–12 lat temu: trzeba wytaczać procesy twórcom filmu. Chcieliśmy to zrobić wobec twórców serialu „Holocaust”, gdzie przedstawiono polskich żołnierzy, którzy razem z Niemcami atakują warszawskie getto podczas powstania w nim i zabijają Żydów. Znalazłem nawet adwokatów, którzy za 2 mln dolarów poprowadziliby sprawę i mogliśmy wygrać 100 mln dolarów. Nie było takiej woli ze strony Polski.

Znam dobrze Amerykę. Myślę, że już każdy z nich jest przekonany, że Żydów wymordowali Polacy. Kiedyś robiłem badania na ten temat i 80 procent było przekonanych o tym. Odmówiono mi podpisania umowy z uniwersytetem, gdy dowiedzieli się, że byłem oficerem Armii Krajowej, bo według nich była to zbrodnicza organizacja współpracująca z nazistami w mordowaniu Żydów.

Niedawno mój kolega był w Nowym Jorku na konferencji naukowej i siedzący obok niego Amerykanin zapytał go, skąd jest. Gdy usłyszał, że z Polski, to wstał i powiedział, że obok Polaka nie będzie siedział, bo upokarzałoby go to.

Chciałem z synem zrobić specjalny program o Polakach i Żydach w czasie drugiej wojny światowej dla Amerykanów. Nie dostaliśmy na to nawet grosza. U wszystkich byłem. Bogdan Borusewicz – ówczesny marszałek Sentatu, także odmówił.

Udało mi się zrobić jeden film – „Warsaw Uprising 1944” – za moje i mojego syna pieniądze. Zadłużyłem się, ale zrobiłem ten film, który pięć lat temu dostał pierwszą nagrodę w kategorii filmów historycznych.

 

Skąd się bierze wśród wielu Polaków taka niemoc do obrony naszych racji historycznych? Czy to skutek wojny, w której ogromne straty poniosły polskie elity, a ich miejsce zajęły różne „resortowe dzieci”?

Tak oczywiście. To jest pewne wyjaśnienie, dlaczego nikt się tym nie zajmuje i nikogo to nie obchodzi. To wszystko są ludzie, którzy mają naszą Ojczyznę wiadomo gdzie. Każdy z nich kombinuje, jakby tu gdzieś zarobić, dorobić.

Bardzo dobrze, że państwo się tym zajmujecie i reagujecie. To są ostatnie lata mojego życia, ale też się tym zajmę. Nie ukrywam, że szansę pokładam w tym, że rząd się zmieni i dojdą do władzy ci, którzy myślą o Polsce. Jak to możliwe, że są prokuratorzy, którzy twierdzą, iż „polskie obozy koncentracyjne” to „określenie geograficzne”?

To jest tak ogromna niesprawiedliwość, bo myśmy najlepiej się zachowali jako naród podczas wojny. Nie współpracowaliśmy z Niemcami, walczyliśmy z nimi. Żyjemy w cholernie kłamliwej rzeczywistości i daj Boże, aby do władzy doszli ci, którzy rozumują po polsku. A te wszystkie nasze problemy są proste do załatwienia: na przykład proces o zniesławienie przeciwko twórcom niemieckiego serialu i uzyskanie potężnego wielomilionowego odszkodowania za szkalowanie Polski i Armii Krajowej. Tej samej Armii Krajowej, w której obok Polaków walczyło dwa tysiące Żydów w czasie Powstania Warszawskiego. Tylko w moim batalionie było ośmiu Żydów.

 

Rozmawiał Sławomir Sieradzki

CZYTAJ TAKŻE:

„Polskie obozy koncentracyjne” standardem również dla polskiej prokuratury?

Mec. Obara: Zastanawia mnie strach TVP przed ujawnieniem informacji, ile nas kosztował serial "Nasze matki, nasi ojcowie". NASZ WYWIAD

Komentarze

Liczba komentarzy: 1