Kto pamięta o Powstaniu Wielkopolskim? Braun: w urzędach centralnych mamy zdrajców, sprzedawczyków. Oni nie czują sentymentu do zwycięskich historii

Fot. TVP Info
Fot. TVP Info

O Powstaniu Wielkopolskim rozmawiali goście Jana Pospieszalskiego w TVP Info. Dziennikarz tym razem do studia zaprosił: Grzegorza Brauna, reżysera, dokumentalistę; Wojciecha Lisieckiego ze Stowarzyszenia 16 Pułku Ułanów Wielkopolskich; prof. Bogusława Polaka, historyka Powstania Wielkopolskiego i Roberta Kostro z Muzeum Historii Polski.

Dlaczego udane Powstanie Wielkopolskie nie ma miejsca w przestrzeni publicznej? - pytał Pospieszalski rozpoczynając program. Wyemitował relację z obchodów rocznicy Powstania. Dziennikarz przypomniał, że również w Warszawie były obchody, ale nie było na nim obecnych ludzi władzy.

O znaczeniu Powstania Wielkopolskiego oraz jego miejscu w debacie publicznej mówił jako pierwszy prof. Bogusław Polak.

W pierwszym momencie w szeregach powstańców walczyło 30 tys. ludzi. To było pospolite ruszenie. Jednak później, w wyniku wielkiego wysiłku mobilizacyjnego, w chwili największego zagrożenia ze strony niemieckiej, mamy 102 tys. żołnierzy w pierwszej linii. To jest ogromny wysiłek mobilizacyjny

– przypominał prof. Polak. Dodał, że można mówić, że Powstanie Wielkopolskie jest największym polskim powstaniem.

Ciarki przechodziły mnie każdego roku, bałem się zbliżyć do radia czy telewizji, słuchając, że w Poznaniu odbyły się obchody rocznicy jedynego zwycięskiego powstania. Myśmy Wielkopolanie przyczynili się do czterech zwycięskich powstań

- mówił prof. Polak, odnosząc się do pytania, czy zasadne jest mówienie, że powstanie w Wielkopolsce jest jedynym wygranym.

Z tych wygranych powstań jest jeszcze powstanie sejneńskie. Co one wszystkie mają ze sobą wspólnego? To, że to już była robota państwowa. Trudno jest czasem stwierdzić, czy to jeszcze jest partyzantka i pospolite ruszenie, a od kiedy budujemy armię. Z tego punktu widzenia Powstanie Wielkopolskie jako jedyne tak spektakularne wydaje się godne rekomendacji. Cała reszta to jest całe pasmo prowokacji i prowizorka. Tylko w roku 1918 wzorcowo Wielkopolanie trzymali nerwy do wodzy i zabrali się do roboty, czego państwu i sobie życzę w najbliższej przyszłości

- mówił Grzegorz Braun.

Jan Pospieszalski wskazał następnie, że o Powstaniu nie powstał żaden film, a jedynie kilka niskobudżetowych produkcji telewizyjnych. Autorzy programu zaprezentowali kawałek filmu: „Powstanie wielkopolskie, zdobycie ławicy”.

Dziennikarz po filmie odczytał opinię prof. Tomasza Nałęcza, który wskazywał, że sukces Powstania należy przypisać decyzji aliantów, którzy front powstańczy uznali za front aliancki.

Przy tego typu operacjach wojskowych, obie strony są ważne, i ta wojskowa i polityczna. Polacy musieli wykazać wolę tego, że chcą być częścią Polski, że chcą mieć własny język i własne państwo. Jednak ważna była również sytuacja polityczna. Niemcy były pobite, Niemcy były słabe. I ważna byłą również postawa państw Zachodnich. Tego znaczenie bym nie przekreślał

- mówił Robert Kostro z MHP.

Dodał, że „nikt na tacy nam niepodległości i całości Polski nie dał”.

Bez wysiłku zbrojnego Wielkopolan na pewno Poznania byśmy nie odzyskali

- tłumaczył Kostro.

Wojciech Lisiecki odnosząc się do słów prof. Nałęcza mówił z kolei:

Ta wypowiedź jest zaskakująca. W Wielkopolsce to jest nie do przyjęcia. Prawda jest taka, że lud Wielkopolski chwycił za broń, zrobił i wywalczył te powstania. Oczywiście, żeby coś się udało musi być kilka czynników. Jednak najważniejszym czynnikiem w czynie zbrojnym jest czyn zbrojny. Jeśli to nie jest poparte mądrą polityką czyn zbrojny może nie być skuteczny. Powstanie Wielkopolskie osiągnęło kilka efektów naraz. Zerwanie społeczeństwa do walki, walka i mądre wykorzystanie tego, co się działo. (…) Gdyby nie było czynu zbrojnego, nie wiem, czy ktokolwiek na konferencjach pokojowych zajmowałby się polskimi miastami.

Na koniec Grzegorz Braun wrócił do polityki historycznej w Polsce oraz faktu, że Powstanie Wielkopolskie nie jest specjalnie znanym wydarzeniem historycznym.

Skoro w urzędach centralnych mamy zdrajców, sprzedawczyków to oni sentymentu nie mają do tych historii, których dotyczy ten program

- mówił. Dodawał, że żeby prowadzić politykę historyczną „trzeba mieć państwo”.

KL

Dotychczasowy system zamieszczania komentarzy na portalu został wyłączony.

Przeczytaj więcej

Dziękujemy za wszystkie dotychczasowe komentarze i dyskusje.

Zapraszamy do komentowania artykułów w mediach społecznościowych.