Przed warszawskim sądem rozpoczął się proces Pawła Piskorskiego. Polityk jest oskarżony o posłużenie się w 2001 r. w urzędzie skarbowym sfałszowaną umową z antykwariuszem.
Według niej w 1997 r. miał sprzedać ze swoich zbiorów m.in. obrazy za prawie milion zł. Według śledczych podpis na umowie został podrobiony. Jedna z ekspertyz wskazuje, że odpowiada za to sam Piskorski. Tyle że nie istnieje oryginał dokumentu, w związku z czym biegli mają wątpliwości.
Lider Stronnictwa Demokratycznego nie przyznał się do winy. Wyjaśniał, że antyki zaczął zbierać w latach 80., a pozbył ssie ich po zaangażowaniu się w politykę.
Co się stało z umową, której oryginałem miał posługiwać się w urzędzie skarbowym? Zdaniem Piskorskiego, po odebraniu dokumentów z urzędu skarbowego była w teczce, którą odebrał kierowca. Później miał ją odłożyć. Dziś nie wie, co się stało z oryginałem.
Tę sprawę badał już kiedyś sąd administracyjny, który wątpliwości rozstrzygnął na korzyść założyciela Platformy Obywatelskiej. Chodzi m.in. o zeznania byłej żony, która nigdy nie widziała rzekomych zbiorów małżonka. Piskorski twierdzi, że trzymał je w mieszkaniu matki. Kto ma rację – oceni sąd karny.
Polityk chciał, żeby proces przełożono na czas po wyborach do Parlamentu Europejskiego, który Piskorski chce zdobyć startując w koalicji z Europą Plus. Sąd się na to jednak nie zgodził.
znp, "Gazeta Wyborcza"
------------------------------------------------------------------------------------------
------------------------------------------------------------------------------------------
TYLKO MY TO MAMY!
Najgorętszy gadżet sezonu.Idealny dla wszystkich miłośników lemingozy. Kubek o głębokim wnętrzu.
Musisz go mieć!
Publikacja dostępna na stronie: https://wpolityce.pl/polityka/183179-marszand-piskorski-stanal-przed-sadem-zarzut-sfalszowanie-umowy-na-milion-zl