Mazurek punktuje Kanię za "Resortowe Dzieci". Ta tłumaczy się, dlaczego w książce nie ma słowa o konserwatywnych dziennikarzach. "Kryterium było inne..."

Jest wiele innych osób po prawej stronie, konserwatywnych dziennikarzy, którzy mieli dziadków w KPP, a o nich nie napisaliśmy. (...) Kryterium, jakie przyjęliśmy, było bardzo proste i jasne. Było nim zachowanie dziennikarzy w III RP i ich stosunek do najważniejszych spraw: lustracji, dekomunizacji, likwidacji WSI oraz do katastrofy smoleńskiej

- mówi w rozmowie z Robertem Mazurkiem na łamach weekendowej "Rzeczpospolitej" Dorota Kania, jedna z autorów "Resortowych dzieci".

Dziennikarka "Gazety Polskiej" ustosunkowała się w ten sposób do pytań o wybiórcze traktowanie przedstawicieli mediów. Kania stwierdziła, że to nie pochodzenie, przeszłość rodziców czy powiązania z systemem komunistycznym są istotą tej książki.

O wielu innych nie pisaliśmy z jednego powodu: przyjęliśmy założenie, że zdecyduje zachowanie tych ludzi w III RP, to jaki mieli wpływ na budowę tego systemu

- przekonuje.

Fragment wywiadu dobrze oddający energię tej rozmowy:

Mazurek: Współautor „Resortowych dzieci”, wiceprezes radia za PiS, Jerzy Targalski prócz tego, że był zaangażowany w opozycję, sam należał do PZPR.

Kania: Pytaj o to Jerzego Targalskiego, ja się nie będę za niego wypowiadać.

Mazurek: A nie pytałaś go o karierę ojca? Targalski senior całe życie w PZPR, redaktor partyjnych pism, pracownik Zakładu Historii Partii przy KC PZPR, w latach gomułkowskich na placówce, w polskim ośrodku w Sofii.

Kania: Najlepiej by to Jerzy Targalski mówił o sobie, a nie ja.

Mazurek: Przecież pisząc taką książkę Targalski wznosi się na Himalaje hipokryzji i komizmu.

Kania: A ja wcale nie sądzę, by to było śmieszne i nie dostrzegam w tym hipokryzji.

Autorka tłumaczy też, że "Resortowe dzieci" to coś na kształt analizy socjologicznej dzisiejszych mediów, a nie publikacja historyczna, stąd brak w niej - wyliczonych przez Mazurka - przedstawicieli "prawicowych" redakcji, którzy również w większy lub mniejszy sposób byli powiązani z systemem komunistycznym i PZPR:

Każdy socjolog ci powie, że ma znaczenie, z jakiego domu ktoś wyszedł, gdzie się wychował. My pokazaliśmy zjawisko opanowania mediów przez ludzi, których korzenie tkwią w PRL-u. Przypomnieliśmy też, że właściciele prywatnych zaczynających w latach 90. byli zarejestrowani jako tajni współpracownicy SB. To nie jest przypadek

- mówi.

W rozmowie, która ukazała się w tygodniku "Plus Minus" - dodatku do "Rz" - Kania zarzuca również innym przedstawicielom konserwatywnych mediów brak odwagi, by napisać taką książkę. Wywiązał się ciekawy, a przy tym dość znamienny dialog w opinii dotyczącej Bronisława Wildsteina i Piotra Zaremby, którym Kania - na antenie Telewizji Republika - sugerowała właśnie niewystarczającą odwagę w tej sprawie.

 

Kania: Cały czas zarzucasz nam niedoskonałości tej książki, ale dotychczas nikt inny nie napisał książki lepszej. Nikt nawet nie spróbował!

 

Mazurek: Dlaczego?

 

Kania: Ty mi powiedz. Może zabrakło odwagi?

 

Mazurek: Tak, ostatnio w TV Republika zarzuciłaś to Wildsteinowi i Zarembie. To była niesłychana szarża.

 

Kania: A na czym niby polegała ta szarża?

Mazurek: - Z całym szacunkiem, ale skoro ty zarzucasz tchórzostwo Wildsteinowi i Zarembie …

 

Kania: - Adresowałam to do Piotra Zaremby. To jemu i jego otoczeniu zabrakło odwagi. A nie mam racji? Napisał taką książkę? Nie.

Mazurek:
- Wiem, że nie czytasz, ale Zaremba napisał kilka książek.

Kania:
- (śmiech) Tak, o prezydencie Stanów Zjednoczonych.

Mazurek: - Jest autorem 10 książek, w tym najlepszej biografii Kaczyńskiego, wywiadów-rzek z Kaczyńskimi, Rokitą, Wildsteinem, dwóch powieści, oraz książek historycznych o Ruchu Młodej Polski. I rzeczywiście, zaczął wydawać gigantyczną, kilkunastotomową historię polityczną USA. A to nieuk!

Po czym Kania dodawała:

A dlaczego nie napisał biografii Lisa czy Moniki Olejnik? Dlaczego nie pisał o mediach? (...) Zamiast tego pisał o prezydencie Stanów Zjednoczonych…

- mówiła.

Życia ci nie starczy, by osiągnąć poziom Zaremby

- odrzekł Mazurek.

Prowadzący rozmowę dopytywał również Kanię o jej powiązania z Markiem Dochnalem i pożyczką niemal ćwierć miliona złotych od jego rodziny.

Nigdy nie pożyczałam żadnych pieniędzy od Marka Dochnala! Pożyczyłam 245 tys. od Barbary Pietrzyk, właścicielki agencji nieruchomości „Aneks”. I nie miałam zielonego pojęcia, czyją jest teściową! Sama zaoferowała mi pożyczkę, bo bank nie dał mi całej potrzebnej kwoty na zakup domu, który chciałam kupić

- tłumaczy się dziennikarka "Gazety Polskiej".

Całość wywiadu w weekendowej "Rzeczpospolitej".

svl

Dotychczasowy system zamieszczania komentarzy na portalu został wyłączony.

Przeczytaj więcej

Dziękujemy za wszystkie dotychczasowe komentarze i dyskusje.

Zapraszamy do komentowania artykułów w mediach społecznościowych.