Premier udziela wywiadu: miałkość, groteska i straszenie Kaczyńskim. "W takim stanie umysłu, nie nadaje się do współpracy. Strach pomyśleć, gdyby miał decydować o finansach"

Czytaj więcej Subskrybuj 50% taniej
Sprawdź
PAP/Radek Pietruszka
PAP/Radek Pietruszka

Ani jednego trudnego pytania, ani jednej odpowiedzi, z której można wyciągnąć coś więcej niż chęć trwania przy władzy za wszelką cenę. Premier Donald Tusk pojawił się w mediach, po raz kolejny rozmawiając z redakcją, która nie zamierza jednak wyrządzić mu krzywdy. Szef rządu w rozmowie z "Polską The Times" mówi więc, że jest gotowy do następnej rundy (jak maratończyk!), zapowiada skrócenie kolejek do lekarzy i cieszy się z unijnych pieniędzy.

Odnotujmy jednak kilka wątków. W rozmowie nie mogło zabraknąć ukochanego wątku premiera Tuska, czyli krytyki opozycji. Zwłaszcza tej, którą kieruje Jarosław Kaczyński.

Niezbyt często jadam kolacje z politykami. Kiedyś zjadłem jedną z Jarosławem Kaczyńskim, a nie tak dawno kolejną, z Leszkiem Millerem. Wiem, co myśleć o obu dżentelmenach. Z Kaczyńskim znajduję dużo więcej wspólnoty historycznej, a jeśli chodzi o teraźniejszość - z Millerem. (...) Kaczyński w takim stanie umysłu i stanie ducha, w jakim jest dziś, nie nadaje się do współpracy w rządzeniu, bo jest gotów brać odpowiedzialność tylko za mitologiczną część polityki. (...) Strach pomyśleć, co by było, gdyby miał jako premier decydować o finansach publicznych

- dodając, że zaproszenie do okrągłego stołu będzie "testem" dla Jarosława Kaczyńskiego. Premier chce "przetestować" szefa Prawa i Sprawiedliwości, czy dla niego ważniejsza jest Polska, zy negatywne emocje.

W rozmowie pan premier sam przyznaje się do tego, że kilkuletnie sprawowanie rządów może rodzić patologie, które zauważa w swojej partii:

Politykom czasami odbija, dają się korumpować, zapominają o potrzebach ludzi. To, że Platforma rządzi od sześciu lat, i to na każdym szczeblu, psuje wielu ludzi... Jeśli będziemy zdolni do pozbycia się takich osób, oczyszczania swoich szeregów, znalezienia nowych sił, to wygramy wybory

- obiecuje Tusk.

Znalazł się również mały "pstryczek" dla Grzegorza Schetyny, o którym mówi, że nie znajduje się wśród ludzi, z którymi współpracuje mu się najlepiej i że tak "doświadczony polityk" będzie musiał podjąć decyzje co do swojej przyszłości. Jest też urocza zapowiedź zmian w służbie zdrowia i rozwiązania problemu kolejek do specjalistów.

W ciągu kilku miesięcy minister musi mi zameldować, że problem rozwiązał. Jeśli powie, że nie da rady - przyjdzie następny, który to zrobi

- grzmi Tusk, zapominając, że rządzi sześć lat. Sześć długich lat, w których ministerstwo zdrowia można było niemal zbudować od nowa. Dziś szef rządu jawi się jako srogi recenzent rzeczywistości. Czysta groteska.

Premier stwierdził również, że w Platformie Obywatelskiej jest wiele postaci, z którymi rozmawia na temat historii Polski.

To, że ktoś biega po ulicach z biało-czerwonym sztandarem, nie oznacza monopolu na patriotyzm.

- przekonuje Tusk.

Ale to miałki, nijaki, przezroczysty wywiad. Tusk nie mówi niemal nic o wyzwaniach dla Polski, wszystkie pytania orbitują wokół spraw personalnych i oddają premierowi pola do popisu, z czego ten chętnie korzysta. Po sześciu latach rządów i takich "wywiadów" to nic nowego, ale jednak smuci.

lw, "Polska The Times"

Zapraszamy do komentowania artykułów w mediach społecznościowych