Grzegorz Bierecki ujawnia kulisy operacji OFE: "Chodziło o to, by ktoś mógł kupić akcje ITI czy Agory. Stwórzmy mapę przepływu tych pieniędzy"

Fot. wPolityce.pl
Fot. wPolityce.pl

Mamy dwa zarzuty: że rząd tak późno wziął się do roboty i że robi to tak źle. Ten skomplikowany mechanizm, zegarek, nakręcacie państwo kłonicą i to może się zemścić w późniejszym okresie. Chyba, że ta przyszłość państwa nie interesuje zgodnie z wytycznymi premiera Tuska, że liczy się 'tu i teraz', a to co będzie za trzy lata jest nieistotne

- mówił senator Grzegorz Bierecki na posiedzeniu Senatu, który obradował nad zmianami w systemie ubezpieczeń społecznych, które chce przeprowadzić koalicja PO-PSL.

Polityk Prawa i Sprawiedliwości mówił o poważnych konsekwencjach, jakie mogą nastąpić po wprowadzeniu postulowanych przez koalicję zmian:

Przez to, w jaki sposób jest przeprowadzana ustawa, być może będzie trzeba zwrócić ponad 100 mld złotych i to się stanie za kilka lat, a w tzw. międzyczasie w ciągu trzech lat zaciągniecie - zgodnie z dokumentem rządowym - 150 mld nowych długów

- przestrzegał.

I dodawał:

Jak to się nagle zsumuje, to mamy obawę, czy przypadkiem nie obudzimy się w nowej rzeczywistości przekroczenia progu 60% i będziemy mieli do wyboru albo zmianę konstytucji, albo stworzenie budżetu, który będzie zrobiony na wzór łotewski i obetnie 1/3 lub połowę emerytur. Państwo możecie do tego doprowadzić taką jakością pracy.

Wielka szkoda, że nie zostały zastosowane sprawdzone węgierskie rozwiązania. I to sprawdzone na gruncie europejskim, bo przecież KE nie dopatrzyła się tam naruszenia przepisów

- tłumaczył senator PiS.

Bierecki podkreślał, że rząd premiera Tuska zdecydował się na zmiany, dopiero gdy stanął pod ścianą budżetu, który mógł po prostu się zawalić:

Nasz rząd przeprowadza zmiany tylko wtedy, gdy kończą się pieniądze, bo nie da się zrobić budżetu na przyszły rok bez tej zmiany systemowej. Zmiany powinny wyprzedzać kryzys, a nie być jego wynikiem.
Niska jakość legislacji, bylejakość pokryta butą i złośliwością zemścić się może na wszystkich Polakach za kilka lat

- ocenił.

Jak zatem jego zdaniem powinna wyglądać ta reforma?

OFE powinny być dobrowolne, ludzie powinni mieć możliwość wypłaty swoich pieniędzy, a same OFE powinny brać prowizję od pieniędzy zarobionych, a nie wpłaconych. Powinny wreszcie gwarantować minimalną stopę zwrotu. Mamy prawo oczekiwać od obowiązkowego systemu, że takie warunki spełni.
Tymczasem ten system jest obowiązkowy dla tych, którzy pozostaną w OFE. Dalej ci Polacy będą zmuszeni do podejmowania ryzyka inwestycyjnego bez jakichkolwiek gwarancji. Likwidacja stopu zwrotu w OFE, ryzyko - to wszystko wynika z tego, że nie zdecydowano się zrezygnować z całego systemu OFE. Dlaczego tak się nie stało? Ano dlatego, że potrzebne są pieniądze emerytów, by wpływały na giełdę. Potrzebne są tym, którzy są prawdziwymi beneficjentami tego systemu. I to od wielu lat. (...) Otwarte Fundusze Emerytalne zainwestowały w spółki, których akcji nikt by za takie pieniądze nie kupił

- mówił Bierecki.

Przewodniczący Światowej Rady Unii Kredytowych przekonywał, że zarówno resort finansów kierowany przez Mateusza Szczurka, jak i Komisja Nadzoru Finansowego powinny sporządzić specjalny raport, który zawierałby ścieżki, jakimi "poruszały się" pieniądze zainwestowane w OFE i przez OFE.

Zadawałem pytanie przedstawicielom KNF, czy stworzono mapę tych, do których przepłynęły pieniądze. Bo pieniądze inwestowane przez OFE ktoś brał, ktoś sprzedawał i ktoś na tym naprawdę zarobił. W czasie gdy OFE wchodziły na rynek polski parkiet giełdowy był niewielki, można było przewidzieć, ile gotówki wpłynie na giełdę co miesiąc. Bardzo niewiele spółek było wpuszczanych na giełdę. Ci, którzy byli szczęśliwcami, zarobili wielkie pieniądze.

W Stanach Zjednoczonych odpowiednik KNF na pewno stworzyłby taką mapę i dowiedzielibyśmy się, kto naprawdę zarobił na tych akcjach. Widziałem akcje, które były sprzedawane po 420 złotych, a dziś są warte 20 groszy. (...) W tym zakresie nic się nie zmienia! Wprost przeciwnie - OFE mają być jeszcze bardziej agresywnymi funduszami, mają podejmować jeszcze większe ryzyko. Chodzi o to, by ktoś mógł kupić akcje ITI, Agory czy innych spółek, których akcji OFE mają bardzo wiele w swoich portfelach. Ten dopływ pieniędzy państwo stale zapewniacie

- mówił Bierecki.

Kończąc swoje przemówienie w Senacie, polityk tłumaczył, że sporządzenie takiego raportu pozwoliłoby Polakom zrozumieć istotę całego przedsięwzięcia.

CZYTAJ TAKŻE: Jarosław Kaczyński o błyskawicznym przyjęciu ustawy ws. OFE: "Największe oszustwo, jakiego się dopuszczono w ciągu ostatniego ćwierćwiecza"

Gdyby KNF sporządził taką mapę i odpowiedział nam, kto tak naprawdę zarobił na tej operacji, to wiedzielibyśmy, kto sprawia, że dalej ma zarabiać. Chciałbym, by ministerstwo finansów sporządziło taki raport, który pokaże powiązania podmiotów sprzedających te akcje, które kupowały OFE i który pokaże, gdzie się podziały nasze pieniądze.

Nie mówię tego po to, by składać jakieś wnioski do prokuratury, bo pewnie się nie da - rynek, akcje... Takie było prawo, że na mały parkiet obowiązkowo wpuszczono wielkie pieniądze. Ale dla zrozumienia mechanizmów, które rządzą polską polityką i dla uratowania godziwej wysokości emerytur, my tę wiedzę o tym, gdzie się podziały nasze pieniądze, mieć musimy! Bardzo proszę, by MF i KNF sporządziły i upubliczniły taki raport

- podkreślił Bierecki.

svl

Dotychczasowy system zamieszczania komentarzy na portalu został wyłączony.

Przeczytaj więcej

Dziękujemy za wszystkie dotychczasowe komentarze i dyskusje.

Zapraszamy do komentowania artykułów w mediach społecznościowych.