Anarchiści, którzy zaatakowali ks. prof. Bortkiewicza współpracują z innymi naukowcami z UAM! Prof. Mikołajczak: "To niedopuszczalne. Skierujemy sprawę do rzecznika dyscypliny." NASZ WYWIAD

fot. YouTube
fot. YouTube

wPolityce.pl: Panie profesorze, czy na uczelniach wyższych w Poznaniu dzieje się coś niepokojącego? Kilka dni temu na Uniwersytecie Ekonomicznym doszło do przerwania wykładu ks. prof. Bortkiewicza, wcześniej - jak zauważyła Marzena Nykiel - ci sami ludzie próbowali zastraszyć wykładowców, którzy ośmielili się stanąć w obronie prof. Pawłowicz.

Prof. Stanisław Mikołajczak, Uniwersytet Adama Mickiewicza w Poznaniu: Opisane przez Pana zdarzenia są bardzo niepokojące, a do tego cała dyskusja toczy się wokół poglądów, a w zasadzie już ideologii, która w dużym stopniu uderza w instytucję rodziny. Ze sporym uznaniem trzeba jednak odnotować, że władze UE w Poznaniu, a konkretnie prorektor ds. studenckich zachował się bardzo przyzwoicie - to jego decyzja, by wykład przenieść do innej sali, wezwano też policję. W tej fazie relacji do działań uniwersytetu nie ma zastrzeżeń.

 

Zgoda. Jednak nie chodzi o sam incydent, ale na przykład fakt, że wśród zakłócających wykład ks. prof. Bortkiewicza byli... jego koledzy z UAM, również wykładowcy, profesorowie. Zadziwiające, że reakcji środowiska akademickiego nie było.

Ks. prof. Bortkiewicz jest pracownikiem UAM, znaną i bardzo cenioną postacią na naszym uniwersytecie - wieloletni pracownik i dziekan Wydziału Teologicznego, a zaatakował go ewidentnie człowiek, który rok temu organizował akcję szykanowania profesorów, wysyłania im obelg i gróźb. Co więcej, wiele wskazuje na to, że zakłócenie wykładu organizował Andrzej W. Nowak, adiunkt na Wydziale Filozoficznym tej samej uczelni, na której pracuje ks. Bortkiewicz!

Wraz z prof. Zawadzkim skierujemy więc do rektora pismo, by całą sprawą zainteresował się do rzecznika spraw dyscyplinarnego, by rozpoznał kwestię i wyciągnął konsekwencje. Wstępnie rozpoznaliśmy, że niektóre osoby biorące udział w incydencie, brały udział w tym zastraszaniu sprzed roku. Pan Nowak był w bezpośredniej relacji i związku z tym człowiekiem w sukience - widział, co będzie robił, udzielał mu wsparcia. Nawet jeśli przyjąć, że nie inspirował działań, to nie zrobił nic, by powstrzymać tego typu działania. A przecież uniwersytet to nie jest miejsce protestu. Można manifestować, organizować happeningi, ale gdy zaczyna się wykład, to spory powinny ustać. Tym bardziej, że zarówno organizatorzy, jak i wykładowca zapowiedzieli, że będzie dyskusja, która miała miejsce. Wówczas można było zadać pytanie i pospierać się z wykładowcą.

 

To obosieczny argument. Gdy manifestowano w trakcie wykładu prof. Zygmunta Baumana podnosiły się podobne głosy. Słusznie?

Tak! Uważam, że manifestanci powinni zaprzestać, gdy zaczął się wykład prof. Baumana. Poza tym w sprawie wykładu sprzed kilku dni mamy jednak zupełnie inną sytuację, bo ks. prof. Bortkiewicz ma po prostu klarowny i piękny życiorys zarówno osobisty, jak i naukowy. Nie musi się niczego wstydzić, ani przepraszać. Prof. Bauman ma w swoim życiorysie olbrzymią skazę - wiemy, jak traktował polskich patriotów - nigdy za to nie przeprosił.

 

Kilka dni temu wykładowcy z Poznania wyrazili sprzeciw wobec coraz mocniej dominującej na uniwersytetach ideologii gender. Widzi Pan tutaj zagrożenia?

W tej chwili zaczyna się robić z tego ideologię, to już nie jest nauka. I mamy w tym miejscu pełną analogię do marksizmu, który można - a nawet trzeba - rozpatrywać jako jeden z systemów filozoficznych, ale gdy ta teoria zaczyna organizować życie całych społeczeństw i państw, to staje się to groźne należy się temu przeciwstawić. Gender studies również można rozpatrywać na płaszczyźnie psychologii czy socjologii, ale nie można a priori traktować jako obowiązujące założenie.

Przerabialiśmy to samo przez pełne dwa pokolenia na własnej skórze. W te same koleiny wchodzi dziś ideologia gender, która jest groźna dla instytucji rodziny i opiera się na założeniach związanych z mocno hedonistycznym podejściem do świata.

 

Zwolennicy gender studies powiedzą, że to jedynie badania nad tym, jak postrzegany jest wizerunek kobiety w danych kulturach i epokach - to samo w sobie nie jest groźne. Może po prostu brakuje odcięcia się od radykalnych odłamów, które rzeczywiście próbują zakwestionować rolę rodziny, czy forsują w przedszkolach homoideologię?

Dokładnie tak! Poza tym nie widzę przeciwstawienia się temu, co w tej chwili dzieje się z gender - próbie stworzenia z tej teorii obowiązującego dogmatu, który będzie organizował życie społeczne. Nie może być na to zgody.

 

Rozmawiał Marcin Fijołek

 

CZYTAJ WIĘCEJ: Chcesz być nietykalny? Zostań anarchistą, gejem lub genderystą. Kto stoi za atakiem na ks. Bortkiewicza? Zagadka złotej sukienki chyba rozwiązana

 

Dotychczasowy system zamieszczania komentarzy na portalu został wyłączony.

Przeczytaj więcej

Dziękujemy za wszystkie dotychczasowe komentarze i dyskusje.

Zapraszamy do komentowania artykułów w mediach społecznościowych.