Szczerski o propozycjach MSZ: informacja publiczna powinna być publiczna. Mamy próbę zmniejszania zakresu kontroli nad dyplomacją. NASZ WYWIAD

Fot. PAP/Paweł Supernak
Fot. PAP/Paweł Supernak

wPolityce.pl: MSZ chce, by projekty umów międzynarodowych i stanowisk polskich przedstawicieli ważnych w polityce zagranicznej można było utajnić, dodatkowo proponuje zmiany w sposobie ochrony polskich placówek dyplomatycznych. Czy wprowadzenie „tajemnicy dyplomatycznej” to dobry pomysł?

Krzysztof Szczerski, poseł PiS, były wiceszef MSZ: Cała nowelizacja ustawy o służbie dyplomatycznej, którą przygotowuje MSZ, jest niepokojąca. Zawiera bowiem kilka bardzo kontrowersyjnych propozycji, w tym powołanie nowej służby ochronnej – Służby Ochrony i Kontaktu. Resort proponuje również zawężenie zakresu dostępu do informacji publicznej. To jest wyrażone wprost w uzasadnieniu do tej nowelizacji. Jest tam napisane, że nowela ogranicza obowiązywanie ustawy o dostępie do informacji publicznej. Na temat tej noweli w klubie PiS odbędzie się spotkanie osób zajmujących się polityką zagraniczną, a także służbami specjalnymi. Ta propozycja wymaga rzetelnej i mocnej odpowiedzi od opozycji.

 

Co właściwie państwa niepokoi? Dlaczego MSZ ma nie móc utajniać tych czy innych dokumentów ważnych dla naszych interesów?

Mamy do czynienia z zawężeniem możliwości kontrolowania funkcjonowania polityki zagranicznej. Tu nie chodzi o pozyskiwanie informacji w złej wierze. Polską dyplomację powinien w takich sytuacjach chronić kontrwywiad. Jednak obywatele, ich przedstawiciele, instytucje społeczne, posłowie i inne upoważnione osoby powinny mieć dostęp do materiałów publicznych. Obywatele na mocy dostępu do informacji publicznej muszą mieć możliwości kontrolowania polskiej dyplomacji. Tajemnice muszą chronić służby specjalne, państwo musi być chronione przez odpowiednie komórki. A informacja publiczna powinna być publiczna.

 

W komentarzach po ujawnieniu tych planów pojawiły się głosy, mówiące, że resortowi Sikorskiego chodzi o utajnianie swoich wpadek i kompromitacji

MSZ rzeczywiście miał w ostatnich latach kilka spektakularnych wpadek. Jednak one nie wynikały z faktu, że ktoś uzyskiwał dostęp do jakichś materiałów na mocy ustawy o dostępie do informacji publicznej. W tych przypadkach to MSZ nie potrafił chronić informacji, jakie sam posiadał.

 

O jakich sytuacjach pan mówi?

Choćby o sprawie Alesia Bialackiego czy wycieku informacji o instytucjach opozycyjnych na Białorusi, które Polska wspiera. Takie informacje wypływały z resortu w sposób niekontrolowany. To nie wynikało bynajmniej z dociekliwości kogokolwiek, ale z bałaganu w MSZ. To również pokazuje, że propozycja resortu jest kontrowersyjna. Ona musi się spotkać z odpowiedzią.

 

Jednak można się zastanawiać, czy rządzący nie mają prawa utajniać czegoś, co powinno nie być znane naszym partnerom zagranicznym np. przed zakończeniem negocjacji w jakiejś sprawie? Rząd mówi o tym wprost. To nie jest słuszny argument?

Szczelność tego, co jest tajemnicą negocjacyjną, jest obecnie uregulowana. Za to odpowiada minister spraw zagranicznych. To nie wymaga żadnych zmian. Już na obecnym etapie MSZ jest w stanie ukrywać treść dokumentów i informacji. I mam tego dowód, ponieważ prowadzę z KPRM od dłuższego czasu wymianę korespondencji dotyczącą rozmów Donalda Tuska i Władimira Putina w 2010 roku. Do dziś, choć ta nowelizacja jeszcze nie została nawet przegłosowana, notatki z tych rozmów nie są mi udostępniane. I to mimo iż, jako poseł, mam bardzo szerokie uprawnienia do informacji. To pokazuje, że jeśli jest potrzeba to MSZ potrafi być bardzo asertywny, jeśli chodzi o dostęp do informacji publicznej. Nawet pod reżimem obecnych regulacji.

 

O co zatem może chodzić?

To jest w mojej ocenie próba zmniejszania zakresu kontroli publicznej nad funkcjonowaniem MSZ, a nie próba uszczelnienia systemu. Ten system powinien być uszczelniany w dotychczasowych warunkach. I może być.

Rozmawiał Stanisław Żaryn

Zapraszamy do komentowania artykułów w mediach społecznościowych