Jak nie wiadomo jak się zachować, to najlepiej zachować się przyzwoicie. Uważam za mocną przesadę przesuwanie granicy, za którą znalazł się Grzegorz Schetyna. Na skutek konkurencji pojawiło się trochę emocji, ale powinniśmy być jedną partią, bo zaciśniętą pięść i zęby opozycji widać...

- mówił Andrzej Halicki w rozmowie z tvn24, komentując dzisiejsze decyzje, które podjęła Rada Krajowa Platformy Obywatelskiej.

Jeden z wiernych stronników Grzegorza Schetyny mówił o tym, że premier podjął złą decyzję, nie rekomendując byłego ministra spraw wewnętrznych do zarządu partii.

Nic by się złego nie stało, gdyby w tym dużym gremium Grzegorz Schetyna znalazł się ze swoim doświadczeniem. Dziś będzie osobą de facto poza zarządem, więc stanie się recenzentem, a nie twórcą działań w PO

- tłumaczył Halicki.

Szef mazowieckich struktur PO nie krył rozczarowania i rozgoryczenia decyzją premiera:

Podyktowanie wszystkich nazwisk w taki sposób kłóci się z poczuciem podmiotowości. Dzisiaj prawie połowa członków Rady Krajowej przyznała mi rację, że warto głosować w sposób demokratyczny, otwarty

- stwierdził.

I dodawał:

Stawiam sobie pytanie: co potem. Jeżeli jest klęska, to potem są działania...

- uśmiechał się Halicki.

Wielokrotnie podkreślał jednak, że Platforma powinna mówić teraz jednym głosem, a wewnętrzne kłótnie powinny zostać ukrócone.

Jeżeli my ten trudny proces wyborczy decyzją i to wszystko działo się przy otwartej kurtynie - proszę mi pokazać taką drugą formację. Naszym zadaniem jest jedna, druga, trzecia, czwarta kampania wyborcza

- mówił Halicki.

"Jeżeli jest klęska, to potem są działania...". "Rzeczpospolita" pisze o tym, że schetynowcy zwierają szeregi - kolejnego "uderzenia" można się spodziewać po nowym roku. Wygląda więc na to, że wojna w PO szybko nie ustanie - jak na razie to Tusk może się uśmiechać.

lw, tvn24