Prof. Nalaskowski o liście biskupów ws. gender: "Biskupi nie wojują, ale bronią rodziny"

Czytaj więcej Subskrybuj 50% taniej
Sprawdź
PAP/Darek Delmanowicz
PAP/Darek Delmanowicz

Biskupi w święto Bożego Narodzenia bronią świętości rodziny, a nie wojują z zepsutymi poszukiwaczami cielesnych doznań. To obrona a nie atak!

- uważa prof. Aleksander Nalaskowski z Uniwersytetu Mikołaja Kopernika w Toruniu. Podkreśla on, że "Episkopat, to liczna grupa doktorów, doktorów habilitowanych i profesorów, osób wykształconych w wielu europejskich uczelniach, znających języki, filozofię i antropologię - nie wolno tego głosu lekceważyć". Dziś w kościołach czytany jest list Episkopatu na Niedzielę Świętej Rodziny, poświęcony ideologii gender.

CZYTAJ WIĘCEJ: Ważny list pasterski na Niedzielę Św. Rodziny: Niebezpieczeństwo ideologii gender wynika z jej głęboko destrukcyjnego charakteru wobec całego życia społecznego

Publikujemy treść komentarza prof. Nalaskowskiego:

List biskupów ma dwa wymiary. Pierwszym jest jego treść, a drugim jego medialna interpretacja i odbiór.

Kwestionowanie prawa wypowiadania się Episkopatu w sprawach społecznych może być tylko wynikiem aberracji i zaślepienia ideologicznego. Byłoby źle gdyby współczesnych tendencji propagandowych i quasi naukowych biskupi nie dostrzegali. Wówczas ja miałbym pretensje. Biskupi w święto Bożego Narodzenia bronią świętości rodziny, a nie wojują z zepsutymi poszukiwaczami cielesnych doznań. To obrona a nie atak! Gdyby fantasmagorie „gender” były kierunkiem w muzyce pop albo w tańcu biskupi by tego nie zauważyli. Jeśli jednak takie rojenia pozbawionych przyzwoitości i znudzonych dotychczasowym kształtem życia osobników mają stać się kanonem, to nic dziwnego, że biskupi się odezwali. „Non possumus” kardynała Wyszyńskiego też było krytykowane w mediach i ostatecznie skończyło się dla Prymasa więzieniem. Wszystko zatem przed nami.

W sposób niezrozumiały krytycy listu traktują biskupów jak ludzi bez horyzontów i bez wykształcenia. Tymczasem Episkopat, to liczna grupa doktorów, doktorów habilitowanych i profesorów. Osób wykształconych w wielu europejskich uczelniach, znających języki, filozofię i antropologię. To nie jest rada polityczna jakiejś partyjki, ale poważne gremium naukowe. I nie wolno tego głosu lekceważyć.

Gender nie jest nauką, ale optyką patrzenia na świat i ludzi. Wedle takich czy podobnych metodologii można patrzyć na człowieka jak na ssaka i domagać się legalizacji jego związków z małpą. Można widzieć społeczeństwo jak krzyżujące się bydło i tak analizować rządzące w nim prawa. Można wreszcie uznać, że godność jest tylko znakiem słownym i ma mniejsze znaczenie niż ciepła woda.

I przed tym przestrzegają biskupi.

źródło: KAI/Wuj

CZYTAJ TAKŻE: Kato-hipsterska drużyna spod Sukiennic gromi biskupów za prawdę o gender. Komu zależy na przemyceniu pluszowego Dzieciątka Jezus i jasełkowej fikcji?

Zapraszamy do komentowania artykułów w mediach społecznościowych