Tuskowi chodziło o alkotesty - nie o alkomaty. Małgorzata Kidawa - Błońska: "Znaczy ten kto jest mocno pijany, to on po nic nie sięgnie"

sxc.hu
sxc.hu

Małgorzata Kidawa - Błońska doprecyzowała, o co chodziło Donaldowi Tuskowi, który zapowiedział, że skuteczna metodą walki z pijanymi kierowcami ma być zainstalowanie w każdym samochodzie alkomatu.

Mylimy pojęcia, bo tutaj ciągle słyszę "alkomaty", "bardzo drogi sprzęt", "nikogo na to nie będzie stać". My mówimy raczej o takim jednorazowym mierniku poziomu alkoholu. (…) Takim teście, który jest po to, żeby kierowca, który ma czasami zbyt duże zaufanie. (…) To jest sprawdzanie tego, jaki jest poziom alkoholu

- mówi Kidawa - Błońska. Pani rzecznik wierzy, że kierowcy będą z tych urządzeń korzystali, ale na pewno nie wszyscy.

Znaczy ten kto jest mocno pijany, to on po nic nie sięgnie. Tutaj mózg się wyłącza, jeździ po pijanemu. (…) Ale my mówimy tutaj o tych kierowcach, którzy w rannych sprawdzaniach przez policję... Codziennie tysiąc, tysiąc pięćset kierowców ma przekroczony poziom alkoholu

- wyjaśnia rzecznik rządu.

Dyskusja dotyczyła także laptopów, które wszystkim uczniom obiecał premier.

Ale sytuacja zmieniła się od czasu obietnic. Szkoły są wyposażone w pracownie komputerowe, wszystkie szkoły mają dostęp do internetu. (…) nie wycofujemy się, ale książka dla pierwszoklasisty jest ważniejsza, dziecko w pierwszej klasie powinno mieć do czynienia z podręcznikiem, a nie laptopem

- tłumaczy Małgorzata Kidawa - Błońska.

źródło: rmf24.pl/Wuj

Zapraszamy do komentowania artykułów w mediach społecznościowych