Macierewicz: „Celem tej akcji jest wyeliminowanie PiSu. To zamach na demokrację. Walka toczona przez stronę rządową wchodzi w nową fazę”. NASZ WYWIAD

Fot. PAP/Rafał Guz
Fot. PAP/Rafał Guz

wPolityce.pl: znów stał się Pan negatywnym bohaterem wielu mediów w Polsce. Afera dotycząca tłumaczenia raportu z likwidacji WSI została nagłośniona i rozdmuchana do ogromnych rozmiarów, choć nie ma żadnych dowodów na słuszność oskarżeń. Co za tą sprawą stoi?

Antoni Macierewicz: Kwestionuję ocenę, że stałem się negatywnym bohaterem czegokolwiek. Rzeczywiście mamy jednak do czynienia z jedną z największych prowokacji politycznych w ostatnim dwudziestoleciu. Ta prowokacja jest brutalna. Tajna służba w porozumieniu z częścią polityków i istotnymi mediami próbuje doprowadzić do zniszczenia i wyeliminowania z polityki wiceprezesa największej partii opozycyjnej. Ten cel został jasno i otwarcie sformułowany przez polityków, którzy w tej sprawie występowali. Słyszeliśmy deklaracje, że rzecz dotyczy tego, by wiceprezes Antoni Macierewicz został raz na zawsze wyeliminowany z polityki ze względu na długoletnią, niepodległościową działalność. To zostało sformułowane bez ogródek. To jest rzecz niebywała. Tego w Polsce nigdy nie było.

 

Radykalne opinie słyszymy nie tylko w tej sytuacji, padają one z różnych ust. Obecnie mamy do czynienia z czymś wcześniej niespotykanym?

Środowiska niepodległościowe, patriotyczne nigdy nie formułowały takich zamiarów wobec ludzi, którzy brali pieniądze z GRU czy KGB. Nie mówiono w ten sposób o liderach partii, które były finansowane przez sowiecką partię komunistyczną. Takich dążeń i celów nie deklarowano nawet wobec polityków partii, które były zakładane przez służby specjalne, których korzenie w służbach były upubliczniane przez funkcjonariuszy. Nikt z tego nie wyciągał wniosków, by dążyć do wyeliminowania polityków. Obecnie natomiast mamy do czynienia z sytuacją, w której próbuje się – drogą bezprawną, prowokacyjną, przez służby specjalne – doprowadzić do takiego skutku. Mamy do czynienia z niebywałym zamachem na demokrację. A również z brutalną ingerencją służb, w porozumieniu z niektórymi politykami i najsilniejszymi mediami, w celu zniszczenia części kierownictwa największej partii opozycyjnej.

 

Mówi Pan o bardzo poważnych podejrzeniach. Waga ostatniej prowokacji jest tak wielka?

Mam wrażenie, że nie doceniamy powagi sytuacji. To, co się dzieje, jest niesłychanie ważne. Najbardziej zaskakujące jest jednak to, że cała ta akcja, operacja dokonuje się bez żadnych podstaw faktycznych, choćby najmniejszych. Nie ma w tej sprawie żadnego dowodu. Od początku jest dla normalnego człowieka jasne, że doniesienia są humbugiem.

 

Nie dla wszystkich to jest jasne. Doniesienia wyglądały poważnie i wielu mogło się poczuć zagubionymi

Było oczywiste, że zarzuty dotyczące tłumaczenia raportu są wielkim absurdem i wielką bzdurą. To nie było możliwe, by raport trafił do tłumaczenia przed odtajnieniem. A cała procedura tłumaczenia na różne języki dokumentu została wdrożona wobec dokumentu jawnego, upublicznionego w Monitorze Polskim. Stosowne dokumenty w tej sprawie trafiły do komisji ds. służb, gdy rozpoczęto tę operację. Politycy i komisja miała tego pełną świadomość. A mimo tego nakręcano tę nieprawdopodobną kampanię i spiralę oszczerstw. Warto sobie zdawać sprawę, jak bardzo PiS musi zawadzać, jeśli tak niezwykle środki się podejmuje.

 

Spodziewa się Pan kolejnych tego typu akcji medialnych w związku z rosnącą pozycją PiS-u w Polsce?

Tego typu prowokacje, działania bezprawne, przestępcze organizowane między służbami, politykami i mediami będą realizowane. Przyjęto za cel zniszczenie przy pomocy służb największej partii opozycyjnej. Traktuję to bardzo poważnie. Sądzę, że w tle tego wszystkiego jest jeden fakt polityczny.

 

O czym Pan mówi?

Mówię o opublikowaniu serii zdjęć pana Donalda Tuska wraz z panem Władimirem Putinem, którzy nad ciałami naszych przywódców w nocy 10 kwietnia z uśmiechem potwierdzają zawarcie jakiegoś porozumienia. Fakt, że do dziś media, politycy i opinia publiczna nie otrzymała żadnego wyjaśnienia od pana Donalda Tuska, że mamy próbę przejścia nad tym faktem do porządku dziennego rozzuchwala służby specjalne, które podejmują obecnie prowokacyjne działania wobec partii opozycyjnej oraz zespołu parlamentarnego wyjaśniającego tragedię smoleńską. Tu jest źródło tego niebywałego, niespotykanego w ostatnich kilkunastu latach działania.

 

Porównywanie sprawy smoleńskiej do akcji wymierzonej w Pana i PiS nie jest nadużyciem?

Można powiedzieć, że ostatnie tezy dotyczące tłumaczenia raportu o WSI są równoległe do tezy komisji rządowej i prokuratury, że to brzoza była przyczyną tragedii smoleńskiej. Tak jak tamto jest absurdalne, a mimo to jest forsowane, tak sprawa tłumaczenia jest od początku absurdalna, ale mimo tego forsowana. I nie spotkała się dotąd z żadnym, albo prawie żadnym, przeciwdziałaniem opinii publicznej. Bezczelność, brutalność, absurdalność tego ataku zatkała dech w piersiach ludzi racjonalnie myślących. Podobnie, jak absurdalność kłamstwa o brzozie też na jakiś czas odebrała zdolność racjonalnego polskiej opinii publicznej. Walka toczona przez stronę rządową wchodzi w nową fazę. Takiej fazy nie było nigdy po 1989 roku. Mamy próbę zniszczenia partii opozycyjnej przy pomocy najbardziej absurdalnych, niemających żadnych podstaw działań służb specjalnych przy aprobacie rządzących. Musimy temu postawić stanowczą barierę. Jeśli do tego nie dojdzie, jeśli nie obnażymy tej absurdalnej gry to Polska przekształci się w państwo policyjne.

Rozmawiał Stanisław Żaryn

Dotychczasowy system zamieszczania komentarzy na portalu został wyłączony.

Przeczytaj więcej

Dziękujemy za wszystkie dotychczasowe komentarze i dyskusje.

Zapraszamy do komentowania artykułów w mediach społecznościowych.