Lobbysta i „kasjer lewicy” na ławie oskarżonych: ruszył proces Marka Dochnala i Petera V.

Czytaj więcej Subskrybuj 50% taniej
Sprawdź
Zamiłowaniem Dochnala jest gra w polo; fot. Facebook
Zamiłowaniem Dochnala jest gra w polo; fot. Facebook

Ruszył proces Marka Dochnala i szwajcarskiego bankowca Petera V. – zwanego przez media "kasjerem lewicy" - oskarżonych w sprawie nielegalnego unikania opodatkowania ponad 20 mln dolarów przez znanego lobbystę. Nie przyznają się do zarzutów.

Przed Sądem Okręgowym w Warszawie odczytywany jest akt oskarżenia. Potem nastąpi faza składania wyjaśnień przez oskarżonych.

52-letni Dochnal (zgadza się na podawanie nazwiska) zapowiedział wcześniej dziennikarzom, że nie będzie składał wyjaśnień. Dodał, że nie przyznaje się do zarzutu, a całą sprawę uznał za sfingowaną przez prokuraturę. Wyraził nadzieję, że "kiedyś prokuratorzy z tej sprawy zasiądą na ławie oskarżonych".

Przed sądem Dochnal powiedział, że jest "prywatnym inwestorem" i ma akcje wartości kilku mln zł.

W lutym 2012 r. katowicka prokuratura apelacyjna oskarżyła Dochnala o nielegalne unikanie opodatkowania ponad 20 mln dolarów, uzyskanych za doradztwo przy prywatyzacji Polskich Hut Stali i Huty Częstochowa. W 2003 i 2004 r. w porozumieniu z inwestorem - firmą LNM Holdings - lobbował on na rzecz ich sprzedaży, za co otrzymał prowizję 20,9 mln dolarów (wówczas ok. 81 mln zł).

Według prokuratury przestępstwo polegało na tym, że wykorzystując niuanse szwajcarskiego prawa, Dochnal chciał uniknąć 60 proc. opodatkowania pieniędzy. Zamiast na konto należącej do lobbysty firmy Blue Aries Capital przekazano je na jego prywatny rachunek, dzięki czemu nie zostały opodatkowane. Według prokuratury w mechanizmie kluczowy był udział ówczesnego pracownika szwajcarskiego banku Petera V., który zaakceptował przelew, mimo że nie zgadzał się odbiorca. Zdaniem prokuratury V. miał świadomość, że pieniądze nie powinny trafić na to konto.

Oskarżono też pełnomocnika należącej do Dochnala firmy Krzysztofa P., który za namową pozostałych oskarżonych miał przygotować fałszywe dokumenty. Choć na fakturach odbiorcą pieniędzy była firma lobbysty, zamiast jej konta, umieszczono tam numer jego prywatnego konta. Przestępstwo nie do końca się udało, ponieważ część tych środków Dochnal przelał później na inne konta w Polsce i w innych bankach. Te pieniądze udało się opodatkować. Odpowiadają też trzy inne osoby, w tym b. księgowa Dochnala.

Dochnalowi i Krzysztofowi P. grozi do 10 lat więzienia, a V. - do 15 lat więzienia. Prokuratura wycofała zarzut "prania brudnych pieniędzy" wobec Dochnala w tej sprawie.

W lutym br. Sąd Okręgowy w Warszawie zwrócił prokuraturze sprawę (połączoną z inną sprawą Dochnala za unikanie płacenia podatków). SO polecił prokuraturze "uporządkować" materiał z prawie 100 tomów akt i "wyselekcjonować" je; SO kwestionował np. przydatność bilingów V. Sąd Apelacyjny w Warszawie uchylił tę decyzję.

W listopadzie br. SO odmówił umorzenia procesu, jak chciała obrona. Adwokat V. mec. Jerzy Jamka mówił, że warunkiem sądzenia kogokolwiek jest karalność danego czynu i w kraju, gdzie został popełniony i tam, gdzie trwa proces. W Szwajcarii czyn zarzucany V. nie jest przestępstwem, jak w Polsce - dowodził. Argumentował, że tamtejszy bank nie wdrożył postępowania wobec V.; nie było też żadnego śledztwa.

Przeciw wnioskowi obrony był prok. Tomasz Tadla.

Prokuratura szwajcarska nie wykonałaby polskiego wniosku o pomoc prawną, gdyby nie zachodziła sytuacja podwójnej karalności

- oświadczył.

Podkreślił, że czyn zarzucany V. popełniony był i w Zurychu, i w Polsce. Sędzia Izabela Szumniak uznała, że wymóg podwójnej karalności jest spełniony. Z końcem 2014 r. przedawnia się karalność sprawy podatków. Prok. Tadla liczy na szybki proces.

Prawomocnie już zakończono proces Dochnala za korupcję. Skazano go na 3 lata i 6 miesięcy więzienia oraz 450 tys. zł grzywny. Prokuratura zarzuciła mu wręczenie w 2004 r. ówczesnemu posłowi SLD Andrzejowi Pęczakowi korzyści majątkowych i osobistych na łączną kwotę ponad 800 tys. zł w zamian za informacje o prywatyzacji przedsiębiorstw. Dochnal spędził niemal cztery lata w areszcie. Europejski Trybunał Praw Człowieka przyznał mu za to 8800 euro odszkodowania.

Media wiele razy pisały o domniemanych związkach Dochnala i Petera V. ze sprawą rzekomych szwajcarskich kont polityków lewicy. Według "Gazety Wyborczej" katowicka prokuratura badała konta, majątki i przepływy finansowe około tysiąca znanych osób kojarzonych m.in. z lewicą.

V. w latach 70. nazywał się Piotr Filipowski vel Filipczyński. Jako 17-latek zamordował 75-letnią kobietę w celach rabunkowych. Skazano go na 25 lat więzienia. W 1983 r. wyjechał do Szwajcarii. Według prasy miał być zwerbowany przez służby specjalne PRL, które umożliwiły mu wyjazd. Podjął pracę w bankach szwajcarskich. W 1998 r. Polska uruchomiła procedurę ekstradycyjną. V. został zatrzymany w Szwajcarii i przekazany Polsce w celu odbycia reszty kary. Trafił do aresztu; jego prawnicy wnieśli o ułaskawienie; ułaskawił go prezydent Aleksander Kwaśniewski. W 1999 r. V. wrócił do Szwajcarii. Śledztwo w sprawie jego ułaskawienia umorzono.

PAP/JKUB

Zapraszamy do komentowania artykułów w mediach społecznościowych