Warzecha: "W ciągu ostatnich paru lat zachowanie Jerzego Owsiaka ostatecznie zburzyło mit pozapolitycznego celebryty dobroczynności"

fot. wosp.org.pl
fot. wosp.org.pl

Salony III RP pompują przecież Owsiaka od lat i tak zwyczajnie, po ludzku, bardzo trudno w podobnej sytuacji zachować trzeźwą ocenę samego siebie i samokrytycyzm. Z czasem zaczyna się wierzyć, że jest się niemal mesjaszem. A jeśli ktoś to zakwestionuje, nie dyskutuje się z nim

- opisuje jedną z ważniejszych ikon III RP Łukasz Warzecha na łamach "Rzeczpospolitej".

Świecki święty, wybitna postać, dobroczyńca polskich dzieci czy zapatrzony w siebie, agresywny egotyk, który rozstawia po kątach wszystkich śmiących wątpić w jego świętość? Jerzy Owsiak konsekwentnie przemieszcza się ku temu drugiemu wizerunkowi

- wskazuje publicysta "Faktu" na ewolucję twórcy WOŚP, w efekcie której ujrzeliśmy nową, zaskakującą twarz Owsiaka.

W ciągu ostatnich paru lat zachowanie Jerzego Owsiaka ostatecznie zburzyło mit pozapolitycznego celebryty dobroczynności. Owsiak pouczał ministra zdrowia, jak ma rządzić resortem (a tamten pokornie chylił głowę), odwoływał rzecznika praw dziecka, kazał swoim zwolennikom „gonić dziadów", czyli niewygodnych dla siebie dziennikarzy, rzucał k... w Antoniego Macierewicza, oponentów ciągał przed sąd, groził, że za krytykę Wałęsy może „dać z baśki", a innym odpowiadał w sposób chamski i wulgarny.

Nie zmienia to faktu, że Owsiak w dalszym ciągu jest traktowany (a może również dlatego) przez establishment III RP jako "dyżurny autorytet", obdarzony "moralnym autorytetem".

U przeciętnego odbiorcy, niezdolnego do analizowania technik manipulacji, pojawia się wówczas ciąg skojarzeń: Owsiak ratuje dzieci, czyli jest wspaniałym facetem, którego nie można krytykować – Owsiak wali w Macierewicza, Kościół czy kto tam mu akurat podpadnie, więc na pewno ma rację. Przecież jest „apolityczny" i pomaga chorym dzieciom

- opisuje Warzecha "dopuszczalną" przez mainstreamowe media opinię na temat Owsiaka i wskazuje na hipokryzję tych, którzy nie chcą zobaczyć tego, na co patrzą, kiedy mówią:

oddzielmy Owsiaka od jego akcji, która przecież ma szlachetne cele, a ludzie naprawdę dają z siebie wszystko.

I wylicza dlaczego nie warto wspierać imprezy Owsiaka:

I tak wszyscy już składamy się na Owsiakową imprezę, czy tego chcemy czy nie. Wśród ofert do licytacji w ramach tegorocznej edycji znalazł się między innymi dzień na miejscu wicepremiera Janusza Piechocińskiego. Do dyspozycji zwycięzcy aukcji ma być służbowe auto wiceprezesa Rady Ministrów, a także jego ochrona. Nie wiadomo, na jakiej podstawie prawnej oficerowie BOR mają chronić osobę, która wygra aukcję. Wiadomo, że zarówno kursy służbowym autem, jak i koszty ochrony członków rządu są finansowane z naszych pieniędzy. A zatem państwo wyda pieniądze po to, żeby Owsiak mógł zebrać pieniądze, które następnie zostaną wykorzystane na zastąpienie państwa w jednej z jego ról. To jawny absurd

- podkreśla publicysta "Faktu". Co więcej, otrzymując bezprecedensowe wsparcie mediów publicznych i instytucji państwa

WOŚP już dawno zamienił się w akcję quasi-państwową i można bezpiecznie założyć, że bez wsparcia państwa nie byłby nawet w połowie tak skuteczny jak jest.

co owocuje np. tym, że żadna licząca się firma, również prywatna nie może sobie pozwolić na zbojkotowanie WOŚP, nawet jeśli coraz bardziej rażące są: wykorzystywanie przez Owsiaka "swojej pozycji naczelnego dobroczyńcy III RP" i moralny terror towarzyszący WOŚP.

Nie chodzi oczywiście o to, żeby Owsiakowi czegokolwiek zakazywać albo niszczyć Wielką Orkiestrę. Niech działa. Pod warunkiem wszakże, że akcja i jej szef przestaną być uznawani za święte krowy, którym należy się immunitet, specjalne traktowanie i nadzwyczajne wsparcie ze strony państwa

- kończy swój wywód Łukasz Warzecha.


kim, "Rzeczpospolita"

Dotychczasowy system zamieszczania komentarzy na portalu został wyłączony.

Przeczytaj więcej

Dziękujemy za wszystkie dotychczasowe komentarze i dyskusje.

Zapraszamy do komentowania artykułów w mediach społecznościowych.